Co trzeci radny rezygnuje z mandatu
Treść
Za kilka tygodni na Litwie do pracy przystąpią nowo wybrane rady samorządowe. 25 lutego mieszkańcy republiki w wyborach samorządowych poparli 1,5 tysiąca radnych do 60 rad. Jednak już teraz wiadomo, że znaczna część polityków samorządowych zamierza zrzec się uzyskanych mandatów. Ich miejsca zajmą koledzy partyjni, którzy uplasowali się na niższych miejscach list wyborczych.
Przed pięcioma laty Sąd Konstytucyjny Litwy orzekł, że polityk może sprawować tylko jeden mandat pochodzący z wyborów. Tym samym orzeczeniem sąd określił, że politykiem samorządowym nie może być osoba pełniąca kierownicze funkcje w podległych samorządowi strukturach. Według danych Głównej Komisji Wyborczej, własnych mandatów w radach samorządowych gotowych jest zrzec się ok. 500 radnych. Wiele partii politycznych w tegorocznych wyborach samorządowych wystawiło w postaci "lokomotyw wyborczych" znanych polityków - członków Sejmu bądź ministrów rządu. Mając do wyboru dietę poselską bądź rządową czy radnego samorządu, politycy wybierają mandat sejmowy lub tekę ministra. Podobnie postępują i szefowie samorządowych instytucji, którzy nie zamierzają rezygnować z kariery zawodowej na rzecz uprawiania polityki lokalnej. Zdaniem przewodniczącego Głównej Komisji Wyborczej Zenonasa Vaigauskasa, liczba radnych, którzy zrezygnują z własnych mandatów, będzie rekordowa w historii wyborów na Litwie. Po poprzednich wyborach samorządowych z mandatów radnych zrezygnowało jedynie sto osób.
Być może powyborcze zmiany w radach samorządowych przesądziły o niskiej frekwencji podczas ostatnich wyborów samorządowych. Według wyników sondażu opinii publicznej przeprowadzonego na zlecenie tygodnika "Veidas", 74,2 proc. ankietowanych na pytanie: "Dlaczego frekwencja w czasie wyborów samorządowych była tak niska?", odpowiedziało, że ludzie nie poszli na głosowanie, ponieważ nie wierzą, iż politycy są w stanie cokolwiek zmienić. 15,3 proc. ankietowanych nie znalazło na listach wyborczych polityków godnych zaufania. Jedynie 3,1 proc. uważa, że niska frekwencja jest wynikiem braku odpowiednich warunków do głosowania. Zgodnie z wynikami tego sondażu 41 proc. mieszkańców wielkich miast nie jest zadowolonych ze składu koalicji rządzącej formowanej w radach miejskich, zaś 35,5 proc. wyborców niczego nie spodziewa się od nowo wybranych władz lokalnych.
Andrzej Kołosowski, Wilno
"Nasz Dziennik" 2007-03-20
Autor: wa