Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Co znaczy charakter!

Treść

A jednak na olimpiadzie w Atenach nie zabraknie polskiego przedstawiciela w sportach zespołowych. Honor, po wcześniejszych niepowodzeniach siatkarek, piłkarzy wszelakiej maści, hokeistów na trawie i koszykarek, w niedzielę uratowali siatkarze. Podopieczni trenera Stanisława Gościniaka wygrali turniej kwalifikacyjny w Porto, raz jeszcze potwierdzając, iż są drużyną nieobliczalną. Zdolną do wszystkiego.
Trochę obawialiśmy się tego turnieju. Bo niby nasi byli faworytami, ale nie wiadomo było, czy wytrzymają presję, czy uniosą ciężar odpowiedzialności i oczekiwań. Dawid Murek i koledzy co prawda przekonywali, że można już rezerwować bilety do Aten, ale te ich deklaracje przyjmowaliśmy z lekką... rezerwą. Polacy w przeszłości już nieraz pokazywali bowiem, że równie dobrze mogą pokonać najlepszych, co przegrać ze słabeuszami. Dystans kazał trzymać także poprzedni turniej kwalifikacyjny w Lipsku, który nasi zakończyli w strasznym stylu.
Ale to dziś już nie jest ważne, bo Polacy pokazali, że w najtrudniejszych, najważniejszych momentach, gdy szala zaczyna się niebezpiecznie przechylać na stronę rywala, są w stanie wznieść się na wyżyny i odwrócić losy w fantastycznym stylu. Tak właśnie było w pojedynku o olimpijski awans, w sobotę. Różnie się jego losy układały. Po pierwszym secie wydawało się, że nic złego spotkać nas nie może, po kolejnych zaczynaliśmy wątpić. Wreszcie doszło do odsłony piątej, ostatniej i decydującej. I w niej nasi pokazali charakter, wielką siłę woli i wiarę, które... przeniosły góry. To był niezwykły set. Portugalczycy, gospodarze imprezy, na początku grali świetnie. Polacy nerwowo. Przy stanie 9:6 dla rywali kontuzji uległ nasz najlepszy tego dnia zawodnik, Dawid Murek. Na nic zdały się zabiegi lekarzy. Wydawało się, że to koniec, tym bardziej iż kolejny punkt padł łupem Portugalczyków. Ale oto Polacy zakasali rękawy, krzyknęli do siebie "walczymy", i zawalczyli. Niesamowicie. Pięknie i skutecznie. W tych trudnych chwilach każdy z naszych reprezentantów dał z siebie wszystko, zagrał na maksimum umiejętności i ambicji. I to przyniosło efekt! Nasi wygrali seta, wygrali mecz, wygrali turniej. Wygrali też aż pięć klasyfikacji indywidualnych, co tylko potwierdza, komu awans się należał. Dawid Murek był najlepiej punktującym zawodnikiem, grał z największą skutecznością w ataku oraz najlepiej serwował. Arkadiusz Gołaś najlepiej blokował, zaś Paweł Zagumny był najlepszym rozgrywającym. Same naj... - Po turnieju kwalifikacyjnym w Lipsku wielu już nas skreśliło, tymczasem udowodniliśmy, że nadal jesteśmy liczącą się siłą w światowej siatkówce - powiedział trener Stanisław Gościniak. Nic dodać, nic ująć.
Szczęśliwi byli, co oczywiste, także zawodnicy. Większość z nich jechało do Portugalii ze świadomością, że w razie niepowodzenia będzie to koniec tej reprezentacji. Że będą musieli się z nią pożegnać. - Pokazaliśmy jednak, że stać nas na osiągnięcie znaczącego sukcesu - przyznał uradowany Dawid Murek. Jak widać, ta pozytywna chęć rewanżu, udowodnienia swej klasy, potwierdzenia siły dodatkowo mobilizowała wszystkich, począwszy od trenerów, skończywszy na zawodnikach. I dobrze!
Siatkarze zagrają więc na igrzyskach. Dziś trudno wyrokować z jakimi szansami. Najpierw Polaków czekają mecze w Lidze Światowej, potem żmudne przygotowania do olimpiady. Nie da się jednak ukryć, że nasi rozbudzili nadzieję. Bo przecież stać ich na wiele.
Piotr Skrobisz
Nasz Dziennik 25-05-2004

Autor: DW