Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Czarna skrzynka w częściach

Treść

Władze Indonezji poinformowały, że służby ratunkowe odnalazły jedną z czarnych skrzynek rosyjskiego samolotu Suchoj Superjet 100, który rozbił się o zbocze wulkanu Mount Salak kilkadziesiąt kilometrów od Dżakarty. Odnaleziono jednak tylko rejestrator głosowy. Poszukiwania rekordera zapisującego parametry lotu, który będzie kluczowy dla wyjaśniania przyczyn wypadku, wciąż trwają.

"Połączone drużyny wojskowych służb specjalnych Kopassus wraz z członkami Indonezyjskiej Federacji Wspinaczy Wysokogórskich odnalazły czarną skrzynkę na miejscu katastrofy" - cytuje miejscowa agencja informacyjna przedstawiciela ministerstwa obrony. Jak podają pracownicy resortu, wydobyta skrzynka była dość mocno uszkodzona i zawierała jedynie rejestrator głosów w kabinie pilotów. W środku nie było natomiast tak istotnego rejestratora lotu, który wciąż uważa się za zaginiony. - Obie te części czarnej skrzynki powinny leżeć blisko siebie, ale siła uderzenia była tak olbrzymia, iż zostały rozdzielone - wyjaśnił Tatang Kurniadi, szef Krajowego Komitetu Bezpieczeństwa Transportu (KNKT). - Czarna skrzynka, która została odnaleziona, była mocno nadpalona. Już nie miała oryginalnego pomarańczowego koloru. Była właśnie zupełnie czarna - dodał. Z kolei Jurij Sljusar, przewodniczący rosyjskiej komisji pracującej na miejscu katastrofy, którego premier Dmitrij Miedwiediew zobowiązał do zbadania miejsca zdarzenia, powiedział, że nośnik, na którym są nagrania z kokpitu, został już zabezpieczony, a eksperci rozpoczęli jego odsłuchiwanie. Wraz z ratownikami indonezyjskimi w najtrudniej dostępnym wąwozie pracuje także pięcioosobowa grupa alpinistów rosyjskich. Jest to formacja rosyjskiego ministerstwa ds. sytuacji nadwyczajnych (MCZS) o nazwie "Lider", która specjalizuje się w przeprowadzaniu operacji szczególnego ryzyka. Jak donoszą rosyjskie media, ich ratownikom udało się wczoraj dotrzeć do dwóch silników maszyny oraz przedniej części podwozia. Wszystkie fragmenty są silnie zdeformowane.

Odnaleźć rejestrator lotu
Obecnie trwają poszukiwania rejestratora lotu, który ma przede wszystkim pozwolić na pozyskanie tak istotnych informacji, jak praca silników w ciągu całego lotu, działanie systemów kontrolnych, a także prędkość, wysokość i położenie samolotu tuż przed katastrofą. Jak wyjaśnił już wcześniej Kurniadi, śledztwo na temat przyczyn tego wypadku może potrwać co najmniej rok. Jednocześnie zaznaczył, że to indonezyjskie władze przejmują nad nim pełną odpowiedzialność. "Odpowiedź na wiele pytań znajduje się teraz, kiedy to członkowie indonezyjskiej ekipy poszukiwawczej w końcu odnaleźli rejestrator zwany powszechnie czarną skrzynką" - pisze dziennik Jakarta Post. Skrzynka była tak zniszczona, że eksperci musieli ją badać dłuższy czas, zanim potwierdzono, że odnaleziony obiekt to rzeczywiście rejestrator. Jeden z ratowników obecny przy odnalezieniu sprzętu poinformował w rozmowie z gazetą, iż na miejscu odnaleziono także dużą część tylnej sekcji samolotu. Wczoraj ekipy ratunkowe oficjalnie potwierdziły, że akcja poszukiwania ewentualnych ocalałych z katastrofy zostaje zakończona.
Według indonezyjskich władz, uzgodnione już zostało, że odczytanie zarówno nagrań głosów z kokpitu, jak i danych z rejestratora lotu zostanie przeprowadzone w Indonezji. Jeśli dostępne w tym kraju technologie nie pozwolą na pełną deszyfrację wszystkich danych, wówczas możliwe będzie przewiezienie czarnych skrzynek na teren Rosji, aby skorzystać z pomocy tamtejszych ekspertów i sprzętu. "W niektórych mediach pojawiły się wiadomości mające na celu wywołać sensację: "że władze Indonezji nie chcą oddać Rosji czarnych skrzynek samolotu, który rozbił się na wyspie Jawa". Jest to jednak rozdmuchana sensacja, ponieważ zgodnie z przepisami międzynarodowymi Indonezja nie musi nam oddawać czarnych skrzynek" - pisze "Moskiewski Komsomolec". "Już przecież dużo wcześniej było uzgodnione, że nasz kraj zaoferował Indonezyjczykom swoje usługi w ich dekodowaniu" - podkreśla dziennik.

Suchoj zszedł z kursu
W pierwotnym planie suchoj, który odbywał lot demonstracyjny, miał krążyć po niebie nad bazą lotniczą Atang Sanjaya, położoną ok. 12 kilometrów od miejsca katastrofy. - Powstaje pytanie, dlaczego pilot suchoja zdecydował się zejść ze swojego kursu. Nie miał bowiem pozwolenia na to - zeznawał Angkasa Pura, kontroler lotu, który nadzorował tego dnia przestrzeń powietrzną w tym regionie. Rosyjski samolot zniknął z radarów lotniska w Dżakarcie 9 maja. Jego szczątki odnaleziono następnego dnia rozrzucone na zboczu wulkanu Mount Salak, odległego od stolicy Indonezji zaledwie o kilkadziesiąt kilometrów. Według pierwszych szacunków do katastrofy doszło niespełna 20 minut po starcie. W operacji poszukiwawczej uczestniczy w sumie ok. 700 osób i 11 jednostek technicznych, tzn. helikopterów i innych maszyn. W skład tych ekip wchodzi 84 przedstawicieli MCZS oraz 4 rosyjskie helikoptery. Wszystkie wydobyte ciała oraz szczątki maszyny przenoszone są przez ratowników za pomocą sprzętu alpinistycznego na szczyt góry, skąd zabierają je helikoptery. Prace utrudnia nie tylko niezwykle strome zbocze góry, na której rozbił się samolot, ale także nieustannie padający deszcz.

Łukasz Sianożęcki

Nasz Dziennik Czwartek, 17 maja 2012, Nr 114 (4349)

Autor: au