Co ukrywa Fundacja CASE?
Treść
Fundacja CASE (Centrum Analiz Społeczno-Ekonomicznych), w której funkcję przewodniczącej zarządu, a zarazem członka rady fundacji pełni Ewa Balcerowicz, żona prezesa NBP Leszka Balcerowicza, przekazała tylko część dokumentów, których udostępnienia domagała się sejmowa komisja śledcza ds. banków i nadzoru bankowego. Do członków komisji dotarły informacje dotyczące donatorów i sponsorów fundacji w latach 2001-2006, nie udostępniono natomiast materiałów z lat wcześniejszych. Jak twierdzą członkowie sejmowej komisji, już wcześniej fundacja Balcerowicz utrudniała posłom dostęp do dokumentów. Fundacji CASE wyznaczono ostatni termin - 21 sierpnia, na wywiązanie się z poleceń sejmowej komisji śledczej.
- Przekazano nam listę donatorów Fundacji CASE, tyle że my domagaliśmy się listy donatorów i sponsorów fundacji w całym okresie jej działalności, a dostaliśmy dokumenty dotyczące tylko ostatnich pięciu lat - wyjaśnia Artur Zawisza, przewodniczący sejmowej komisji śledczej.
Wyjaśnienie kwestii związków finansowych Fundacji CASE z bankami, zwłaszcza zachodnimi, współfinansującymi działalność fundacji, jest jedną z pierwszych czynności, jakie zdecydowała się wykonać komisja. Już na pierwszym etapie natknęła się jednak na spore trudności z dotarciem do dokumentów.
W połowie czerwca przewodniczący komisji zażądał od CASE listy darczyńców. Zamiast niej dostał list z prośbą o wskazanie przepisów, na podstawie których komisja domaga się wydania dokumentów. Dopiero ponowne pismo przewodniczącego komisji śledczej skłoniło zarząd CASE do przekazania jej żądanych dokumentów. O tym fundacja poinformowała na swoich stronach internetowych. Rzecz w tym, że do członków komisji dotarła tylko część materiałów, o jakie się ubiegali.
- Poinformowano nas, że zgodnie z ustawą o rachunkowości fundacja ma obowiązek przechowywać dokumenty finansowe tylko przez okres 5 lat. Ale nie wierzę, że dobrze zorganizowana instytucja nie archiwizuje dokumentów dotyczących ich działalności - powiedział nam poseł Artur Zawisza (PiS).
Tylko z dokumentów, które już zostały udostępnione komisji śledczej wynika, że w ciągu ostatnich pięciu lat pośród sponsorów fundacji znalazł się Narodowy Bank Polski. NBP miał przekazać fundacji w latach 2001-2006 kwotę 168 tys. 559 zł. Wątpliwości jest jednak więcej: np. Rabobank wpłacił na konto fundacji kwotę ok. 300 tys. zł. Rabobank starał się o przejęcie polskiego BGŻ i swój zamiar zrealizował bez sprzeciwu ze strony NBP i Nadzoru Bankowego.
To nie koniec dotacji, które mogą budzić kontrowersje. Chodzi np. o wpłatę przez Ambasadę Holandii na konto CASE 65 tys. zł w latach 2005-2006, a więc w okresie, kiedy pozycja holenderskiego Eureko w PZU była mocno zagrożona. Wśród innych sponsorów fundacji znalazł się m.in. bank Pekao SA, kierowany przez byłego partyjnego kolegę Leszka Balcerowicza - Jana Krzysztofa Bieleckiego. Pekao SA zasilił CASE kwotą ok. 440 tys. zł. To nie jedyne banki, które - jak wynika z dokumentów obejmujących tylko lata 2001-2006, wspierały finansowo fundację kierowaną przez żonę prezesa NBP. Kwotę ok. 840 tys. zł wpłacił BRE Bank i jego fundacja, z kolei 175 tys. zł przekazał Fortis Bank, wspomniany wcześniej Rabobank - 310 tys. zł, PKO BP - ok. 114 tys. zł, ING Bank - 120 tys. zł, WestLB - 280 tys. zł i wreszcie Raiffeissen Bank - 50 tys. zł.
- Wystąpiliśmy ponownie do Fundacji CASE o przekazanie nam dokumentów i informacji o donatorach od początku istnienia fundacji i mam nadzieję, że do 21 sierpnia takie materiały trafią do komisji śledczej - mówi Zawisza.
Wojciech Wybranowski
"Nasz Dziennik" 2006-08-12
Autor: wa