Ćwiąkalski obiecuje, ale słowa nie dotrzymuje
Treść
Pracująca jawnie komisja śledcza w sprawie uprowadzenia i zamordowania Krzysztofa Olewnika wydaje się jedynym rozwiązaniem, które pozwoli wyjaśnić kulisy tej zbrodni i motywy nieudolnych działań policjantów i prokuratorów. Mimo składanych przez ministra sprawiedliwości publicznych deklaracji postępowanie w tej sprawie utknęło w miejscu, akta są tajne, a autorzy prokuratorskich zaniedbań - anonimowi i bezkarni. Zdaniem rodziny Olewników, dzieje się to za przyzwoleniem ministra sprawiedliwości i prokuratora krajowego Marka Staszaka. Podczas wczorajszego spotkania Olewników ze Zbigniewem Ćwiąkalskim szef resortu sprawiedliwości nie potrafił odpowiedzieć na prawie żadne pytanie. Nie szczędził za to obietnic. Kolejnych.
- Pan minister zgodził się na to spotkanie chyba tylko i wyłącznie dlatego, by móc dziennikarzom zademonstrować, jak bardzo interesuje się "sprawą Olewnika" i jak wiele robi. To pozory. Nie robi nic, na spotkanie przyszedł nieprzygotowany. Żadnej merytoryki, tylko obietnice - powiedział nam tuż po zakończeniu spotkania Włodzimierz Olewnik, ojciec porwanego i zamordowanego Krzysztofa.
Spotkanie miało rozwiać wątpliwości rodziny państwa Olewników związane z trybem i efektywnością dochodzenia w sprawie ewentualnych błędów i zaniedbań popełnionych przez prokuraturę i policję w śledztwie. Kilka miesięcy wcześniej, podczas posiedzenia komisji sprawiedliwości, przedstawiciele prokuratury, policji i MSWiA składali deklaracje jawności, intensywności, współpracy z rodziną w dotarciu do prawdy o kulisach tych zbrodni. Po ponad trzech miesiącach rodzina Olewników przyznaje, że na obiecankach się skończyło.
Przed wczorajszym spotkaniem Włodzimierz Olewnik liczył na to, że minister wyjaśni, dlaczego wbrew wcześniejszym obietnicom nie ujawniono dokumentów ze śledztwa, a rodzinie zaproponowano, nader mgliście, możliwość wglądu w akta sprawy w drugiej połowie września. Wreszcie, dlaczego nie odtajniono najważniejszego zdaniem Olewników dokumentu ze śledztwa - billingów rozmów telefonicznych prowadzonych po uprowadzeniu Krzysztofa, mogących pomóc w ustaleniu faktycznych inicjatorów zbrodni. - Pytałem o ten dokument. Minister Ćwiąkalski nie umiał na to pytanie odpowiedzieć. Na prawie żadne pytanie dotyczące śledztwa, całej sprawy nie usłyszałem odpowiedzi. Ćwiąkalski przyszedł nieprzygotowany - komentuje Olewnik.
Podobne odczucia mają również członkowie komisji sprawiedliwości, którzy po głośnym posiedzeniu wiosną ubiegłego roku wystąpili do Prokuratury Krajowej o regularne sprawozdania z postępów w śledztwie i efektów prac prokuratury.
- Dwukrotnie otrzymaliśmy takie sprawozdanie, bardzo ogólnikowe, z którego nic nie wynika. Mam wrażenie, że w tej sprawie rzeczywiście nic nie zrobiono przez cały ten czas, poza składaniem medialnych deklaracji. Będziemy musieli zaprosić pana ministra na jedno z najbliższych posiedzeń komisji i rozważyć ewentualność, o której mówiliśmy już wcześniej, powołania komisji śledczej - mówi poseł Arkadiusz Mularczyk (PiS), wiceprzewodniczący sejmowej komisji sprawiedliwości.
Spotkanie państwa Olewników z ministrem sprawiedliwości miało dotyczyć m.in. odtajnienia dokumentów ze śledztwa oraz ewentualnego postawienia zarzutów osobom winnym nieprawidłowości. O tym, że dochodzenie będzie miało swój epilog w postaci aktów oskarżenia, publicznie wszak mówili nie tylko Ćwiąkalski, ale również wicepremier Grzegorz Schetyna i wiceminister spraw wewnętrznych gen. Adam Rapacki.
- O tym również Ćwiąkalski nie potrafił nic powiedzieć. Wymijająco, ogólnikowo, żadnych konkretów. Za to bardzo dużo obietnic. Tyle że ja nie wierzę w żadne jego obietnice. Słowa nie dotrzymał - konkluduje Olewnik.
W połowie lipca zwróciliśmy się do Ministerstwa Sprawiedliwości z pytaniami dotyczącymi sprawy Olewnika i spotkania szefa resortu z rodziną. Wówczas jednak Ćwiąkalski odmówił odpowiedzi. Jak komentuje Włodzimierz Olewnik, minister wprawdzie mu nie odmówił, bo źle wypadłby w mediach, ale praktycznie odpowiedzi na pytania nie usłyszał. W ocenie ministra, spotkanie było konstruktywne. - Wyjaśniliśmy sobie wiele kwestii, zostały rozstrzygnięte sprawy dotyczące odtajnienia akt - mówił Ćwiąkalski, dodając wszakże, że zanim akta zostaną odtajnione, to... muszą zostać przejrzane. Taką odpowiedź od trzech miesięcy słyszy rodzina Olewników od prokuratorów prowadzących postępowanie.
Krzysztof Olewnik został uprowadzony w październiku 2001 roku. Wkrótce sprawcy zażądali okupu. Kilkadziesiąt razy kontaktowali się z jego rodziną. W lipcu 2003 r. okup - 300 tys. euro - przekazano porywaczom. Jednak uprowadzonego nie uwolniono. Miesiąc po odebraniu przez przestępców pieniędzy Krzysztof Olewnik został zamordowany. Ciało ofiary, torturowanej przed śmiercią, znaleziono dopiero po pięciu latach od porwania.
Postępowanie, które ma wyjaśnić błędy śledczych po porwaniu i zabójstwie, zostało wszczęte w czerwcu ub.r. po doniesieniu złożonym przez Włodzimierza Olewnika, który wskazywał, iż w porwaniu, oprócz już skazanych, brały udział inne osoby i że porwanie nastąpiło właśnie na zlecenie nieustalonych dotąd osób. Zdaniem Ćwiąkalskiego, śledztwo jest prowadzone bardzo intensywnie przez czterech prokuratorów i nie ma w nim wątków, które celowo nie byłyby podejmowane i wyjaśniane.
- Być może na zwołanie komisji śledczej jest jeszcze zbyt wcześnie, natomiast nikt, kto przygląda się pracy szefa resortu sprawiedliwości, nie ma wątpliwości, że Zbigniew Ćwiąkalski na stanowisku ministra sprawiedliwości to jedno wielkie... - zawiesza głos poseł Stanisław Pięta (PiS) - ...nieporozumienie.
Wojciech Wybranowski
"Nasz Dziennik" 2008-09-05
Autor: wa