Cudze chwalicie, swego nie znacie

Treść
Na nowo odkryta Warszawa oczami Katarzyny Widelskiej, studentki II roku politologii w WSKSiM w Toruniu.
Mimo, że byłam w Warszawie już wiele razy, nasz ostatni dwudniowy pobyt w stolicy pozwolił mi odkryć na nowo pewne miejsca, jak i poznać nowe, dotąd mi nieznane. Nie bez znaczenia jest fakt, ze po Warszawie oprowadzał nas sam Pan prof. Józef Szaniawski. Swoją historyczną wiedzą i doświadczeniem, a także wielkim patriotyzmem ubogacił on ten jakże krótki czas poznawania tego, co przez lata stało się dziedzictwem naszej Ojczyzny.
Co pozostało w mojej pamięci z tej wyprawy ? Jest wiele takich szczególnych miejsc, przy których warto się zatrzymać. Chociażby pierwszy punkt naszej wędrówki po stolicy - Katedra Polowa Wojska Polskiego. Kaplica Katyńska. Zapisana nazwiskami umęczonych i zamordowanych naszych rodaków. W tym szczególnym miejscu mieliśmy możliwość z bliska przyglądać się srebrnym tabliczkom z nazwiskami ofiar tej okrutnej zagłady, szukając pośród nich swoich nazwisk. Niektórzy odnaleźli. Myślę, że ta świadomość jakiejś łączności, być może wspólnych korzeni- wiele znaczy. Przelana krew tak wielu niewinnych ludzi, a przy tym tak wielkie zakłamanie historii- to dla nas, młodych Polaków ogromna przestroga.
Są tacy, dla których prawda jest niewygodna. Ale ona jedyna ocala to, co najważniejsze.
Ocala pamięć o pięknych, szlachetnych sercach. Uczy, by nie poddać się naiwności i bronić wiary i wartości, które pozwalają ocalić godność każdego człowieka.
Kolejne miejsce naszej wędrówki to wieża widokowa Kościoła Św. Anny. Wspaniała panorama na stare miasto i nadwiślańskie okolice. Jakże trudno sobie wyobrazić, że jeszcze kilkadziesiąt lat temu obszary dzisiejszej architektury pokrywały tylko zgliszcze, ruiny i pył.
To z takiej właśnie, płonącej Warszawy do Prymasa Wyszyńskiego, jeszcze kapelana służącego w niedalekich Laskach, wiatr przyniósł nadpaloną karteczkę, na której były słowa: „Będziesz miłował”. Pomnik Prymasa Tysiąclecia to kolejny element naszego zwiedzania, który bardzo utkwił mi w pamięci. Gest zamyślonego Prymasa niesie niezwykłą wymowę wielkiej miłości i zatroskania o losy naszej Ojczyzny.
O czasach Powstania Warszawskiego, a przede wszystkim o wielkiej tragedii ludzi tamtych czasów mogliśmy posłuchać podczas wizyty w Muzeum Powstania Warszawskiego.
To miejsce także w szczególny sposób upamiętniające cierpienie i ofiarność naszego umęczonego Narodu. Trudno ogarnąć w pamięci to wszystko, co można usłyszeć i zobaczyć, a co przywołuje tak trudne dla naszych Rodaków czasy. Przewodnik, który oprowadzał naszą grupę, z wielkim oddaniem i zaangażowaniem opowiadał nam o tym wszystkim, co działo się w czasach Powstania. Wpatrując się w autentyczne fotografie, listy, oglądając archiwalne nagrania, do głowy przychodziły mi przeróżne myśli i refleksje.
Ile krwi niewinnie przelanej, ile płaczu maleńkich dzieci zabieranych siłom od rodziców, ile głodnych i spragnionych. Dziś nie musimy tak cierpieć, wielu nie przeżywa tak wielkich tragedii. Mamy gdzie mieszkać, co jeść, mamy w co się ubrać.
W takim miejscu człowiek zaczyna doceniać najprostsze rzeczy. Pojawia się wdzięczność Panu Bogu. Jednocześnie poczucie odpowiedzialności, aby życia nie zmarnować, ale je przeżyć jak najlepiej. Wykorzystać to, co mam- czas, zdolności, zdrowie, siły i tyle możliwości rozwoju. Przychodzi też jeszcze większa świadomość tego, że tak wiele z tego, co mam, zawdzięczam Tym, których już nie ma. Ich ofiarności i oddaniu. Jakże mało doceniana jest dzisiaj wolność i suwerenność Ojczyzny, o którą kiedyś ostatkami sił, nie wahając się poświęcić życia walczyli nasi przodkowie. Jak bardzo poniewierane są wartości, których kiedyś ludzie bronili ostatkiem swych sił. Myślę, że możemy się uczyć od nich bardzo wiele. Pośród tak wielkiego cierpienia ileż było męstwa i odwagi. Szlachetnych serc gotowych do największej ofiary dla ratowania Ojczyzny. Ile wiary, nadziei i miłości. Miłości Boga i bliźniego.
Grób Nieznanego Żołnierza na Placu Piłsudskiego, którego powstanie przypada już na rok 1925, to kolejne miejsce w szczególny sposób upamiętniające tych, którzy bezimiennie polegli w obronie naszej Ojczyzny jeszcze podczas I wojny światowej.
To kolejny symbol męczeństwa i ofiary, o których dziś niestety tak często się nie pamięta.
Patriotyzmu trochę w innym wymiarze mogliśmy doświadczyć także zwiedzając Muzeum Narodowe, gdzie podziwialiśmy dzieła najwybitniejszych polskich malarzy.
Obrazy takie jak Bitwa pod Grunwaldem, czy Kazanie Piotra Skargi, Jana Matejki stają się w swej wymowie swoistą lekcją historii i właśnie patriotyzmu.
W pamięci utkwiły mi szczególnie także malownicze portrety dzieci Stanisława Wyspiańskiego, a także obrazy Malczewskiego. Moja uwagę szczególnie zwróciły jednak obrazy nieco mniej może znanych malarzy, jak np. Aleksander Gierymski, jednak bardzo wymownie przedstawiające piękno i prostotę polskiej wsi (obraz Anioł Pański).
Kolejny etap naszej wędrówki to zwiedzanie siedziby Wydawnictwa Sióstr Loretanek.
Ogromne wrażenie zrobił na mnie widok sióstr w habitach tak zręcznie i żwawo, a przy tym z tak wielkim zaangażowaniem pracujących przy maszynach drukarskich.
To był dla mnie niezwykły i bardzo poruszający widok. Ileż potrzeba pokory, oddania i cierpliwości w takiej pracy. Cichej, a jak bardzo potrzebnej. Praca połączona z modlitwą (Ora et labora, jak mawiał Św. Benedykt) może dawać prawdziwą radość. Nie zapomnę drżących już nieco rąk jednej ze starszych trochę sióstr, siedzącej przy maszynie sklejającej poszczególne strony. I jej ciepłego, tak pogodnego spojrzenia.
Ile miłości musi być w tych Siostrach, Bożej Miłości, dającej siły i zapał do pracy.
Pomyślałam- jakie piękne mogą rodzić się owoce z pracy i poświęcenia człowieka, który cały swój czas i wszystko co robi, ofiaruje Panu Bogu. Staje się niejako narzędziem w Bożych rękach. Godny podziwu jest efekt pracy sióstr, które przyczyniają się do pięknego Dzieła ewangelizacji. Wizyta w tym miejscu to było dla nas jednocześnie bardzo duże świadectwo i zachęta do współpracy w tym Dziele.
Cieszę się, że mieliśmy okazję być również w Niepokalanowie- miejscu także bardzo związanym z ewangelizacją. Miało to dla mnie szczególne znaczenie także dlatego, że należę do Rycerstwa Niepokalanej, a do tej pory nie miałam okazji poznać miejsca pracy i posługi św. Maksymiliana Marii Kolbego. Zwiedzanie muzeum poświęconego Świętemu, wszelkie pamiątki, zdjęcia, a także wizyta w Radiu Niepokalanów- wszystko to pozwoliło nam lepiej poznać idee Św. Maksymiliana, przybliżyć Jego życie i ideały, którymi się kierował.
Nie bez przyczyny nazwano Go Szaleńcem Niepokalanej. Jego bezgraniczne zawierzenie się Maryi dla nas także stanowi świadectwo i wzór do naśladowania.
Jego pokora i skromność ( o czym świadczy chociażby bardzo uboga i mała cela zakonna)
Niezwykłym przeżyciem była Msza Święta odprawiona przez Ojca Grzegorza, naszego duszpasterza, w Kaplicy Ojca Maksymiliana.
Dzieła, których podjął się ten Święty, za pośrednictwem Matki Bożej kontynuowane są także dziś- co świadczy o ogromnej ich roli w Kościele i świecie. Myślę, że idee św. Maksymiliana
są poniekąd zbieżne z działalnością Radia Maryja czy TV Trwam, co nas dla nas, jako studentów Wyższej Szkoły Kultury Społecznej i Medialnej ma na pewno szczególną wymowę i znaczenie.
Myślę, że nasz wyjazd do Warszawy był bardzo owocny i potrzebny. Na pewno w każdym z nas na długo pozostaną w pamięci chwile spędzone na wspólnym poznawaniu miejsc przypominających o naszych korzeniach, o bogatej i pięknej historii naszego Narodu
I o wartościach, dla których warto żyć, i których trzeba bronić zawsze, niezależnie od okoliczności.
Na fotografii Kaplica Katyńska. Katedra Polowa Wojska Polskiego.
Autor: wa