Co dalej z traktatem polsko-litewskim
Treść
Respektowanie przez władze w Wilnie traktatu polsko-litewskiego było głównym tematem rozmów przedstawicieli polskiego parlamentu, którzy spotkali się z tamtejszymi posłami w stolicy kraju. Poruszono także inne kwestie, takie jak problem używania i pisowni polskich nazwisk na Litwie, zwrotu ziemi oraz podwójnego nazewnictwa ulic i miejscowości.
Do Wilna udało się pięciu polskich posłów pracujących w ramach Delegacji do Zgromadzenia Parlamentarnego jako tzw. grupa ds. oceny realizacji traktatu polsko-litewskiego. Wywiązywanie się z jego zapisów relacjonowali: przewodnicząca delegacji Urszula Augustyn z PO, jej partyjny kolega Tadeusz Aziewicz, przedstawiciele PiS - Artur Górski i Maria Nowak, oraz Witold Gintowt-Dziewałtowski z SLD. Jak podkreślają posłowie, najwięcej kontrowersji w przypadku przestrzegania traktatu budzi przegłosowana w ostatnich tygodniach w Sejmasie i podpisana przez litewską prezydent Dalię Grybauskaite nowa ustawa oświatowa. Spotkanie było nie tylko roboczą wizytą, ale także - jak zapewniają członkowie delegacji - sygnałem wysłanym w stronę rodaków na Litwie, że rozwiązanie ich problemów jest bardzo ważnym punktem w polskiej polityce zagranicznej.
Jeszcze przed rozpoczęciem rozmów posłowie bez względu na frakcję polityczną zgodnie podkreślali, że zamierzają w litewskim parlamencie twardo bronić naszych interesów. Przewodnicząca delegacji Urszula Augustyn powiedziała, że szczególnie mocno zamierza postawić w czasie obrad kwestię używania polskich nazwisk na Litwie, a także szkolnictwa. Jak zaznaczyła, to właśnie w tym drugim punkcie można jeszcze wiele zrobić. Poseł Artur Górski podkreślił, że traktat polsko-litewski należy przeanalizować punkt po punkcie i właśnie temu posłużyć miały wczorajsze obrady. Na podstawie zapisów tego dokumentu polski polityk zamierzał wykazać, że obecnie prawa mniejszości polskiej na Litwie są łamane, a co za tym idzie - traktat nie jest przestrzegany. Wiceprzewodniczący litewskiego Sejmu Algis Ka˙seta, współprzewodniczący polsko-litewskiego Zgromadzenia Parlamentarnego, w odpowiedzi na niepokoje delegacji z Warszawy zapewniał wielokrotnie, że sytuacja Polaków na Litwie nie pogarsza się, ale poprawia.
Z taką oceną zupełnie nie zgadzają się nasi rodacy mieszkający na Litwie, którzy każdą zmianę prawną bardzo boleśnie odczuwają na własnej skórze. Wobec takiej sytuacji pojawiają się coraz liczniejsze pytania o przyszłość tego dokumentu. Zdaniem przedstawicieli Związku Polaków na Litwie, jeżeli zapisy traktatu są nagminnie przez jedną ze stron łamane i nie wyciąga się z tego żadnych konsekwencji, istnienie takiego dokumentu wydaje się nie mieć sensu.
Polsko-litewski traktat "O przyjaznych stosunkach i dobrosąsiedzkiej współpracy" został podpisany 26 kwietnia 1994 r. podczas spotkania prezydentów obu państw - Lecha Wałęsy i Algirdasa Brazauskasa w Wilnie. Zobowiązuje on m.in. do poszanowania międzynarodowych zasad i standardów dotyczących ochrony praw mniejszości narodowych, w szczególności zawartych w Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka.
Łukasz Sianożęcki
Nasz Dziennik 2011-04-08
Autor: jc