Co kryje się za nową doktryną obronną Moskwy?
Treść
W trakcie sympozjum zorganizowanego przez Fiński Instytut Stosunków Międzynarodowych rosyjski specjalista od polityki zagranicznej i bezpieczeństwa dr Jurij Fiedorow przedstawił możliwe konsekwencje nowej doktryny obronnej Rosji. Zmiany do niej zaprezentował w listopadzie 2009 roku prezydent Dmitrij Miedwiediew. Jeden z głównych punktów tej doktryny zakłada możliwość wysłania przez Rosję wojsk do obrony swoich obywateli mieszkających w innych krajach.
Fiedorow rozpoczął swoje wystąpienie od szczegółowego przedstawienia poprawek do rosyjskiego prawa, które w znaczny sposób zwiększają kompetencje głowy państwa w zakresie obronności. Nowa Ustawa o obronie pozwala Kremlowi bez żadnych konsultacji rozmieścić rosyjskie wojska poza granicami kraju z czterech powodów: by odpowiedzieć na atak zbrojny na armię rosyjską przeprowadzony przez obce wojska; by odpowiedzieć na atak innego kraju na Federację Rosyjską lub mu zapobiec; by chronić obywateli rosyjskich przed atakiem zbrojnym; by zapobiegać piractwu i zapewnić bezpieczną żeglugę.
Jak przypomniał Fiedorow, w czasie wojny z Gruzją armia rosyjska wielokrotnie dopuściła się złamania prawa nie tylko krajowego, lecz także międzynarodowego. Moskwa oczywiście niezmiennie powtarza, że była to jedynie operacja sił pokojowych. Podkreśla jednocześnie, że na udział żołnierzy armii Rosji w takich właśnie misjach zezwala decyzja Rady Bezpieczeństwa ONZ. Zdaniem eksperta, obecne rozszerzenie możliwości wysyłania wojsk za granicę ma jedynie w większym stopniu legitymizować ich obecność w różnych republikach do niedawna znajdujących się pod władzą Sowietów. Służyć ma temu choćby brak sprecyzowania pojęcia "atak zbrojny" czy tego, w jaki sposób ani ilu obywateli rosyjskich miałoby zostać zaatakowanych, aby doszło do zagranicznej interwencji militarnej Moskwy. Nowe prawo nie precyzuje także, czy Kreml będzie musiał posiadać specjalne zezwolenie ONZ na tego typu interwencję czy władz danego kraju, w którym do interwencji miałoby dojść. Takie niejasności stają się najbardziej niebezpieczne dla Ukrainy i Mołdawii, czyli krajów, w których do dziś stacjonuje duża liczba rosyjskich żołnierzy.
Najbardziej optymistyczny scenariusz, zdaniem rosyjskiego eksperta, jest taki, że wprowadzając nową doktrynę, prezydent Miedwiediew chce jedynie zyskać przychylność środowiska wojskowego w swoim kraju i wzmocnić własną pozycję w konfrontacji z Putinem. Takie rozwiązanie jest jak najbardziej możliwe, gdyż z wielu praktycznych powodów szef Kremla nie będzie w najbliższym czasie dążył do sprowokowania wojny w którejkolwiek z postsowieckich republik. Wyjściem najgorszym z możliwych jest, w opinii Fiedorowa, rozpętanie przez rosyjski wywiad niepokojów na tle etnicznym w Sewastopolu na Ukrainie lub w Estonii czy na Łotwie. Mogą one zostać użyte przez Moskwę jako pretekst do wkroczenia do jednego z tych państw. Mimo że - jak podkreślił ekspert - jest to najczarniejszy z możliwych scenariuszy, historia uczy, iż w przypadku Rosji to właśnie ten najdramatyczniejszy rozwój wydarzeń okazywał się najczęściej rzeczywistością.
- Jeśli jednak dojdzie do zamieszek w Sewastopolu, a w ich następstwie do interwencji militarnej Moskwy na Ukrainie, będzie to ogromne wyzwanie dla Unii Europejskiej i NATO. Nie liczę w tym wypadku na odpowiedź militarną tych organizacji, jako że Kijów nie jest członkiem żadnej z nich. Konieczne będą silne polityczne i ekonomiczne sankcje wobec Rosji, których zabrakło po wojnie w Gruzji - podsumował Fiedorow.
Łukasz Sianożęcki
Nasz Dziennik 2009-12-23
Autor: wa