Co to znaczy uniwersytet katolicki? (1)
Treść
1. Uniwersytet - fenomen i współtwórca kultury europejskiej
Wybitny francuski mediewista Jacques Le Goff, zastanawiając się nad fenomenem kultury europejskiej i szczególnym znaczeniem dla niej instytucji uniwersytetu, napisał w swojej, wydanej kilkanaście lat temu, książce "Historia Europy", że Europa jest pojęciem bardziej kulturowym, ideowym i moralnym niż geograficznym. Geograficznie jest ona najmniejszym kontynentem, którego góry nie są zbyt wysokie i można je łatwo przebyć. Wiele rzek i strumieni europejskich od dawna służy żegludze. Dochodzą do tego bardzo liczne drogi, zbudowane w ciągu wieków, a obecnie najróżniejsze wynalazki, które służą komunikacji. Wszystko to sprawiało i sprawia, że Europejczycy bez większego trudu nawiązywali między sobą kontakty, co pozwalało na eksport i import nie tylko towarów, lecz także idei i wynalazków, ale często niestety także na atak zaborczych armii, rewolucji oraz najróżniejszych fobii. Wskutek tej ustawicznej, trwającej około trzech tysięcy lat wymiany i dzięki niezliczonym kontaktom na różnych płaszczyznach, Europejczycy uzyskiwali bogate doświadczenia - dobre i złe, ale stanowiące budulec dla tworzonej przez nich nowej cywilizacji i kultury. Grecy wynaleźli filozofię i demokrację, a indywidualnego człowieka uczynili punktem centralnym w swoim obrazie świata. Rzymianie dodali prawo, rozprzestrzeniając je wraz z grecką kulturą w całej niemal Europie. Dorobek Greków i Rzymian przejęło chrześcijaństwo, podobnie zresztą jak i kulturowy dorobek Żydów, Arabów oraz kultury przyjmujących chrystianizm narodów europejskich, budując z tych wielu elementów, lecz na fundamencie Ewangelii i spojonych etyką chrześcijańską - nową kulturę, zwaną dziś kulturą europejską bądź kulturą euroatlantycką.
Wspólna kultura zbliżyła Europejczyków do siebie, mimo ciągłego, nieustającego przez ponad tysiąc lat procesu dokonywania się ustawicznych podziałów - narodowościowych, państwowych i wyznaniowych; mimo ustawicznych wojen, waśni, konfrontacji, zaborów, wzajemnych prześladowań na różnym tle itd. Te wszystkie zjawiska - pozytywne i negatywne - stanowiły swojego rodzaju tygiel, który doprowadził do skrystalizowania się bardzo podobnego u wszystkich Europejczyków - pomimo wszystkiego, co je dzieliło i nadal dzieli - sposobu myślenia i zachowań, a poza tym wpoił im poczucie przynależności do tej samej kulturowej wspólnoty. Wspólnota dziedzictwa kulturowego i naukowego, wspólnota wiary religijnej i wspólny system etyczny nie pozostały bez wpływu na ukształtowanie się we wszystkich europejskich krajach podobnego ładu ideowego, socjalnego, prawnego, ekonomicznego, edukacyjnego, a także politycznego. Efektem owej wspólnoty było także zjawisko najbardziej europejskie ze wszystkich, a mianowicie powstanie w średniowieczu uniwersytetów, których roli w cywilizacyjnym rozwoju Europy i całego świata nie sposób przecenić i które odegrały podstawową rolę w pojawieniu się fenomenu nowożytnej nauki, ujmującej kwantytatywnie, przy pomocy równań matematycznych, całą materialną rzeczywistość; nauki przejętej dziś przez cały świat.
Znaczenie uniwersytetów było i jest ogromne na wszystkich płaszczyznach życia społeczeństw, w tym także na płaszczyźnie życia religijnego. Instytucję uniwersytetu stworzył przecież Kościół, który pragnął swoim wiernym dać pełną, racjonalną wizję rzeczywistości, nieograniczającej się tylko do sfery materialnej, lecz również obejmującej sferę nadprzyrodzoną, duchową. Kościół, kierując się Ewangelią, nie zamykał nauki - tak jak to czyniono w starożytnych kulturach pogańskich - w kręgu osób wybranych i wtajemniczonych, ale wzywał do pomnażania intelektualnych talentów wszystkich ludzi. Dlatego już w VI wieku stworzył zręby szkolnictwa powszechnego, nakazując duchownym tworzenie szkół parafialnych, klasztornych i katedralnych, a później, poczynając od XI wieku, tworząc, w oparciu o prawo kanoniczne, instytucję uniwersytetu. Kościół od samego początku swego istnienia wiedział dobrze to, co tak jednoznacznie stwierdził Jan Paweł II w przemówieniu wygłoszonym w Krakowie z okazji kanonizacji królowej Jadwigi, mówiąc, że ewangelizacja świata nie powiedzie się, jeśli nie ogarnie świata nauki, kultury i środków przekazu, a więc tych sfer aktywności człowieka, które wzięte razem stanowią współczesny areopag, na którym toczy się dziś największe zmaganie o duszę świata. Papież podkreślił wówczas strategiczną mądrość św. Jadwigi, która już w XIV wieku doskonale rozumiała, że siła państwa, podobnie jak siła Kościoła, mają swoje źródło w starannej edukacji narodu; że droga do dobrobytu i siły państwa wiedzie przez dobre, prężne uniwersytety oraz że chrześcijańska wiara, tak istotna dla Polski i dla całej Europy, poszukuje ciągle "zrozumienia intelektualnego", potrzebuje nauki i kultury, które zresztą sama współtworzy w ich najbardziej wzniosłej postaci.
Główne modele uniwersytetu w jego tysiącletniej historii
Uniw ersytety są oryginalnym tworem średniowiecznym. Nie wywodzą się ze szkół starożytnych, lecz z kościelnych ośrodków nauczania w średniowieczu, zwłaszcza ze szkół katedralnych oraz z tak zwanych "studiów generalnych". Były instytucjami prawa kanonicznego, stąd bez poparcia ze strony Kościoła nie mogły ani powstać, ani też pomyślnie się rozwijać, tym bardziej że finansowane były przede wszystkim przez Kościół.
Uniwersytet średniowieczny opierał się na kilku najistotniejszych przywilejach, którymi były: autonomia prawna, prawo apelowania do Papieża, prawo do strajku oraz monopol na wydawanie stopni uniwersyteckich, z czym nierozerwalnie łączyło się prawo do nauczania.
Średniowieczny uniwersytet był z jednej strony universitas litterarum, tzn. obejmował nauczanie w zakresie wszystkich ówczesnych dyscyplin naukowych, a z drugiej strony - i przede wszystkim - był universitas scholarum et magistrorum, tzn. stanowił wspólnotę nauczycieli i studentów. Tak jak wcześniej istniejące studia generalne, również uniwersytet był instytucją otwartą dla wszystkich: dla ludzi z różnych warstw społecznych, pochodzących z różnych stanów i zawodów. Ludzie uniwersytetu - studenci i nauczyciele - tworzyli własny, odrębny stan, odrębną wspólnotę. Mieli swoje prawa, swoje określone obowiązki i przywileje, a także swoje sądownictwo.
Uniwersytet średniowieczny składał się z czterech wydziałów i obejmował dwa zasadnicze stopnie kształcenia. Pierwszy stopień realizowany był na wydziale filozoficznym, tj. na wydziale artes liberales, czyli sztuk wyzwolonych i kończył się uzyskaniem stopnia magistra artium. Drugi stopień nauczania odbywał się na jednym z trzech pozostałych wydziałów, tzn. na wydziale teologii, prawa bądź medycyny. Studia na tych wydziałach mogli podjąć tylko ci, którzy uzyskali już magisterium ze sztuk wyzwolonych, czyli z filozofii.
Uniwersytet średniowieczny łączył w sobie kształcenie ogólne z zawodowym. Charakterystyczne dla mentalności wielu ludzi średniowiecza było przekonanie, że uczeni starożytni - greccy i rzymscy, w tym także Ojcowie Kościoła, posiedli już całą potrzebną człowiekowi wiedzę. W konsekwencji uczeni średniowieczni uważali, że wystarczy poznać oraz wyjaśnić przy pomocy komentarzy ich dzieła, aby móc dojść do wystarczającej prawdy o Bogu, o świecie i o człowieku. W interpretowaniu tych źródeł należało uwzględnić autorytet Pisma Świętego oraz uczonych starożytnych i skonfrontować go z całkowicie racjonalnym myśleniem, zgodnie z zasadą: "wiara szuka intelektualnego zrozumienia". Z tego przekonania wyrosła metoda scholastyczna, która stała się podstawą wszelkich wykładów średniowiecznych, a która polegała na racjonalnym, dialektycznie przeprowadzanym wyjaśnianiu wszelkich problemów, które rodziły się w związku z lekturą ściśle określonych, przeznaczonych do studiowania na każdym z wydziałów uniwersyteckich, dzieł starożytnych i średniowiecznych uczonych, a na wydziale teologicznym Pisma Świętego oraz słynnych "Sentencji" Piotra Lombarda.
Co do swojego ideowego charakteru, uniwersytety średniowieczne były uczelniami katolickimi. W swoich strukturach oraz metodach z zakresu badań naukowych i nauczania pozostawały niezmienne aż do XVI wieku, a ściśle do rozłamu w Kościele, spowodowanego przez reformację. Te uniwersytety, które znalazły się na terenach zajętych przez protestantyzm, przestały istnieć bądź utraciły swój dotychczasowy charakter, stając się uczelniami przeznaczonymi przede wszystkim do nauczania teologii protestanckiej, pozostającymi przy tym pod ścisłą kontrolą protestanckich gmin wyznaniowych, roszczących sobie prawo do osądzania, przez pryzmat swoich religijnych przekonań, każdej nauki, a także prawo do powoływania i odwoływania nauczycieli akademickich. Mimo reformacji Kościół katolicki nie stracił zainteresowania uniwersytetami, zwłaszcza tymi, które pozostały na obszarach znajdujących się pod władzą katolicką i we wspólnocie z Rzymem; co więcej, podjął się zakładania wielu nowych. Tak więc w okresie między reformacją a wybuchem rewolucji francuskiej założył w Europie, Azji i w obydwu Amerykach trzydzieści nowych uniwersytetów.
Zakwestionowanie przez reformację autorytetu Kościoła katolickiego, który stworzył i rozwinął uniwersytety, a następnie antykatolickie ideologie i filozofie oświeceniowe, zwieńczone krwawą rewolucją francuską i nieuwzględniającym katolickiego charakteru uniwersytetu prawodawstwem napoleońskim, dokończyły dzieła zniszczenia na terenach swoich wpływów. Na terenie Francji zlikwidowano wówczas uniwersyteckie wydziały teologiczne, pozostawiając jedynie seminaria duchowne. Dotychczasowa struktura uniwersytetu zachowała się jednak na terenie ówczesnych katolickich państw Rzeszy Niemieckiej i w Austrii. W XIX wieku nastąpił proces upaństwawiania uniwersytetów. Z uwagi na to, że instytucja uniwersytetu uległa na przełomie XVIII/XIX wieku istotnym zmianom, zarysowały się wówczas cztery zasadnicze modele uniwersytetu: niemiecki, angielski, amerykański i francuski. Wspólną dla nich wszystkich cechą było to, że zrezygnowały z powszechnego i masowego dostępu do studiów, co było charakterystyczne dla katolickiego uniwersytetu średniowiecznego. Stały się więc uczelniami dla osób uprzywilejowanych stanowo, wyznaniowo, majątkowo i politycznie. Różniły się poza tym między sobą istotnie, co do swojej struktury, celów, zadań, misji i swoistego charakteru.
Na ukształtowanie się niemieckiego modelu uniwersytetu, przejętego także między innymi przez uniwersytety funkcjonujące na ziemiach polskich, zasadniczy wpływ mieli: Wilhelm von Humboldt oraz Johann Gottlieb Fichte. Według ich koncepcji, uniwersytet powinien być nastawiony na odkrywanie, uzyskiwanie i przekazywanie studentom wiedzy i prawdy o całej rzeczywistości, łączył więc badania naukowe z dydaktyką. Miał uczyć w pierwszym rzędzie myślenia, na drugim planie zawodu, gdyż kształcenie i szkolenie zawodowe oraz wymogi użyteczności praktycznej wyłączał zasadniczo ze sfery swoich zainteresowań, odsyłając zainteresowanych kształceniem zawodowym do szkół zawodowych.
Na angielski model dziewiętnastowiecznego uniwersytetu zasadniczy wpływ miał kardynał John H. Newman. On również był zdania, że uniwersytet powinien służyć poznawaniu prawdy dla niej samej, a nie celom praktycznym. Podobnie jak szesnastowieczny myśliciel angielski Franciszek Bacon, również Newman uważał, iż uczony w pierwszym rzędzie powinien się troszczyć o tzw. fakty światłodajne, nie zaś o "fakty owocodajne"; te drugie bowiem przyjdą same, jako konsekwencja pierwszych. Angielski model uniwersytetu, obejmując zasięgiem swego nauczania wszystkie dyscypliny wiedzy, miał stanowić prawdziwą universitas scientiarum. Przy czym kształcenie studentów na każdym kierunku miało mieć u swoich podstaw studium filozofii, która, zdaniem Newmana, uczyła uniwersalnego, syntetycznego widzenia całej rzeczywistości. W odróżnieniu od Humboldta, Newman oddzielał jednak w swoim modelu uniwersytetu nauczanie od badań naukowych, te drugie odsyłając do skupionych wyłącznie na badaniach naukowych akademii. Zdaniem Newmana, celem uniwersytetu jest wykształcenie i wychowanie mądrego i prawego etycznie gentelmana, a jednocześnie dobrego chrześcijanina.
Amerykański model uniwersytetu dziewiętnastowiecznego ukształtował się dopiero w drugiej połowie tego wieku, po założeniu w 1876 r. Uniwersytetu Johna Hopkinsa. W jego koncepcji uniwersytet powinien być nastawiony na bliższe związki z praktyką życiową, powinien być witalny i bardziej dynamiczny niż uniwersytety niemieckie i angielskie. Wybitny filozof i matematyk Alfred Whitehead pisał w związku z tym, że amerykańskie uniwersytety ze swojego założenia mają być potężnymi agenturami, dokonującymi przekształcania teorii naukowych w skuteczny instrument cywilizacyjnego postępu i że ich głównym celem jest kształcenie intelektualnych pionierów pozostających w służbie postępu, co możliwe będzie jedynie wówczas, gdy ściśle się połączy ze sobą dydaktykę z prowadzeniem badań naukowych, gdyż jedynie profesorowie prowadzący autentyczne, a nie pozorowane badania naukowe, są wystarczająco twórczy, aby móc stymulować rozwój danej dyscypliny naukowej, a także rozwój intelektualny kształconych studentów.
Autorstwo dziewiętnastowiecznego francuskiego modelu uniwersytetu przypisywane jest Napoleonowi. W jego rozumieniu uniwersytet miał mieć bardzo ograniczony i ściśle określony zakres działania, miał mianowicie pełnić rolę jeszcze jednego instrumentu polityki i władzy, a jego głównym zadaniem miało być zawodowe kształcenie lojalnych i użytecznych sług państwa. Zarządzanie uniwersytetem miało mieć charakter centralistyczny i miało pozostawać nie w rękach wybieranych demokratycznie władz uniwersytetu, lecz w rękach mianowanych przez państwo urzędników. Struktura uniwersytetu w tej koncepcji przypominała strukturę zhierarchizowanej szkoły oficerskiej. Na szczęście dla nauki francuskiej nie udało się w praktyce zrealizować napoleońskiego modelu uniwersytetu, chociaż pewien jej wpływ na wyższe, upaństwowione i centralnie zarządzane szkolnictwo francuskie jest zauważalny do dziś.
W minionym XX wieku wyżej przedstawione modele uniwersytetu pozostały przy swoich zasadniczych założeniach, dotyczących relacji między badaniami naukowymi i dydaktyką, ale jednocześnie uległy istotnym zmianom, zwłaszcza jeżeli chodzi o dostępność młodzieży do studiów uniwersyteckich. Przestały być elitarne. O ile bowiem jeszcze na początku XX wieku za wielkie uchodziły uniwersytety, w których studiowało około dwa tysiące studentów, to pod koniec tego wieku, na tych samych uniwersytetach studiowało już po kilkadziesiąt tysięcy studiujących. To zjawisko dotyczy także polskich uczelni. W 1938 r. studiowało w nich 48 tysięcy studentów, w 1995 r. prawie 710 tysięcy, a obecnie ok. 2 milionów.
Samo zjawisko upowszechnienia studiów uniwersyteckich jest w naszych czasach koniecznością i ma swoje bardzo pozytywne znaczenie dla rozwoju współczesnych społeczeństw, ale w wielu wypadkach wiąże się z nim niestety obniżenie poziomu nauczania, czemu powinno się skutecznie przeciwdziałać.
Fakt ewoluowania uniwersytetów nie powinien budzić zastrzeżeń. Zmieniają się społeczeństwa i ich różnorakie potrzeby, dla zaspokojenia których uniwersytet jest powołany. Aby sprostać coraz to nowym wyzwaniom, uniwersytet musi się stale reformować. Trawestując używane w stosunku do Kościoła hasło, można powiedzieć: Universitas semper reformanda (uniwersytet musi się stale reformować). To jest poza dyskusją. Baczyć jednak należy, by w ferworze zmian nie utracić tego, co nigdy nie powinno ulec zmianie, co decyduje o istocie uniwersytetu i co w tradycji uniwersyteckiej jest ponadczasowo cenne, dobre oraz naukowo i społecznie ważne.
Nie można więc zrezygnować z zasady, że istotę uniwersytetu stanowią dwie jego aktywności, bardzo ściśle ze sobą związane, a mianowicie działalność dydaktyczna oraz badania naukowe. Poza tym współczesne uniwersytety nie mogą, tak jak dawne uniwersytety, być tylko szkołami myślenia i kultury, bez wymiaru kształcenia zawodowego, które w swoim czasie pozostawiano politechnikom i różnego rodzaju szkołom zawodowym. Niemniej jednak współczesne uniwersytety nie powinny w żadnym wypadku przekształcić się w tego rodzaju uczelnie. Powinny zachować na pierwszym miejscu kształcenie ogólne i uniwersalne, mające na celu nauczenie młodych ludzi precyzyjnego i twórczego myślenia, samodzielnego rozwiązywania trudnych problemów, umiejętności globalnego widzenia rzeczywistości i skutecznego dawania sobie rady w najtrudniejszych intelektualnie i nieoczekiwanie zmieniających się sytuacjach.
Tak samo zarówno w prowadzonych badaniach naukowych, jak i w dydaktyce priorytet powinny zachować nauki podstawowe, będące podstawą rozwoju i postępu naukowego, chociaż nie ma wątpliwości, że nie można dziś zrezygnować z uprawiania nauk i badań stosowanych, których rozwój nie jest zresztą możliwy bez rozwoju tych pierwszych. Właściwą drogą, którą ma kroczyć współczesny uniwersytet, jest integrowanie jego zadań oraz poszukiwanie równowagi między: nauką i praktyką, kształceniem ogólnym i specjalizacją, dydaktyką i badaniami naukowymi, naukami matematyczno-przyrodniczymi i humanistyką, a także między poszukiwaniem odpowiedzi na pytanie: "Jaka jest prawda o całej rzeczywistości?", i odpowiedzią na pytanie: "Co jest dobrem moralnym oraz jak należy postępować?".
Pragmatyzmu w uprawianiu nauki i praktycznej użyteczności osiąganej wiedzy nie można lekceważyć. Są bardzo ważne. Ale ciągle trzeba pamiętać o tym, że to właśnie wykształcenie teoretyczne, szczególnie humanistyczne, daje człowiekowi intelektualną i moralną suwerenność w stosunku do wszelkich nacisków i manipulacji globalistycznych i pragmatycznych, nacisków wywieranych przez wielkie siły ideologiczne i polityczne oraz ich media.
Powołaniem każdego uniwersytetu, w tym szczególnie katolickiego, jest kształcenie światłej intelektualnie i dobrej moralnie inteligencji, a nie sprawnych zawodowo, pragmatycznych i pozbawionych moralności barbarzyńców. Uświadomienie sobie tego jest bardzo ważne, ponieważ zagrożenie barbarzyństwem jest ciągle aktualne. W naszych czasach jeszcze bardziej niż kiedyś. O ile bowiem nie ma wątpliwości, że w dziejach ludzkości istnieje liniowy postęp cywilizacyjny, technologiczny i naukowy, to w żadnym wypadku nie można tego odnieść do historii moralności. Fale barbarzyństwa moralnego wracają ciągle. W XX wieku, wieku niezwykłego rozwoju naukowego i technologicznego, barbarzyństwo moralne ludzkości, w tym najbardziej wykształconych narodów, przekroczyło wszelkie możliwe granice. Wiek XXI rozpoczęliśmy także od ataków niewiarygodnego wprost barbarzyństwa, które wyraża się w terroryzmie, ale także w powszechnym deptaniu Dekalogu i prawa naturalnego. Wynika z tego, że każde pokolenie i każdy poszczególny człowiek musi zaczynać rozwój i postęp moralny od nowa, od akceptacji obiektywnych, niezależnych od niego norm i wartości moralnych; od kształtowania własnego, prawego sumienia odróżniającego dobro i zło moralne oraz od ciężkiej, konsekwentnej pracy nad własnym charakterem. W pracy tej bardzo istotną rolę może i powinien odegrać współczesny, katolicki zwłaszcza uniwersytet, koncentrując się nie tylko na intelektualnym i zawodowym kształceniu swoich studentów, lecz także na ich wychowaniu moralnym. Uniwersytet nie może zadowolić się kształceniem biegłych w swoich dyscyplinach zawodowców, powinien być także warsztatem człowieczeństwa, kształtującym w studentach poczucie moralnej odpowiedzialności za siebie i za innych oraz wspomagającym ich w poszukiwaniu sensu życia.
Współczesny świat został wciągnięty w swoisty korkociąg coraz węższych specjalizacji, rezygnujących z szerszego kontekstu naukowego, a tym bardziej z odniesień filozoficznych, teologicznych i etycznych uzyskiwanej wiedzy. Tymczasem współczesna nauka i praktyka, co więcej, współczesny świat, potrzebują uczonych ujmujących rzeczywistość i przedmiot swoich naukowych badań integralnie. Wszystkie bowiem tak zwane praktyczne problemy mają charakter interdyscyplinarny. W naszym świecie nie ma problemów wyłącznie ekonomicznych, politycznych, społecznych, etycznych czy technicznych. Zjawiska o różnym charakterze są ze sobą ściśle powiązane i oddziaływują wzajemnie na siebie. Problemy i kryzysy mogą być dziś rozwiązywane tylko interdyscyplinarnie, przez specjalistów reprezentujących różne dyscypliny wiedzy, współpracujących jednak ściśle ze sobą. Aby to było możliwe, muszą być prawdziwie po uniwersytecku, tzn. uniwersalnie wykształceni. Muszą rozumieć problematykę i język innych dziedzin, a także sami muszą być rozumiani przez innych. Muszą dysponować umiejętnością integrowania w swoich umysłach wielu szczegółowych osiągnięć różnych dyscyplin naukowych, w celu uzyskania w miarę pełnego obrazu całej rzeczywistości, przy jednoczesnej świadomości, że obraz ten jest jeszcze niekompletny, ponieważ każde nowe ustalenie naukowe otwiera nowe, przedtem nieznane perspektywy i rodzi nowe pytania.
Konieczność integralnego widzenia rzeczywistości, bez amputowania tych czy innych jej wymiarów, np. teologicznego, humanistycznego czy etycznego, rodzi określone zadania przed współczesnym uniwersytetem, który w procesie kształcenia studentów winien budować mosty nad istniejącą ciągle przepaścią między obrazem świata ukształtowanym przez nauki matematyczno-przyrodnicze a obrazem świata wytworzonym przez kulturę humanistyczną, w tym zwłaszcza filozoficzną i teologiczną. Współczesny uniwersytet powinien kształcić i wychowywać takiego człowieka, który będzie w stanie przezwyciężyć ową przepaść między przedstawionymi wyżej obrazami świata. Który będzie umiał dostrzec, że obrazy te nie są sprzeczne ze sobą, ale że są względem siebie komplementarne i że dopiero wzięte razem, tworzą właściwy obraz rzeczywistości.
Druga część wykładu ukaże się w najbliższy poniedziałek..
Ks. abp Stanisław Wielgus
"Nasz Dziennik" 2009-01-03
Autor: wa