Co dalej z zamkiem Przemysława?
Treść
Z Waldemarem Rekściem, członkiem zarządu gdańskiego oddziału Towarzystwa Opieki nad Zabytkami, rozmawia Piotr Czartoryski-Sziler
Planowana odbudowa Zamku Królewskiego w Poznaniu według projektu architekta Witolda Milewskiego ma ruszyć wiosną 2009 roku. Czy termin ten jest nadal aktualny?
- Niestety, jest to raczej mało realne i przyczyną kolejnego opóźnienia nie są bynajmniej jakieś naturalne trudności. Co gorsze, w dobie narastającego kryzysu można się obawiać, że dalsze opóźnianie rozpoczęcia prac spowoduje, że sprawa zostanie odłożona ad calendar, czyli na tak zwane święte nigdy, co byłoby niepowetowaną stratą dla Poznania i dla Polski.
Komu zależy na tym, by rozpoczęcie prac nad restytucją zamku przeciągało się w nieskończoność?
- Przykro mi to mówić, gdyż nie lubię nikogo personalnie atakować, ale w tej tak ważnej dla Polski sprawie trzeba powiedzieć jednoznacznie, że hamulcowym jest prof. Wojciech Suchocki, dyrektor Muzeum Narodowego w Poznaniu, który od początku był nieprzychylnie nastawiony do idei odbudowy Zamku Królewskiego. Ja szanuję odmienne poglądy, do których każdy ma prawo, ale ignorowanie jednogłośnych decyzji radnych miejskich i wojewódzkich oraz lekceważenie woli przytłaczającej większości mieszkańców Poznania i Wielkopolski jest zachowaniem skandalicznym, które nie koresponduje z godnością stanowiska, jakie zajmuje prof. Suchocki.
Po ubiegłorocznej wizycie w Poznaniu ministra Bogdana Zdrojewskiego wydawało się, że wszelkie przeszkody zostały usunięte i przedsięwzięcie będzie realizowane normalnym trybem. W najbliższych dniach Urząd Miejski w Poznaniu zgodnie z wymogami prawa rozpisze konkurs na pozyskanie środków na odbudowę zamku, co jest po prostu czystą formalnością. Jednym z warunków tego konkursu jest możliwość dysponowania obiektem, a więc w rachubę wchodzi wyłącznie Muzeum Narodowe w Poznaniu jako właściciel obiektu i wynik konkursu jest oczywisty. Tak więc za kilkanaście dni Muzeum Narodowe mogłoby rozpisać przetarg na wykonawcę i już wiosną można by zacząć prace, gdyby... gdyby Muzeum Narodowe miało już przygotowaną specyfikację istotnych warunków zamówienia z tak zwanym ślepym kosztorysem, na przygotowanie której czasu było aż nadto.
Tymczasem według informacji, jakie posiada Komitet Odbudowy Zamku Królewskiego w Poznaniu, do tej pory do pracowni zatrudniającej inż. Milewskiego - autora zwycięskiego projektu - nie pojawiło się żadne zamówienie na specyfikację, której przygotowanie wymaga oczywiście czasu. Zapytywany w tej sprawie prof. Suchocki wykrętnie mówi o braku funduszy, ignorując deklarację Komitetu Odbudowy Zamku Królewskiego w Poznaniu zgłaszającego oficjalnie gotowość sfinansowania kosztów wykonania specyfikacji. Mamy więc znowu do czynienia ze skandalicznym patem - świadomą grą na zwłokę i czas już chyba najwyższy, aby tym razem minister Bogdan Zdrojewski wezwał dyrektora Suchockiego do Warszawy i wreszcie sprawę definitywnie załatwił!
Czy sprawa odbudowy zamku może zostać całkowicie zastopowana albo znaleźć swój finał w sądzie, jak w przypadku zamku w Ciechanowie?
- Jest to sprawa zupełnie odmienna. W Ciechanowie od początku do końca mieliśmy do czynienia ze skandalicznym łamaniem prawa i rażącą nieudolnością urzędników tak ze strony ciechanowskiej delegatury wojewódzkiego konserwatora zabytków, jak i Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego (MKiDzN). W Poznaniu sprawa jest klarowna: mamy jednoznaczną decyzję samorządu miejskiego i wojewódzkiego zatwierdzoną przez konserwatora miejskiego, mamy jednoznaczne stanowisko MKiDzN i tylko jeden człowiek stara się to wszystko zablokować. Jest to więc sprawa bardziej dyscyplinarna niż sądowa, chyba że minister zdecyduje się na pociągnięcie do odpowiedzialności karnej dyrektora Suchockiego za jawne sabotowanie decyzji władz państwowych i samorządowych. Ale nie jest to jak w Ciechanowie sprawa dla sądu administracyjnego. Formalnie o zastopowaniu odbudowy nie może być mowy, ale przeciąganie w nieskończoność rozpoczęcia prac może przynieść takie same skutki jak w Warszawie, gdzie pod pretekstem braku środków Hanna Gronkiewicz-Waltz wstrzymała odbudowę Narodowej Agory, czyli Pałacu Saskiego. Taki konsekwentny opór ze strony dyrektora Suchockiego byłby godny szacunku, gdyby miał służyć dobrej sprawie. Rzecz w tym, że taka postawa nie ma żadnego merytorycznego uzasadnienia i niczemu dobremu nie służy.
W miejscu, gdzie ma zostać odbudowany zamek, planowano zbudować nowoczesny obiekt nieodpowiadający powadze tego miejsca...
- Szklano-betonowa wizja Jarosława Kozakiewicza jest ładna, tylko nie do realizacji w tym miejscu. Część naszych architektów nie jest na etapie - nie nadąża za światowymi trendami, które usiłują naśladować. Pakowanie szkła i betonu między zabytkowe mury było w Europie Zachodniej krótkotrwałą modą i zakończyło się klęską, czego symbolem jest irlandzki zamek w Limerick, dziś będący pośmiewiskiem. Przez dziesiątki lat komunistyczna Polska - co jest tylko pozornym paradoksem - była wzorem dla całego świata, jak należy podchodzić do pomników historii, nawet całkowicie unicestwionych. Dziś się zupełnie nie liczymy i wzorem dla świata są Niemcy, gdzie nie tylko od fundamentów odtwarza się konsekwentnie wszystkie ważne historyczne budowle, ale nawet potrafiono w arcymistrzowski sposób, łącząc nowoczesność z tradycją, odtworzyć Drezno jako Florencję Północy.
Jarosław Kozakiewicz, prof. Suchocki i im podobni powinni przejść przeszkolenie u sir Normana Fostera, jednego z najwybitniejszych architektów świata. Ten człowiek nie myli pojęć i doskonale wie, gdzie jest miejsce dla modernistycznej architektury, a gdzie należy odtwarzać zabytkowe budowle. Oczywiście można mieć uwagi czy zastrzeżenia do projektu inż. Milewskiego, ale jest to człowiek ogromnej wiedzy i kultury, otwarty na wszelkie merytoryczne uwagi, które jeszcze można zgłaszać, aby wspólnie osiągnąć jak najlepszy rezultat. Ale blokowanie tego przedsięwzięcia jest wyjątkowym skandalem. Tym bardziej że w tej sprawie mamy rzadką w Polsce kapitalną jednomyślność wszystkich, niezależnie od politycznych opcji.
Władze Poznania zadeklarowały w ubiegłym roku kwotę ok. 10 milionów na odbudowę zamku, podobną kwotę zadeklarował Sejmik Samorządowy Województwa Wielkopolskiego. Czy pieniądze zostały już przekazane na cele zamku?
- Zostaną przekazane Muzeum Narodowemu w Poznaniu jako inwestorowi, gdy zostanie rozstrzygnięty przetarg na wykonawcę. Niezależnie od tego Komitet Obywatelski sukcesywnie też gromadzi fundusze na ten cel. 14 lutego rozpocznie wędrówkę po muzeach Wielkopolski zabytkowa waza z początku XX wieku z wizerunkami trzech polskich zamków królewskich: Wawelu, Zamku Królewskiego w Warszawie i Zamku Królewskiego w Poznaniu, do której będą zbierane datki. Znając gospodarność, patriotyzm i ofiarność Wielkopolan, można być pewnym, że ta akcja poważnie zasili fundusze na odbudowę poznańskiego zamku.
Współpracował Pan z Obywatelskim Komitetem Odbudowy Zamku Królewskiego w Warszawie, obecnie współpracuje z Komitetem Odbudowy Zamku Królewskiego w Poznaniu. Co łączy, a co dzieli te dwie inicjatywy?
- Łączy wola przywrócenia najważniejszych pomników naszej historii - materialnych wyznaczników naszej narodowej tożsamości. Zamek warszawski w oczach społeczeństwa był symbolem naszej suwerenności państwowej, a pusty po nim plac - zniewolenia, zaś powstające na nowo mury początkiem drogi do niepodległości. Zamek Królewski w Poznaniu symbolizuje nie tylko stołeczne tradycje Poznania, ale jest odpowiedzią Wielkopolan na tak zwany zamek kajzerowski (przebudowany podczas wojny na oficjalną rezydencję Adolfa Hitlera), który zbudowano nie dla jakichś konkretnych potrzeb, tylko jako symbol "odwiecznego" panowania Prusaków w Wielkopolsce. Zamek Królewski w Poznaniu jest dla Wielkopolan materialnym symbolem polskości i byłej stołeczności tego miasta.
Przy odbudowie Zamku Królewskiego w Warszawie panowała większa solidarność społeczna. Czy dziś jest podobnie z Zamkiem Królewskim w Poznaniu?
- Dziś jest zupełnie inna sytuacja niż w roku 1971, gdy komunistyczne władze po powstaniu grudniowym pozwoliły odbudować zamek warszawski, aby uspokoić społeczne nastroje. Tamtemu przedsięwzięciu nadano niebywały rozgłos, co przyniosło bardzo pozytywne rezultaty w postaci bezprecedensowej ofiarności całego społeczeństwa. Tym razem sytuacja jest zupełnie inna. Odbudowa Zamku Królewskiego w Poznaniu to już tylko inicjatywa wielkopolskich działaczy, o której się w Polsce bardzo mało pisze i mówi, co też jest dobrą miarą kondycji naszych mediów, obojętnych na tak ważną sprawę. Poza tym trzeba pamiętać, że poznański zamek setki lat temu przestał być rezydencją rangi Wawelu. W znaczącej części był zniszczony już dosyć dawno i w zasadzie nie istniał w świadomości przeciętnego Polaka. Ale gdyby temu przedsięwzięciu nadano taki sam medialny rozgłos jak w sprawie zamku warszawskiego, można być pewnym, że wszyscy Polacy kolejny raz by dali wyraz swojego patriotyzmu i ofiarności.
Jakie znaczenie dla Poznania i Polski ma odbudowa w historycznej wersji zamku Przemysława?
- Jest to przywrócenie do życia jednego z najważniejszych pomników naszej historii. Miejsca, gdzie zaczęto odbudowę państwa polskiego po rozbiciu dzielnicowym i gdzie narodziło się nasze godło państwowe. Bez tego zamku Polska nigdy nie będzie w pełni Polską, a w historycznej panoramie Poznania pozostanie dotkliwa luka identyczna z ponurym widokiem przy placu Zamkowym w Warszawie, jaki z bólem w sercu oglądali Polacy jeszcze nie tak dawno.
Dziękuję Panu za rozmowę.
"Nasz Dziennik" 2009-02-07
Autor: wa