Co napisał Kluza?
Treść
Lobby związane z aferalną prywatyzacją PZU buszuje w kontrolowanym przez PiS Ministerstwie Finansów. Może świadczyć o tym m.in. zadziwiająca odpowiedź na interpelację poselską w sprawie tej prywatyzacji, jakiej udzielił jednemu z parlamentarzystów Stanisław Kluza, obecny szef resortu. Poseł nie wyklucza, że ministrowi ktoś tę odpowiedź "podsunął" do podpisu.
"Z dokumentów, w tym sprawozdań finansowych Eureko BV (na które składają się bilanse rachunku zysków i strat oraz noty objaśniające) będących w posiadaniu Ministerstwa Finansów NIE WYNIKA, że prowadzone postępowanie wskazywało, iż podmiot wnioskujący o zakup akcji PZU SA w 1999 r. NIE WYKAZAŁ, iż środki przeznaczone na nabycie akcji pochodzą z kredytu lub pożyczki albo są w jakikolwiek inny sposób obciążone". To bezsensowne zdanie, zbudowane na skumulowanych zaprzeczeniach, jest kwintesencją odpowiedzi ministra finansów na interpelację Zygmunta Wrzodaka. Pod pismem figuruje podpis obecnego ministra finansów, wtedy jeszcze podsekretarza stanu, Stanisława Kluzy. Następnie minister dodaje, już bez cienia wątpliwości, że według sprawozdania finansowego za 1999 r. Eureko w tym okresie (1999 r.) zwiększyło swoje kapitały własne, co - jego zdaniem - "wskazuje na źródło pochodzenia środków przeznaczonych na zakup PZU". Tymczasem dla organów ścigania nie jest to wcale tak oczywiste. Przypomnijmy, że śledztwo w sprawie prywatyzacji PZU prowadzi gdańska prokuratura apelacyjna, a pochodzenie pieniędzy na zakup PZU jest jednym z występujących w sprawie wątków.
- Najwyraźniej tę odpowiedź przygotował ministrowi Kluzie ktoś związany ze sprawą prywatyzacji PZU i zainteresowany w mataczeniu - uważa Wrzodak. - Czy jeżeli z dokumentów "nie wynika, że nie wykazał", to oznacza, iż "wynika, że wykazał"? I dlaczego właściwie to Eureko miałoby wykazać (czy też nie wykazać), że jest zadłużone i w świetle prawa nie wolno mu kupić akcji PZU? - poseł prowadzi rozbiór logiczny otrzymanej odpowiedzi. Jego zdaniem, jest ona napisana w ten sposób, aby - w razie zainteresowania prokuratury - można ją było interpretować w dowolny sposób.
Warszawska prokuratura prowadzi od kilku miesięcy postępowanie w sprawie zaginięcia w Ministerstwie Finansów dokumentów dotyczących prywatyzacji PZU. W 1999 r., kiedy prywatyzowano tę firmę, szefem resortu finansów był Leszek Balcerowicz (wówczas szef Unii Wolności), a wiceministrem, który nadzorował tę prywatyzację, Rafał Zagórny, obecnie poseł PO.
Wrzodak pytał Stanisława Kluzę, czy wydanie przez ministra finansów zgody na zakup przez Eureko akcji PZU SA było zgodne z ustawą o działalności ubezpieczeniowej. Z pisma wynika, że obowiązująca wówczas ustawa nie przewidywała zgody na zakup akcji, jeśli nabywca nie przekroczył 25 proc. (Eureko kupiło 20 proc. akcji, a BIG BG - 10 proc., przy czym oba podmioty startowały w przetargu jako konsorcjum), wymagała natomiast powiadomienia ministra w ciągu 7 dni przez nabywcę, który przekroczył 10 proc. głosów na walnym zgromadzeniu. W piśmie Kluza stwierdził wyraźnie, że BIG BG w świetle ustawy nie miał obowiązku powiadomienia ministra. Skrzętnie jednak unika jasnej odpowiedzi na pytanie, czy obowiązek powiadomienia ciążący - w myśl ustawy - na Eureko, został właściwie wykonany. Nie wspomina też o zaginionych w ministerstwie dokumentach dotyczących tej prywatyzacji. Zwróciliśmy się w tej sprawie z pisemnym zapytaniem do szefa resortu. Na odpowiedź czekamy.
Małgorzata Goss
"Nasz Dziennik" 2006-08-03
Autor: wa