Co znaczy hart ducha
Treść
Piękny, dramatyczny, pełen zwrotów akcji i niespodzianek - taki był wtorkowy wieczór na stadionie AS Monaco. Po 90 minutach walki do upadłego grający w liczebnym osłabieniu gospodarze odprawili z kwitkiem faworyzowaną i pewną siebie londyńską Chelsea. Wynik 3:1 stawia ich w uprzywilejowanej sytuacji przed rewanżem, ale o niczym jeszcze nie przesądza. W tym sezonie Liga Mistrzów jest bowiem tak porywająca i fascynująca, że praktycznie wszystkiego możemy się spodziewać.
Kiedy w 52. minucie wtorkowego pojedynku szwajcarski sędzia Urs Meier wyrzucił z boiska pomocnika gospodarzy Andreasa Zikosa, wydawało się, że jest to moment zwrotny. Tak też myślał zapewne i trener gości Claudio Ranieri, który niemal natychmiast wprowadził do gry trzeciego napastnika, Jimmy'ego Floyda Hasselbainka. Trio holendersko (Hasselbaink) - islandzko (Eidur Gudjohnsen) - argentyńskie (Hernan Crespo) miało teraz dobić nieco podłamanych Francuzów i faktycznie przez kilka minut wydawało się, że tak się stanie. Ale gospodarze pokazali klasę, wielki hart ducha i wiarę w to, że nawet w tak niekorzystnych okolicznościach można odwrócić losy.
A mogli czuć się nieco oszukani, bo szwajcarski arbiter zdawał się faworyzować rywali. Najpierw nie zauważył brutalnego faulu Marcela Desailly'ego, który uderzył w twarz Fernando Morientesa, a potem relegował z boiska Zikosa, choć temu czerwona kartka absolutnie się nie należała. Jeśli już, to powinien ujrzeć ją prowokujący Greka Claude Makelele. Tak się nie stało, Monaco zostało osłabione, ale jego ducha to nie podłamało. Ostatni kwadrans był już popisem Francuzów. Najpierw w 76. min Morientes fantastycznie wykończył szybką kontrę, a sześć minut później (wprowadzony na boisku... 30 sekund wcześniej) Shabani Nonda w swym pierwszym kontakcie z piłką dobił londyńczyków. 3:1! Anglicy przypominali boksera po ciężkim nokaucie.
Końcówka meczu była piękna, emocji nie brakowało i wcześniej. Gospodarze zdobyli prowadzenie po strzale głową Chorwata Dado Prso w 17. min, chwilę później wyrównał Crespo. Do końca pierwszej połowy więcej goli nie padło, choć wicelider angielskiej Premier League miał kilka sytuacji. A w drugiej działy się już rzeczy opisane...
Czy Monaco jest blisko finału? Na pewno bliżej, ale w rewanżu wszystko może się zdarzyć, więc faworyta nie sposób wskazać. Nawet mimo tak korzystnego wyniku i pięknego wrażenia, jakie Francuzi po sobie zostawili.
Wiadomo też, że w rewanżu (5 maja) nie zagra Zikos. UEFA podtrzymała karę, mimo kontrowersji. W piątek władze europejskiego futbolu zadecydują, co począć z Desaillym. Wiele wskazuje na to, że incydent z Morientesem Francuzowi z Chelsea nie ujdzie na sucho.
Zapewne też londyńczyków poprowadzi jeszcze Ranieri, ale dni Włocha są już policzone. Od dawna wiadomo, że właściciel Chelsea, rosyjski miliarder Roman Abramowicz, chce zatrudnić bardziej znanego (niekoniecznie lepszego) trenera i czeka tylko na wpadkę Ranieriego. Tych co prawda nie było, ale niedawna odważna wypowiedź Włocha (w której powiedział o Abramowiczu, że się nie zna na piłce, że kupował piłkarzy bez opamiętania, chaotycznie i bezmyślnie) świadczy, iż niedługo opuści zespół. Gdyby było inaczej, siedziałby raczej cicho... Jego następcą ma być (tak uważa sam Ranieri) Szwed Sven-Goran Eriksson.
Pisk
Nasz Dziennik 22-04-2004
Autor: DW