Cywile ofiarami ofensywy
Treść
33 osoby poniosły śmierć, a 12 zostało rannych w nalocie NATO na konwój samochodów w południowym Afganistanie. - Pojazdy, którymi podróżowali cywile, zostały omyłkowo wzięte za samochody talibów - poinformowały siły ISAF. Wśród zabitych są 4 kobiety i co najmniej jedno dziecko.
Jak poinformowały Międzynarodowe Siły Wsparcia Bezpieczeństwa (ISAF), do nalotu doszło w prowincji Uruzgan. - Żołnierze ISAF podejrzewali, że kilka samochodów cywilnych przewozi bojowników, dlatego je zbombardowali - powiedział rzecznik ministerstwa spraw wewnętrznych Afganistanu Zemeri Baszary i dodał, że wśród ofiar są kobiety i dzieci. - Jesteśmy ogromnie zasmuceni tragiczną śmiercią niewinnych ludzi. Powiedziałem jasno naszym siłom, że jesteśmy tutaj, by chronić Afgańczyków, a nieumyślne zabójstwa lub ranienie cywilów zmniejsza ich zaufanie i wiarę w naszą misję - zaznaczył w oświadczeniu w imieniu ISAF amerykański dowódca sił NATO w Afganistanie generał Stanley McChrystal.
To już trzecia pomyłka wojsk ISAF w ostatnim tygodniu. W afgańskiej prowincji Helmand rakiety NATO zabiły 12 cywilów. Z kolei wskutek ostrzału z powietrza na południu Afganistanu omyłkowo zabito 5 osób. ISAF wszczęło dochodzenie w sprawie śmierci cywili. Około 15 tys. żołnierzy NATO i sił afgańskich uczestniczy od 13 lutego w ofensywie Mosztarak, największej od 2001 r. operacji NATO i sił afgańskich przeciwko zbrojnym talibom w rejonie miasta Mardża w prowincji Helmand.
Z kolei jak zaznaczył dziennik "The Times", ostatnie ofiary wśród cywilów to kolejny cios dla wysiłku Zachodu w Afganistanie, po tym jak premier Holandii Jan Peter Balkenende poinformował, że z powodu upadku rządu jego kraj wycofuje się z misji stabilizacyjnej. - Zakończenie naszego zadania jako kraju dowodzącego przypada na koniec sierpnia - powiedział Balkenende, podkreślając, że pod koniec roku Holandia całkowicie wycofa się z Afganistanu. Istnieją obawy, że kraje, w których opinia publiczna sprzeciwia się obecności na Bliskim Wschodzie, mogą podążać za Holandią. Kanada, która proporcjonalnie ma największą liczbę strat w żołnierzach, zapowiedziała, że do końca przyszłego roku wycofa 2,8 tys. swoich wojskowych. Kolejnych obaw przysparza rząd Australii, który odrzucił przejęcie dowództwa w prowincji Uruzgan, kiedy holenderscy żołnierze powrócą do domów.
Tymczasem generał McChrystal powiedział dla "The Timesa", że prowincja Kandahar może być celem następnej operacji zmierzającej do schwytania talibów ukrywających się na południu Afganistanu. Jak zauważył McChrystal cytowany przez PAP, Kandahar jest ważny "nie tylko dla południa kraju, ale także dla narodu afgańskiego". Dodał, że "nie będzie to jedyna strefa" działań sił międzynarodowych. Ofensywa Mosztarak ma potrwać do czerwca.
Tymczasem wczoraj doszło do kolejnego zamachu samobójczego - tym razem miał on miejsce w prowincji Nangarhar - w którym zginęło 15 osób, w tym jeden z plemiennych przywódców Mohammad Zaman Gamsharik. Rannych zostało co najmniej 15 osób.
WK
Nasz Dziennik 2010-02-23
Autor: jc