Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Ćwierćfinały piłkarskiej Ligi Mistrzów

Treść

Mecze Liverpoolu z Chelsea Londyn oraz Barcelony z Bayernem Monachium zapowiadają się jako szlagiery ćwierćfinałów piłkarskiej Ligi Mistrzów. Pierwsze pojedynki tej fazy rozegrane zostaną dziś i jutro, rewanże w przyszłym tygodniu.

W ósemce najlepszych drużyn Europy znalazło się aż czterech przedstawicieli Premier League. To jeszcze jeden argument w dyskusji na temat wyższości ligi angielskiej nad innymi i przyznać trzeba - mocny. Wyspiarze mieli nadzieję, iż unikną "bratobójczych" pojedynków, i tak się prawie stało. Prawie, bo los skojarzył ze sobą Liverpool i Chelsea. Czy to mogło jednak dziwić, skoro na przestrzeni ostatnich pięciu lat, w różnych rozgrywkach, obie te drużyny spotykały się ze sobą aż... 22 razy?! - Wiemy o sobie wszystko, więc zaskoczenie rywala jest zadaniem wyjątkowo trudnym. W lidze wygraliśmy dwa razy, ale kolejny sukces będzie największym wyzwaniem - przyznał prowadzący "The Reds" Rafael Benitez. Liverpool jest jednak ostatnio w kapitalnej formie, zmniejszył dystans do otwierającego tabelę Premier League Manchesteru United, w LM gra nadzwyczajnie. Styl, w jakim w poprzedniej rundzie rozbił Real Madryt, nakazuje wręcz upatrywać w nim faworyta rozgrywek, ale wpierw musi pokonać Chelsea. - O wyniku przesądzę detale - nie ma wątpliwości trener "The Blues" Guus Hiddink. - To będzie wielki mecz - dodaje kapitan Chelsea John Terry. Pojedynek wywołuje ogromne emocje, trudno się im dziwić. Naprzeciw siebie staną dwie osobowości, kapitalni stratedzy (ciekawostka: Benitez pracuje w Liverpoolu od 2004 roku, Chelsea przez ten czas prowadzili Jose Mourinho, Avram Grant, Luiz Felipe Scolari i Hiddink), w środku pola zderzą się gwiazdy reprezentacji Anglii - Steven Gerrard i Frank Lampard.
Równie interesująco powinno być w starciu Barcelony z Bayernem. Mistrzowie Niemiec ostatnio złapali co prawda zadyszkę, skompromitowali się w ligowym pojedynku z Wolfsburgiem (1:5), ale w LM prezentowali się dotychczas wybornie. Byli najefektowniej i najskuteczniej grającym zespołem - obok... "Barcy". W poprzedniej rundzie zdeklasowali Sporting Lizbona, wygrywając w niecodziennych rozmiarach 5:0 i 7:1. - Teraz spotkamy się z rywalem uznawanym przez wielu za najmocniejszego w Europie. Musimy się szybko pozbierać, ale nikt nas nie musi dodatkowo mobilizować - przyznał Juergen Klinsmann. Trener Bawarczyków nie ma najlepszej prasy, kibice domagają się jego dymisji, przyszłość zależy w dużej mierze od ewentualnego sukcesu w LM. Niemiec nie może zatem spać spokojnie, bo przyjdzie mu sprostać przeszkodzie najtrudniejszej z możliwych. Barcelona gra dziś bowiem piłkę "kosmiczną", trio: Lionel Messi - Thierry Henry - Samuel Eto'o, jest w stanie rozmontować każdą defensywę, i to w stylu wręcz bajecznym, i nie ukrywa, iż Puchar Europy jest najważniejszym celem. - Kluczem do sukcesu może być zatrzymanie Francka Ribery'ego i Luki Toniego - przestrzega jednak legenda katalońskiego klubu Johann Cruyff. Holender wie, co mówi - ofensywny duet Bayernu ma wielką siłę, a "Barca" straciła w LM już jedenaście bramek, najwięcej spośród ćwierćfinalistów.
W pozostałych meczach (dziś) zmierzą się hiszpański Villarreal z Arsenalem Londyn oraz Manchester United z FC Porto. Faworytami będą drużyny z Wysp. "Kanonierzy" o triumfie w LM marzą od lat, dla MU to absolutny priorytet. Sir Alex Ferguson pamięta jednak dobrze, iż pięć lat temu Porto wyrzuciło jego podopiecznych zza burty Champions League. - Ale my mamy w składzie najlepszych Portugalczyków - Cristiano Ronaldo i Naniego - dodaje. Szkot też wie, że w Lidze Mistrzów nikt nigdy nie wygrał dwa razy z rzędu. Chce być pierwszy.
Pisk
"Nasz Dziennik" 2009-04-07

Autor: wa