Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Co będzie najważniejsze dla rządu? Nie wiadomo

Treść

Rząd koalicji PO - PSL nie zdefiniował kluczowego problemu polskiej prezydencji w Unii Europejskiej i właściwie nie wiadomo, ile z nich będzie realizowanych - alarmują posłowie do Parlamentu Europejskiego. Polska będzie zajmowała się sześcioma priorytetowymi problemami - przekazują strony internetowe Centrum Informacyjnego Rządu. Politycy Platformy odpowiadają, że rząd ma priorytety - trzy. - To chaos, który może nas skompromitować - ostrzegają politycy PiS. Tym bardziej że nie wiadomo, co w tym czasie w sprawach międzynarodowych planuje robić prezydent.
Za pół roku Polska obejmie przewodnictwo w Radzie Unii Europejskiej. Prezydencja będzie trwała do końca roku i stanie się w tym czasie jednym z centralnych punktów naszej polityki. Zdaniem PiS, rząd jest słabo przygotowany do jej objęcia i zbyt często zmienia priorytety, jakie mają być głównymi punktami polskiej prezydencji. A to wywołuje dezorientację, jak się okazuje, nawet w szeregach partii rządzącej. - Jeżeli rząd Donalda Tuska tak jak dotychczas będzie mówił bardzo ogólnie o priorytetach, będzie ich wymieniał sześć, siedem, to znaczy, że Polska nie jest przygotowana do tego, żeby sprawować funkcję przewodniczenia w UE - zaznacza Mariusz Błaszczak, szef klubu parlamentarnego PiS. Na razie jednak rząd kluczowego i najważniejszego problemu, którym będzie chciał się w tym czasie zajmować, nie przygotował. Wcześniej było zazwyczaj tak, że kraje, które miały objąć przewodnictwo, wcześniej ustalały problemy, jakie będą w czasie ich przewodnictwa najistotniejsze. Na wiele miesięcy wcześniej znała je również Komisja Europejska. Na wstępnej liście priorytetów polskiego przewodnictwa w UE znajdują się: negocjacje unijnego budżetu na lata 2014-2020, stosunki Unii ze Wschodem, unijny rynek wewnętrzny, wzmocnienie zewnętrznej polityki energetycznej UE, wspólna polityka bezpieczeństwa i obrony, pełne wykorzystanie kapitału intelektualnego Europy. Dokument został przyjęty przez rząd pod koniec lipca 2010 roku. - Dziś tego nie ma, a priorytety są co rusz zmieniane. W tym również te, które są ważne dla naszego regionu - alarmują posłowie opozycji. I tak wśród nich była m.in. strategia dla Morza Bałtyckiego, która ostatecznie zniknęła z listy problemów priorytetowych. W październiku prawdopodobnie dołączony został punkt "Rozszerzenie Unii Europejskiej" zadeklarowany podczas wizyty szefa MSZ Radosława Sikorskiego w Ankarze. Jednak na oficjalnej rządowej liście tematu brak. Niemal natychmiast na zarzuty polityków PiS odpowiedziała również Platforma Obywatelska, która na konferencji prasowej odpowiedziała, że na polską prezydencję przygotowane są... trzy priorytety. - Nie wiedzą o tym, że na stronach internetowych Centrum Informacyjnego Rządu jest lista priorytetów, jakie Rząd zaplanował na czas polskiej prezydencji w Unii Europejskiej i jest ich tam wyszczególnionych sześć - tłumaczy europoseł Tomasz Poręba. I rzeczywiście, ostatnią informacją, jaką można znaleźć na temat priorytetowych celów, jakie ma realizować UE od 1 lipca 2011 roku, jest "Wstępna lista priorytetów polskiego przewodnictwa w Radzie Unii Europejskiej". Jak się okazuje, nie ma na niej tak ważnego problemu jak wspólna polityka rolna, co dla kraju rolniczego, jakim jest Polska, stanowi jeden z najistotniejszych tematów. Zdaniem opozycji, już dziś zauważany jest dualizm w polityce zagranicznej prowadzonej przez rząd Donalda Tuska i prezydenta Bronisława Komorowskiego. Wczoraj w porannej rozmowie w radiu TOK FM doradca prezydenta ds. bezpieczeństwa narodowego Roman Kuźniar zadeklarował, że cele i program polityki zagranicznej prowadzonej przez prezydenta Bronisława Komorowskiego będą niezależne od polskiej prezydencji w Unii Europejskiej. - Oznacza to, że Komorowski przyznaje się w tym zakresie do prowadzenia innej polityki niż prowadzona przez rząd Donalda Tuska, a to w czasie objęcia przez Polskę prezydencji jest najzwyczajniej w świecie fatalne - ostrzega europoseł Ryszard Czarnecki z PiS. Według niego, grozić to może rozgrywaniem naszego państwa przez dużych partnerów z Unii i nie tylko. - Jeśli premier będzie chciał w tym czasie bliskiej współpracy z Niemcami, a Komorowski będzie kontynuował zbliżenie z Rosją, to już samo w sobie rodzi obawy o skuteczność takiej gry. Dlatego skazywanie Polaków na taki wybór jest rzeczą niedobrą - dodaje. Tym bardziej że jeszcze rok temu Platforma chciała przeprowadzić nowelizację Konstytucji RP, by odebrać prezydentowi Kaczyńskiemu instrumenty umożliwiające udział w unijnych szczytach i aktywną działalność na polu polityki międzynarodowej. Na czas polskiej prezydencji w Unii Europejskiej przypada również termin rozpisania wyborów parlamentarnych. Jest tak, choć od pewnego czasu komentatorzy i politycy spekulują także na temat ewentualnego jego przesunięcia na wiosnę. - To oczywiście bzdury. Powtarzam to, co powiedziałem: Donald Tusk chce się jesienią grzać w blasku najważniejszych unijnych polityków: kanclerz Angeli Merkel, prezydenta Nicolasa Sarkozy´ego i premiera Silvio Berlusconiego. To wielka pokusa, której nie przepuści - zaznacza Czarnecki.
Maciej Walaszczyk
Nasz Dziennik 2011-01-04

Autor: jc