Conroy ewakuowany, Bouvier czeka
Treść
Marta Ziarnik
Zgodnie z rozkazem prezydenta Baszara al-Asada, na ośrodek antyreżimowych protestów, miasto Hims, ruszyły wczoraj jednostki dywizji pancernej dowodzonej przez brata dyktatora - Mahera. Jak informują media powołujące się na mieszkańców i przedstawicieli opozycji, miasto znalazło się pod najcięższym ostrzałem od czasu rozpoczęcia walk przed trzema tygodniami. Zdaniem telewizji BBC, Asad wysłał do Hims elitarną jednostkę, by wreszcie doprowadziła do końca trzytygodniową ofensywę. Mieszkańcy Hims podkreślają, że czołgi 4. dywizji dowodzonej przez Mahera dotarły na główne ulice wokół obleganej południowej dzielnicy Baba Amro w nocy z poniedziałku na wtorek. Liczba ofiar ostrzału jest nieznana. Tymczasem co najmniej 20 osób zginęło podczas wczorajszego ostrzału położonej na północ od Hims Hamy. Tylko w poniedziałek siły bezpieczeństwa zabiły w całym kraju co najmniej 135 osób, najwięcej w Hims. Jak informuje Agencja Reutera, 64 osoby zginęły na jednym z wojskowych punktów kontrolnych, gdy usiłowały wydostać się z ostrzeliwanej dzielnicy Baba Amro. Wśród ofiar są kobiety, dzieci i dezerterzy z armii.
ONZ wzywa do zawieszenia broni
Odpowiadając na coraz bardziej dramatyczne apele Syryjczyków o pomoc Zachodu, wysoka komisarz ONZ ds. praw człowieka Navi Pillay zaapelowała podczas rozpoczętej wczoraj w Genewie corocznej sesji ONZ-owskiej Rady Praw Człowieka o "natychmiastowe przerwanie ognia" w Syrii oraz umożliwienie dostarczenia obywatelom pomocy humanitarnej. Komisarz zaapelowała także do władz w Damaszku o wpuszczenie do kraju niezależnych obserwatorów. Pillay podkreśliła, że społeczność międzynarodowa powinna podjąć akcję zapobiegającą dalszym atakom syryjskich sił bezpieczeństwa na cywilów. Jak informuje BBC, w odpowiedzi na tak postawione stanowisko z sali demonstracyjnie wyszedł ambasador Syrii przy ONZ, mówiąc, iż Damaszek nie uznaje zasadności podobnych żądań. Zarzucił także Radzie Praw Człowieka promowanie terroryzmu w Syrii.
Po kilku dniach usilnych starań ze strony wspólnoty międzynarodowej wczoraj udało się wreszcie ewakuować z oblężonego Hims rannego w minionym tygodniu dziennikarza brytyjskiego Paula Conroya. Jak informuje telewizja BBC, powołując się na źródła w syryjskiej dyplomacji, reporter przebywa obecnie poza granicami Syrii. Informacje te potwierdził także ojciec reportera w rozmowie z agencją AP, dodając, że podczas ostatniej rozmowy telefonicznej jego syn był w stolicy Libanu - Bejrucie. W dalszym ciągu jednak sprzeczne informacje napływają w związku z jego ranną koleżanką - Francuzką Edith Bouvier, której dramatyczny apel zamieszczony przed kilkoma dniami w internecie stał się symbolem bezsilności świata wobec działań syryjskiego reżimu. Najpierw były informacje, że została wywieziona z Hims razem z Conroyem, jednak po kilku godzinach zdementowała je telewizja CNN powołująca się na źródła we francuskim MSZ. Te zaś zauważają, iż nie dysponują żadnymi informacjami mogącymi potwierdzić doniesienia o opuszczeniu przez dziennikarkę miasta Hims. CNN twierdzi, że Francuzka odmówiła ewakuacji bez otrzymania wcześniej gwarancji bezpieczeństwa ze strony syryjskiego rządu.
Conroy i Bouvier zostali ranni w ubiegłą środę w trakcie ostrzału Hims. Tego dnia zginęła też amerykańska korespondentka "The Sunday Times" Marie Colvin i francuski fotoreporter, zdobywca World Press Photo, Remi Ochlik.
Nasz Dziennik Środa, 29 lutego 2012, Nr 50 (4285)
Autor: au