Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Co zrobić, jeśli nie zdążyliśmy się pogodzić ze zmarłym?

Treść

Łukasz Wojtusik: Balansujemy w dyskusji między tematami życia i śmierci. Doszły do tego kary cielesne, których, jak rozumiem, Ojciec nie pochwala. A tak poważnie: ponoć pierwsi chrześcijanie  sprawowali Eucharystię w domach, a nie w świątyniach. Spotykali się też na cmentarzach.

Leon Knabit OSB: W domach spotykali się z prostego powodu – jeszcze przez jakiś czas po śmierci Jezusa byli prześladowani. Podobna sprawa z cmentarzami, które miały status miejsc specjalnych, neutralnych. Potem chrześcijańska „zaraza” tak się rozpanoszyła, że nijak nie można jej było zatrzymać! (śmiech) W czasach PRL-u ludzie też zbierali się u znajomych, przychodził ksiądz i odprawiał mszę albo przewodził wspólnej modlitwie i medytacji. Historia lubi się powtarzać.

Nie zapytałem jeszcze o gloryfikowanie postaci zmarłego. Często wybielamy życiorys osoby, która odeszła. A stąd już krok do małego prywatnego kultu osoby zmarłej.

Najważniejsze, by człowieka nie stawiać na miejscu Pana Boga. W Kościele katolickim mamy wielu świętych i błogosławionych. Wspominamy ich, wierzymy w ich opiekę, zwracamy się do nich w modlitwach z prośbą o pomoc. Nie wolno jednak zapominać o prymacie Jezusa Chrystusa. W przypadku śmierci osoby bliskiej, ważne jest, by została po niej pamięć. Stąd potoczne rozumienie słów non omnis moriar – nie wszystek umrę, zostanę w dziełach, wspomnieniach. I tu należy zachować zdrowy umiar. Inaczej niepostrzeżenie poczucie straty zrekompensujemy sobie stworzeniem kultu osoby zmarłej, zapominając, jakim człowiekiem ta osoba była naprawdę.

Co zrobić, jeśli nie zdążyliśmy się pogodzić ze zmarłym?

W takich przypadkach mówię: „W Twoje ręce, Panie Boże. Przebacz”. Ważne jest, by wypowiedzieć słowo „przebaczam” na głos, naprawdę pomaga. Kamień spada z serca, jak sobie coś wypowiemy. Podobny mechanizm używany jest przecież podczas spowiedzi. Dlatego swoje grzechy wypowiadamy głośno. Metoda ta sprawia wiernym wiele trudu, ale oczyszcza.

Mimo wszystko myślę, że wyrzuty sumienia pozostają.

Kiedyś jako proboszcz odwiedziłem starszą kobietę. Mąż jej już był po tamtej stronie, a ona wciąż zmartwiona. Przyznałem się, że doszły mnie słuchy, że miał on kogoś na boku, tłumaczę, że teraz pozostało jej już tylko machnąć ręką na sprawę, odpuścić, a ona na to: „Nie przebaczę!”. Próbuję ją przekonywać, argumentując, że jeśli sama nie przebaczy, nie może liczyć na to, że i jej będzie odpuszczone. A ona spokojnie, z błyskiem w oczach „Trudno, będę potępiona, ale nie przebaczę!”. Myślałem, że mnie święty szlag trafi!  Przecież ona nie miała pojęcia, co mówi, a słowa znaczą, ranią, mogą zadawać ból.

Z niezdolnością do przebaczania najczęściej spotykam się w konfesjonale. Nie brakuje dysput z politycznym tłem. „Nie daruję X! Za rządów Y to jest dopiero bajzel! Nie zapomnimy, nie odpuścimy”. Z jedną panią pół godziny walczyłem, mocno się napociłem, w końcu dała się ujarzmić. Szatańska złość to coś okropnego! (uśmiech).

Chrześcijanin może nie wybaczyć?

Bardzo trudno odpowiedzieć jednoznacznie na tak postawione pytanie.

Niech Ojciec spróbuje.

Jak wybaczyć komuś zabicie dziecka? Jak bezsensowną śmierć od zbłąkanej kuli? Jak umieranie w męczarniach podczas tortur, wreszcie jak nieludzkie traktowanie porwanych przez tak zwane Państwo Islamskie? Pamiętajmy, że w czasie działań wojennych dominuje myślenie: „Jeśli ja nie zabiję, to mnie zabiją”.

Zadajemy śmierć, walcząc o życie.

Rozważamy tu sytuacje ekstremalne, wydarzające się w miejscach najpoważniejszych konfliktów zbrojnych współczesnego świata. Sam zadaję sobie pytanie, kiedy jeszcze działamy w samoobronie, a kiedy już zabijamy z premedytacją? Co w czasie wojny jest grzechem? Jakie okoliczności mogą być usprawiedliwieniem dla naszego działania i dlaczego? Czy można potępić człowieka, jedynego żywiciela rodziny, za to, że w obronie domu idzie i zabija drugiego człowieka?

Trudne pytania, na kolejną książkę.

I jeszcze kwestia ceny, którą za to wszystko zapłacą bliscy zabitego. Wojna zostawia zgliszcza, wioski pełne cierpiących matek i młodych wdów.

Rozmawiamy o przemocy w sytuacjach ekstremalnych, a sprawcy przemocy domowej można wybaczyć?

Wierzącym często modlitwa za sprawcę przemocy sprawia ogromną trudność. Nie ma w tym nic dziwnego, mówimy przecież często o gnębieniu, poniżaniu, traktowaniu (najczęściej kobiety) w okropny, przedmiotowy sposób, o maltretowaniu psychicznym.

Wtedy łatwiej wybaczyć po śmierci agresora?

Na pewno można odetchnąć z ulgą. Przemoc jest formą domowej tyranii. Święty Tomasz z Akwinu jasno radził, by zabić tyrana. To czasem jedyna droga, by uwolnić się od przemocy.

A piąte przykazanie?

Ono w oryginale dosłownie brzmi: „Nie zabijaj [niewinnego człowieka]”. Spokojnie, mówiąc o zabiciu tyrana, miałem na myśli zabicie tego, kto nas rujnuje, nie pozwala normalnie żyć. Nie namawiam, by chwytać za widły. Dziś wystarczy sprawę zgłosić odpowiednim służbom. Trzeba to koniecznie zrobić zanim tyran nami zawładnie.

Czy w obliczu śmierci można się wyprzeć wiary? Jeśli ktoś chrześcijaninowi przystawi pistolet do głowy i powie: „Wyrzeknij się swego Boga, w zamian za to twoja rodzina ocaleje”. Czy jeśli to zrobimy, będziemy mimo wszystko niewinni?

Mówimy o realnym problemie, przed którym stają wspólnoty chrześcijan na świecie.  Wydarzenia ostatnich miesięcy 2015 r. na terenach okupowanych przez tak zwane Państwo Islamskie pokazują, jak bestialski wymiar może mieć atak fanatyków religijnych. Mówimy o zamachu na człowieka. Katolicyzm nawet w najbardziej ortodoksyjnym wymiarze nie jest w jednym procencie tak fanatyczny jak fanatyczny odłam Islamu. Wystarczy odmówić podporządkowania się nowemu ładowi, by stracić życie.

Można wyprzeć się wiary, żeby życie ocalić?

W podobnej sytuacji był starotestamentowy męczennik Eleazar, którego chciano zmusić do wyparcia się wiary w inny sposób – próbowano go zmusić do zjedzenia wieprzowiny, publicznie. Antioch IV Epifanes chciał w ten sposób przymusić Żydów do przyjęcia pogańskich obrzędów. Eleazar jako starzec miał być autorytetem, za jego przykładem mogli pójść inni. Mięso wkładano mu ponoć do ust siłą, próbowano go nawet nakłonić, by tylko udawał, że je wieprzowinę, dając mu inny gatunek mięsa. Chodziło wyłącznie o publiczne wyparcie się zasad, złamanie obowiązującej religijnej reguły. Eleazar nie poszedł na ustępstwo, nie potrafił udawać, ponieważ w duchu wiedział, że kłamiąc publicznie, tak naprawdę sam siebie okłamuje najbardziej. Dlatego zginął, wspominamy go w Kościele jako jednego z męczenników.

A jeśli możemy ocalić drugiego człowieka, wypierając się wiary?

To trudne. Myślę, że Pan Bóg zna prawdziwe intencje naszego działania i z nich właśnie zostaniemy rozliczeni.

Fragment książki Łukasza Wojtusika i Ojca Leona Knabita OSB pt. „Dusza z ciała wyleciała. Rozmowy o śmierci i nie tylko” – Wydawnictwo Benedyktynów TYNIEC

Przeczytaj recenzje książki:

Źródło: ps-po.pl, 19 kwietnia 2016

Autor: mj

Tagi: Co zrobić jeśli nie zdążyliśmy się pogodzić ze zmarłym?