Co wynika z zeznań w sprawie Zyty Gilowskiej?
Treść
Były funkcjonariusz SB - Witold Wieczorek zeznał przed sądem lustracyjnym w Warszawie, że Zyta Gilowska nie była świadomym współpracownikiem SB. Wieczorek zeznając w procesie lustracyjnym byłej wicepremier i minister finansów powiedział, że nie pozyskał Zyty Gilowskiej jako Tajnego Współparcownika, dodał jednak, że nieformalnie ją zarejestrował.
Witold Wieczorek, który był oficerem prowadzącym Zyty Gilowskiej, nie odpowiedział na wiele pytań sądu twierdząc, że nie pamięta szczegółów sprzed ponad dwudziestu lat. Powiedział, że zarejestrował fikcyjnie Zytę Gilowską jako tajnego współpracownika SB o pseudonimie "Beata", bo chciał uchronić jej rodzinę przed nieprzyjemnościami. Zeznał, że uzyskał informację, iż małżeństwem Gilowskich miał się zająć zespół SB do spraw inwigilacji Solidarności. Dodał, że wydawało mu się, że jeśli zarejestruje Zytę Gilowską jako TW, nikt nie będzie "mógł jej ruszyć". Zeznał także, że przypadek Zyty Gilowskiej był jedynym, gdy wprowadził on w sposób fikcyjny osobowe źródło informacji.
Według Wieczorka, informacje które zgodnie z dokumentami pochodziły od TW "Beata" były zbierane z innych źródeł. "Jak ją zarejestrowałem, to musiałem to jakoś ciągnąć" - dodał były funkcjonariusz. Nie wykluczył też, że brał drobne sumy pieniędzy, jednak dodał, że nie przekazywał ich Zycie Gilowskiej. Były funkcjonariusz powiedział, że pieniądze, które według akt były pobrane na poczet TW "Beata" zostały przeznaczone prawdopodobnie na - jak to określił - "konsumpcję". Podkreślił jednak, że nie pamięta, na co dokładnie je wydał.
Witold Wieczorek powiedział, że nie pamięta by kiedykolwiek poinformował Zytę Gilowską, że zarejestrował ją jako TW. Dodał, że w latach 90-tych nie utrzymywał z nią żadnych kontaktów. Wieczorek nie był też w stanie odpowiedzieć na pytanie, czy prowadził tylko jeden kontakt o pseudonimie "Beata". Zeznał, że dostał zgodę swojego zwierzchnika na to, by dokonać rejestracji TW bez przeprowadzenia z rejestrowanym rozmowy i podpisania przez niego zobowiązania. Dodał, że był tylko raport, w którym opisał całą sytuację. Pytany później przez Sąd o szczegóły rejestracji, Witold Wieczorek powiedział, że chyba nie poinformował zwierzchnika, że była ona fikcyjna. Gdyby to wyszło na jaw poniósłby tego konsekwencje.
Powiedział, że wykorzystywał w swojej pracy informacje o jej wyjazdach zagranicznych. Nie wykluczył także, że wykorzystwał informacje przekazywane przez Zytę Gilowską podczas spotkań towarzyskich. Powiedział też, że prowadził sprawę o kryptonimie "Albion", która odnosiła się do obcokrajowców pracujących na KUL i pochodzących z krajów anglojęzycznych.
Z akt wynika, że pod koniec lat 80-tych sprawa TW "Beaty" była jedną z objętych kontrolą. Witold Wieczorek twierdzi jednak, że zajmowano się wówczas tylko kilkoma głównymi sprawami, a TW "Beata" miała do takich nie należeć. Witold Wieczorek zeznał też, że teczki TW "Beata" traktowal jako mało ważne.
Zgodnie z dokumentami, współpraca z Zytą Gilowską została zakończona 29 stycznia 1990 roku. Witold Wieczorek powiedział, że chciał to zakończyć o wiele wcześniej. Według niego, do wyrejestrowania TW "Beata" doszło tak późno, bo wcześniej jego przełożony nie chciał wyrazić na to zgody.
Były funkcjonariusz powiedział też, że nie pamięta, czy był karany dyscyplinarnie za fałszowanie dokumentacji. Podczas zeznań były funkcjonariusz wielokrotnie zasłaniał się brakiem wiedzy lub pamięci.
Zyta Gilowska zna Witolda Wieczorka - jest to mąż jej przyjaciółki. Była wicepremier podkreśliła, że nie wiedziała, iż był on funkcjonariuszem byłej SB. Dodała, że zawsze powtarzał, iż jest milicjantem. Przyznała, że Wieczorek mógł wykorzystać słowa wypowiedziane przez nią w jego obecności. Według sądu, w dokumantach SB TW"Beata" była określona jako osoba "dużo mówiąca".
Była wicepremier Zyta Gilowska powiedziała, że jest przerażona i przygnębiona zeznaniami byłego funkcjonariusza SB w jej procesie lustracyjnym. Najbardziej - jak stwierdziła - była zaskoczona tłumaczeniem Witolda Wieczorka, że rejestrując ją sam, chciał w ten sposób chronić ją i jej męża przed inną komórką SB zajmującą się zwalczaniem "Solidarności".
Jawne zeznania byłego funkcjonariusza SB trwały kilka godzin. Potem miało miejsce przesłuchanie przy drzwiach zamkniętych.
IAR/KM/BD
"Polskie Radio" 2006-08-03
***************************************************
Drugi dzień procesu Gilowskiej
Warszawa (PAP) - Sąd Lustracyjny kontynuuje rozpoczęty w środę jawny proces podejrzanej o "kłamstwo lustracyjne" Zyty Gilowskiej, b. wicepremier i minister finansów.
Przed wejściem na czwartkową rozprawę Gilowska nie chciała ujawnić dziennikarzom szczegółów jej środowego spotkania z premierem Jarosławem Kaczyńskim.
W czwartek mają zeznawać trzej b. oficerowie SB z Lublina - przełożeni Witolda Wieczorka, oficera, który w środę powiedział sądowi, że fikcyjnie zarejestrował Gilowską jako tajnego współpracownika. Dodał, że nim nie była i że nie pozyskał jej w sposób formalny. Gilowska, która powtórzyła, że nie była agentką, mówiła, że nie ma satysfakcji z zeznań Wieczorka - swego dawnego znajomego.
Czwartkowa rozprawa transmitowana jest przez stacje telewizyjne TVN24 i TVP3.
Sąd wyznaczył kolejne terminy rozpraw na 4 i 9 sierpnia; następne prawdopodobnie w drugiej połowie miesiąca. Gilowska liczy, iż wyrok zapadnie jeszcze w sierpniu.
Gilowską zdymisjonował były premier Kazimierz Marcinkiewicz po tym, jak 23 czerwca Rzecznik Interesu Publicznego złożył do sądu wniosek o jej lustrację - podejrzewając ją o zatajenie związków ze służbami specjalnymi PRL. Ona sama stwierdziła, że jej oświadczenie lustracyjne o braku związków ze służbami PRL jest prawdziwe. Uznała, że padła ofiarą "szantażu lustracyjnego" i złożyła w tej sprawie zawiadomienie do prokuratury.
29 czerwca Sąd Lustracyjny I instancji odmówił wszczęcia procesu, uzasadniając to tym, że Gilowska nie pełni już funkcji publicznej. Jednak, po zażaleniu Gilowskiej, 12 lipca sąd II instancji wszczął sprawę z urzędu. Uznano, że choć nie pełni już ona funkcji publicznej, zachodzi tu przewidziany przez ustawę inny, "szczególnie uzasadniony przypadek" by prowadzić sprawę. (PAP)
"Gazeta Prawna" 2006-08-03
Autor: wa