Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Co zrobi Kim Dzong Un?

Treść

Złożone w szklanej trumnie ciało zmarłego w sobotę Kim Dzong Ila zostało wczoraj umieszczone w mauzoleum Kumsusan w stolicy kraju Pjongjang (Phenian), gdzie wystawione jest także zmumifikowane ciało jego zmarłego w 1994 roku ojca Kim Ir Sena. Od wczesnych godzin rannych zbierali się przy niej żałobnicy. Podczas gdy Koreańczycy szykują się do ostatniego pożegnania tyrana, społeczność międzynarodowa nie ustaje w domysłach na temat przyszłości tego "nieobliczalnego kraju".

Jako pierwszy hołd dyktatorowi złożył jego najmłodszy syn Kim Dzong Un, mianowany następcą Kim Dzong Ila, oraz przedstawiciele partii, rządu i armii. Północnokoreańskie media od poniedziałku cały czas pokazują też obrazy zbiorowej żałoby, wręcz histerii, płaczu i bicia pokłonów przed trumną, a także przed wszelkiego rodzaju podobiznami Kim Dzong Ila. Telewizja BBC zauważa jednak, że trudno stwierdzić, które z tych obrazów są prawdziwe, a które to jedynie kolejne z "wyreżyserowanych przedstawień propagandowych". Tymczasem zadowolenia ze śmierci tyrana nie kryją północnokoreańscy uciekinierzy, którzy znaleźli schronienie u południowego sąsiada, oraz obrońcy praw człowieka podkreślający, że stanowi ona "źródło nadziei dla wszystkich Koreańczyków na Południu i Północy, którzy chcą wolności i przestrzegania praw człowieka". Zapowiedzieli oni, że dziś wypuszczą w niebo balony z blisko 200 tys. ulotek potępiających komunistyczny reżim. Komentatorzy obawiają się jednak, czy takie posunięcie nie spowoduje niepożądanych reakcji ze strony Północy.
Zdecydowanie więcej obaw analityków budzi jednak przewidywane przejęcie władzy przez najmłodszego syna Kim Dzong Ila. Jak bowiem zauważają, rządy niedoświadczonego, niespełna 29-letniego Kim Dzong Una mogą zaburzyć i tak wiszącą na włosku stabilność w regionie i znacznie opóźnić sześciostronne rozmowy na temat denuklearyzacji Półwyspu Koreańskiego. Dlatego też, aby nie zaprzepaścić dotychczasowych starań, politycy ze Stanów Zjednoczonych po raz kolejny zapewniają o gotowości do pomocy obywatelom Korei Północnej i stworzenia trwałego bezpieczeństwa na półwyspie. Sekretarz stanu USA Hillary Clinton, apelując wczoraj do Phenianu o kroczenie "drogą pokoju", wyraziła nadzieję na poprawę relacji pomiędzy oboma krajami. "Mamy nadzieję, że nowe kierownictwo KRLD zdecyduje się kierować naród na drogę pokoju, poprawy stosunków z sąsiadami, z poszanowaniem praw swoich obywateli" - napisała w oświadczeniu cytowanym przez BBC. Dzień wcześniej Barack Obama obiecał bronić w razie potrzeby amerykańskich sojuszników z tego regionu. Ponadto - jak poinformował japoński sekretarz generalny premiera Osamu Fujimura - Stany Zjednoczone, Japonia i Korea Południowa rozważają zwołanie spotkania na wysokim szczeblu, na którym mieliby omówić rozwój sytuacji w Korei Północnej. Nie sprecyzował jednak, kiedy i gdzie spotkanie miałoby się odbyć.

Marta Ziarnik

Nasz Dziennik Środa, 21 grudnia 2011, Nr 296 (4227)


Autor: au