Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Coraz więcej jest dziś zwolenników "łatwego" chrześcijaństwa, chrześcijaństwa, z którego chciano by usunąć zgorszenie i głupstwo krzyża

Treść

Kto kocha ojca lub matkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien. I kto kocha syna lub córkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien. Kto nie bierze swego krzyża, a idzie za Mną, nie jest Mnie godzien. Kto chce znaleźć swe życie, straci je, a kto straci swe życie z mego powodu, znajdzie je. Kto was przyjmuje, Mnie przyjmuje; a kto Mnie przyjmuje, przyjmuje Tego, który Mnie posłał. Kto przyjmuje proroka jako proroka, nagrodę proroka otrzyma. Kto przyjmuje sprawiedliwego jako sprawiedliwego, nagrodę sprawiedliwego otrzyma. Kto poda kubek świeżej wody do picia jednemu z tych najmniejszych, dlatego że jest uczniem, zaprawdę powiadam wam, nie utraci swojej nagrody» (Mt 10,37–42).

Coraz więcej jest dziś zwolenników „łatwego” chrześcijaństwa, chrześcijaństwa, z którego chciano by usunąć zgorszenie i głupstwo krzyża. A tymczasem Jezus mówi wyraźnie: „Kto nie bierze swego krzyża, a idzie za Mną, nie jest Mnie godzien”. Nie jest godzien: bo nie wypada iść za Bogiem i Przyjacielem, który niesie krzyż, bez brzemienia, „z rękami w kieszeni”. Nie taka jest miłość. Każdy, kto kocha, naprawdę kocha, chciałby choć trochę pomóc obciążonemu Panu: Dopełniam na własnym ciele udręk, których nie dostaje Męce Chrystusa (Kol 1,24). To nie znaczy, że Ofierze Chrystusa czegoś brakowało, że była niewystarczająca; tylko, że Pan w swoim miłosierdziu dał nam udział w zbawieniu świata. I nasz wkład jest konieczny.

Ale krzyż jest czasem bardzo ciężki, niewygodny i trudny do niesienia i nie mamy siły go pragnąć – byłoby to nieraz nawet nieroztropne i pełne zarozumiałości – przyjmijmy go jednak wtedy, gdy Pan Bóg nam go daje. Wszystko, co pochodzi z ręki kochającego Ojca, może być tylko dobre – choćby bolało.

A bardzo boli mieć konflikt z rodziną, tracić życie, albo stale zapierać się siebie, bez dramatycznych sytuacji nawet – tak na co dzień.

Nie ten jednak, kto mówi Panie, Panie…, lecz kto czyni wolę Ojca, wejdzie do Królestwa (por. Mt 7,21). A tą wolą Ojca jest, byśmy naśladowali Jego Syna, mieli z Nim wszystko wspólne: i krzyż, i chwałę Zmartwychwstania, i radość wspólnej uczty mesjańskiej. Ale musi być zachowana ta sama kolejność: najpierw poniżenie i śmierć, potem Zmartwychwstanie i chwalebne królowanie po prawicy Ojca.

Fragment z książki Marana Tha. Przyjdę niebawem. O autorce: Hieronima Jemielewska OSB – urodziła się w 1933 r. Jest inżynierem ogrodnictwa na SGGW w Warszawie oraz magistrem teologii Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. Pracę magisterską napisała pod kierunkiem ks. dra Kazimierza Romaniuka na temat: Problematyka wiary w jedenastym rozdziale Listu do Hebrajczyków i jej analogie w listach św. Pawła. W latach 1959–1965 zaangażowana była w prace wydawnicze benedyktynów w Tyńcu. Były to zarówno teksty posoborowych, polskich ksiąg liturgicznych, przygotowywane pod kierunkiem o. Franciszka Małaczyńskiego, jak i Biblia Tyniecka, której głównym redaktorem był o. Augustyn Jankowski. Od 1965 roku jest benedyktynką w Żarnowcu na Pomorzu. W latach 1981–1991 była ksienią Opactwa benedyktynek w Łomży. Obecnie opiekuje się biblioteką klasztoru żarnowieckiego.

Przeczytaj:

Źródło: ps-po.pl, 24 lipca 2018

Autor: mj

Tagi: chrześcijaństwa