Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Co dalej ze Stocznią Gdańską?

Treść

Z każdym dniem pogarsza się sytuacja w Stoczni Gdańskiej. Nie ma pomysłu na wykorzystanie koniunktury na budowę statków. W sądach natomiast wciąż toczą się procesy związane ze skandaliczną prywatyzacją gdańskiej stoczni.

O aktualnej sytuacji w Stoczni Gdańskiej dyskutowali wczoraj senatorowie z senackiej Komisji Gospodarki i Finansów Publicznych. Komisja zdecydowała się wystąpić do Najwyższej Izby Kontroli o zbadanie całego procesu prywatyzacji stoczni, a do ministra sprawiedliwości o nadzór nad wszystkimi postępowaniami toczącymi się w sądach w sprawie gdańskiej stoczni.
Obecnie właścicielem gdańskiej stoczni jest Stocznia Gdynia. Nie daje ona jednak gwarancji na podźwignięcie się Stoczni Gdańskiej, a wręcz przeciwnie. - Jaka jest sytuacja naszej stoczni, doskonale wiemy. Stocznia Gdynia nie płaci nam za statki albo zaniża ich cenę, zresztą jej sytuacja też jest zła i obawiamy się, że jej upadek może nas doprowadzić do likwidacji - powiedział Waldemar Wilanowski, przewodniczący Zakładowego Związku Zawodowego Pracowników Stoczni Gdańskiej. Zaznaczył, że trwanie obecnego stanu rzeczy sprawia, iż sytuacja stoczni z dnia na dzień się pogarsza. Z ust związkowców padły także zarzuty pod adresem rządu, że ten nie ma żadnej wizji przemysłu okrętowego i gospodarki morskiej, a proponowane programy restrukturyzacji są złe i należy je zmienić. Według Małgorzaty Ostrowskiej, wiceminister gospodarki i pracy, nie jest wcale tak, że rząd nie zważa na to, co się dzieje ze stoczniami. Prowadzone były bowiem programy restrukturyzacji, na które przeznaczono znaczne środki z budżetu państwa. Zaznaczyła jednak, że rząd wyczerpał dozwolone prawem możliwości pomocy publicznej stoczni i teraz trzeba szukać innych rozwiązań. Jednym z nich mogłoby być znalezienie dla gdańskiej stoczni inwestora z pieniędzmi.
Jeszcze w tym roku mogą się zakończyć dwa procesy dotyczące stoczni - przeciwko jej syndykowi i notariuszowi w sprawie sprzedaży majątku stoczni po zaniżonej cenie oraz przeciw dwojgu członkom zarządu, którzy mięli narazić Stocznię na wielomilionowe straty.
Artur Kowalski

"Nasz Dziennik" 2005-07-20

Autor: ab