Cud Tuska: znikająca tarcza
Treść
Amerykańska administracja zrezygnowała z rozmieszczenia w Polsce i Czechach  elementów systemu rakiet przechwytujących - poinformowała stronę polską  przebywająca wczoraj z wizytą w naszym kraju amerykańska delegacja, która  następnie udała się do Czech. Prezydent USA Barack Obama zatelefonował w tej  sprawie o północy ze środy na czwartek do czeskiego premiera Jana Fischera.  Decyzja USA stanowi ukłon w kierunku rosyjskich żądań. Nieoficjalnie się mówi,  że Amerykanie mają dla nas alternatywną propozycję - nową strategię obrony.  Szczegóły owej strategii pozostają jednak nieznane. W ciągu najbliższych kilku  dni do Waszyngtonu uda się polska delegacja z wiceministrem obrony narodowej  Stanisławem Komorowskim na czele, która pierwotnie miała negocjować m.in.  porozumienie SOFA o współpracy wojskowej z Amerykanami. Jednakże, jak się  dowiedzieliśmy, nie jest wykluczone, że zakres rozmów zostanie rozszerzony o  kwestię systemu antyrakietowego.
- Dzisiaj doszło do całego cyklu  spotkań i rozmów ze stroną amerykańską - mówił wczoraj premier Donald Tusk przed  odlotem do Brukseli. - To spotkanie delegacji w MSZ, rozmowa ministra Radosława  Sikorskiego z panią minister Hillary Clinton, moja rozmowa z prezydentem Obamą  potwierdzają, że strona amerykańska zmieniła swoje plany dotyczące instalacji  tarczy antyrakietowej - oświadczył, podkreślając, że "jest to autonomiczna  decyzja prezydenta Stanów Zjednoczonych i jego rządu". Tusk zaznaczył, że  priorytetem obecnego rządu zawsze było bezpieczeństwo Polski mierzone  konkretnymi "zdolnościami obronnymi". - O tym rozmawiałem dzisiaj z prezydentem  Obamą. Chcemy, aby mimo zmiany planów amerykańskich polskie bezpieczeństwo  wzrosło, a nie zmalało - stwierdził.
- Jest to sprawa, w której jesteśmy w  trakcie intensywnego polsko-amerykańskiego dialogu. Elementem tego dialogu była  m.in. wizyta bardzo wysokich rangą przedstawicieli departamentu stanu, Pentagonu  oraz Narodowej Rady Bezpieczeństwa Stanów Zjednoczonych. Była też propozycja  rozmów na najwyższym szczeblu, ale te dzisiejsze poranne rozmowy uznaliśmy za  przygotowanie do tych rozmów - mówił wcześniej, po spotkaniu z amerykańską  delegacją, szef polskiego MSZ Radosław Sikorski. Minister podkreślił, że  Amerykanie podtrzymali deklarację o umieszczeniu w Polsce baterii rakiet  Patriot, w które mają być one uzbrojone. - Rozpoczęły się rozmowy, co dalej -  potwierdził wiceszef Biura Bezpieczeństwa Narodowego Witold Waszczykowski. -  Należy wykorzystać tę sytuację dla wzmocnienia bezpieczeństwa Polski -  deklarował natomiast premier Donald Tusk. 
Amerykanie zamiast starej tarczy  zapowiadają budowę nowego systemu obrony antyrakietowej. Prezydent Barack Obama  tłumaczył, że zmiana koncepcji budowy tarczy ma poprawić bezpieczeństwo USA. -  Po długim procesie analizy postąpiłem zgodnie z rekomendacją komitetu szefów  połączonych sztabów, aby zwiększyć bezpieczeństwo Stanów Zjednoczonych przeciwko  możliwemu atakowi ze strony rakiet balistycznych. Będzie to system, który  bardziej zwiększy nasze bezpieczeństwo w razie ataku rakiet balistycznych niż  program europejskiej tarczy antyrakietowej - stwierdził Obama. I wyjaśnił, że  będzie to program, który zajmuje się przede wszystkim rakietami średniego i  krótkiego zasięgu, będącymi w posiadaniu Iranu. - W tym programie będziemy  chcieli współpracować z Rosją, aby obrona przeciwrakietowa odbywała się pod  wspólnym mianownikiem wspólnych interesów strategicznych - poinformował  prezydent Stanów Zjednoczonych. Barack Obama zapowiedział "na osłodę"  zwiększenie efektywności całego systemu, który ma chronić także europejskich  partnerów USA. - Będzie to system, który zwiększy bezpieczeństwo naszych  sojuszników z NATO. Będzie to system, który będzie korespondował z systemem  obronnym NATO - dodał, zapowiadając dalszą współpracę z Polską, Czechami oraz  innymi sojusznikami USA.
Z kolei sekretarz obrony Robert Gates obiecywał, że  część mobilnego systemu antyrakietowego SM-3 (powstanie na bazie amerykańskich  okrętów) ma być też uzupełniana w przyszłości o stałe bazy na lądzie i Polska  będzie mogła w tym uczestniczyć. Ale daty budowy takiej bazy nie podał.
Nadal  negocjowane jest porozumienie SOFA, będące warunkiem jakiejkolwiek dalszej  współpracy ze Stanami Zjednoczonymi. Wkrótce do Waszyngtonu uda się polska  delegacja, która oprócz wspomnianego porozumienia będzie starała się utrzymać  bliski sojusz z USA. W opinii niektórych polityków i ekspertów, jest on jeszcze  możliwy. Jak zwrócił uwagę Witold Waszczykowski, Stany Zjednoczone zdają sobie  sprawę, że status tego regionu Europy jest postrzegany przez naszych sąsiadów  "trochę inaczej". Odnosząc się do wspomnianej przez ministra Sikorskiego nowej  strategii obrony, która miałaby objąć Polskę, Waszczykowski stwierdził, że są to  "mgliste sugestie, być może oparte o patrioty". - Ma to zostać włączone w  większy system obrony rakietowej. Rozmowy te mogą potrwać jednak latami -  ocenił. Jednocześnie zdaniem byłego wiceministra spraw zagranicznych, który z  sukcesem negocjował umowę o umieszczeniu elementów tarczy antyrakietowej w  Polsce, częściowa wina za taki obrót spraw z tarczą spada na nasze obecne  władze. - Rząd polski zwlekał z realizacją porozumienia z Amerykanami -  przypomniał Witold Waszczykowski, którego zdaniem strona polska w sposób  znaczący ułatwiła w ten sposób amerykańskim partnerom wycofanie się z  projektu.
Nocne rozmowy
Premier Czech podczas specjalnego  wystąpienia potwierdził wcześniejsze doniesienia o nocnej rozmowie ze stroną  amerykańską i rezygnacji USA z tarczy. Barack Obama dzwonił w nocy również do  premiera Polski Donalda Tuska, jednakże do rozmowy nie doszło "z przyczyn  technicznych". Jak poinformował wczoraj rzecznik rządu Paweł Graś, "strona  polska zaproponowała, żeby te rozmowy nastąpiły w dniu dzisiejszym".
Z kolei  czeski minister spraw zagranicznych Jan Kohout powiedział, że Czechy nadal są  członkiem NATO i Sojusz będzie im to bezpieczeństwo zapewniał. Czesi przyjęli  decyzję strony amerykańskiej ze spokojem, lewica zaś - z nieukrywanym  zadowoleniem. Spokoju tego nie widać jednak po stronie polskiej. Premier Donald  Tusk i minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski rozmawiali wprawdzie w  kwestii tarczy, jednakże szczegóły tych rozmów pozostają nieznane. - Jest to  decyzja amerykańska, powzięta na podstawie amerykańskich przesłanek i niezależna  od tego, że Republika Czeska trochę wcześniej niż my podpisała umowę - tłumaczył  Radosław Sikorski. - Umówiliśmy się ze stroną amerykańską, że co do meritum  sprawy będziemy ją komentować po ogłoszeniu decyzji przez prezydenta Stanów  Zjednoczonych i sekretarza obrony USA. Sugerowałbym wstrzymanie się od osądu, bo  ta decyzja może być inna, niż ktokolwiek się spodziewa - stwierdził tajemniczo,  nie podając jednak żadnych szczegółów.
Tymczasem rzecznik Pentagonu Geoff  Morell oświadczył, że Stany Zjednoczone zreorganizują program tarczy  antyrakietowej. Celem zmian miałaby być lepsza ochrona sojuszników USA oraz  amerykańskich wojsk w Europie przed atakiem ze strony Iranu. Nowy system  "odchodzi od koncepcji dużych stacjonarnych baz radaru i koncepcji polowej i  koncentruje się na stopniowalnym, uniwersalnym, adoptowalnym systemie". Można  się zatem spodziewać, że propozycja przedstawiona przez koncern Boeing -  stworzenia mobilnego systemu rakiet przechwytujących - staje się coraz bardziej  prawdopodobna.
Zadowolenia z tego obrotu rzeczy nie kryje strona rosyjska,  która najwyraźniej odczytuje stanowisko Waszyngtonu w kategoriach spełnienia jej  oczekiwań. Tamtejsza telewizja państwowa przerwała program, aby podać informację  o zawieszeniu prac nad systemem baz. Władze na Kremlu w pozytywnych słowach  wyrażały się o decyzji Waszyngtonu, jednocześnie zastrzegając, iż nie było w tej  sprawie żadnych układów między Rosją a USA. Tymczasem już od dawna pojawiały się  doniesienia, że w zamian za rezygnację z tarczy Rosja pomoże USA rozwiązać m.in.  problem z Iranem i jego programem nuklearnym. 
Decyzja o rezygnacji z budowy  projektu zapadła mimo oporu Republikanów, którzy na forum Kongresu USA naciskali  na administrację Baracka Obamy, aby nie rezygnował z budowy tego systemu w  Polsce i Czechach, i sugerowali, że jeżeli prezydent zrezygnuje z tarczy, nie  poprą ratyfikacji planowanego nowego układu z Rosją o redukcji strategicznej  broni nuklearnej (START).
Dyplomatyczny rewanż
Administracja  Baracka Obamy dotrzymała obietnicy udzielenia jeszcze we wrześniu ostatecznej  odpowiedzi w sprawie rozlokowania w Polsce i Czechach elementów systemu rakiet  przechwytujących. Nieprzypadkowy wydaje się jednak termin podania tej  informacji. Zapewne nie bez przyczyny Amerykanie poinformowali Polskę o  rezygnacji z elementów tarczy antyrakietowej w Europie Środkowowschodniej w tak  ważnym dla naszego kraju dniu jak 17 września. Wygląda na to, że jest to rewanż  za stanowisko polskiego rządu z 4 lipca 2008 roku, kiedy podczas specjalnie  zwołanej konferencji prasowej premier Donald Tusk oświadczył, że negocjacje  znalazły się w stanie krytycznym. Polski rząd odrzucił wtedy propozycje, o które  - jak przypominała ówczesna administracja - sam zabiegał. Słowa te padły w  amerykański Dzień Niepodległości, jedno z najważniejszych, jeżeli nie  najważniejsze, amerykańskich świąt.
Od tego czasu rozeznanie dyplomatyczne  polskiego premiera nie uległo większej zmianie. - Zapytałem prezydenta Obamę,  czy w tych negocjacjach dotyczących tarczy z punktu widzenia strony  amerykańskiej polski rząd i Polska popełniły jakieś błędy. Mówiąc krótko, czy  sposób negocjowania przez nasz rząd, lojalny, ale twardy, miał jakikolwiek wpływ  na decyzje amerykańskiego rządu - zwierzał się Tusk dziennikarzom. - Otrzymałem  jednoznaczne zapewnienie prezydenta Stanów Zjednoczonych, że negocjacje na temat  tarczy i innych okoliczności związanych z tarczą wzmocniły przyjaźń  polsko-amerykańską i zwiększyły zaufanie do Polski - kontynuował, dodając, iż  przyjął tę deklarację z satysfakcją. Trudno jednak było oczekiwać, aby w tej  sytuacji Obama wykazał brak kurtuazji i skrytykował nasz rząd. 
Anna  Wiejak
"Nasz Dziennik" 2009-09-18
Autor: wa
 
                    