Cimoszewicz kpi z komisji i prawa
Treść
Buta, pycha, arogancja, a nawet chamstwo - tak można krótko opisać sobotnią postawę Włodzimierza Cimoszewicza, marszałka Sejmu, przed komisją śledczą ds. PKN Orlen. Marszałek stawił się na wezwanie komisji, złożył wnioski o wykluczenie z przesłuchania niemal wszystkich śledczych, a na koniec opuścił salę, życząc zebranym udanego wypoczynku. Jednak komisja, dzięki zdecydowaniu posłów opozycji, postanowiła ponowne wezwać Cimoszewicza.
Wezwany przed komisję Włodzimierz Cimoszewicz oświadczył, że nie będzie zeznawał, i złożył wnioski o wyłączenie z jego przesłuchania siedmiu członków komisji śledczej ds. PKN Orlen: Romana Giertycha (LPR), Antoniego Macierewicza (RKN), Zbigniewa Wassermanna (PiS), Andrzeja Aumillera (UP), Andrzeja Celińskiego (SdPl), Andrzeja Grzesika (Samoobrona) i Konstantego Miodowicza (PO). Nie złożył takiego wniosku jedynie wobec Zbigniewa Witaszka (niezrzeszony). Według niego, ci posłowie są członkami partii politycznych, które wystawiły swych kandydatów na prezydenta i kierują się "w zakresie kampanii wyborczej jednym interesem". Podkreślił od razu, że jego wnioski może rozpatrzyć jedynie prezydium Sejmu i w związku z tym komisja do czasu ich rozpatrzenia nie może kontynuować jego przesłuchania. - Jesteście złączeni wspólnym interesem. Chodzi o to, aby kandydat cieszący się największym poparciem je utracił. Nie pozostaje mi nic innego, jak życzyć panom miłego weekendu - powiedział Cimoszewicz i wyszedł z sali, mimo sprzeciwu przewodniczącego, ignorując słowa pozostałych członków komisji.
Na specjalnie zwołanej konferencji po opuszczeniu posiedzenia stwierdził, że samo wezwanie go przed komisję śledczą "nosi znamiona bezprawia". Posługując się wypowiedzią internauty - swojego zwolennika, porównał działania członków komisji do zachowania pieska, który jak "nie może ugryźć, to chociaż obsika"... Większość członków, oczywiście oprócz posłów lewicy i posła niezrzeszonego, była zdziwiona i zszokowana zachowaniem marszałka Sejmu. Roman Giertych przypomniał, że komisja na przesłuchanie wezwała Cimoszewicza w maju br., a więc w czasie, gdy mówił publicznie, że wycofuje się z polityki i że nie będzie kandydował. Giertych ocenił wystąpienie Cimoszewicza za skandaliczne i niedopuszczalne oraz za próbę podważenia Konstytucji RP. W podobnym tonie wypowiedział się Zbigniew Wassermann, według którego wystąpienie marszałka było "propagandowe". - On przewodniczy prezydium Sejmu i on rozstrzygałby we własnej sprawie. Wystąpienie pokazało, jak SLD traktuje prawo, wolność obywateli i własność narodową - stwierdził Wassermann. Przypomniał tzw. przeciek starachowicki i syndrom pożyczania luksusowych samochodów przez polityków SLD. Z kolei Antoni Macierewicz stwierdził, że nie ma powodu, aby komisja ustosunkowywała się do zarzutów Cimoszewicza. - Jest to próba ośmieszenia organu państwa polskiego. Świadek Cimoszewicz chce pokazać, że ludzie tacy jak on są ponad prawem i poza prawem, mogą kpić z prawa bez względu na to, jak dalece byliby sami współwinnymi - podkreślił Macierewicz.
Eksperci przyznali rację posłom i potwierdzili, że Cimoszewicz złamał prawo. Według nich, nie mógł on opuszczać posiedzenia komisji bez zezwolenia. Wówczas członkowie komisji wezwali ponownie marszałka na przesłuchanie na godz. 12.00, na które jednak się nie stawił, gdyż opuścił już gmach parlamentu. Posłowie postanowili wezwać go ponownie na 26 lipca na godz. 8.00. Sejmowa komisja zdecydowała, że zwróci się do Komisji Papierów Wartościowych i Giełd o informacje o terminie, cenie i osobach uczestniczących w transakcjach nabywania i zbywania akcji PKN Orlen przez Włodzimierza Cimoszewicza. Posłowie postanowili również, że zwrócą się do izby skarbowej o informację, czy w latach 2000-2001 uiszczał on opłatę od zaciągniętej pożyczki, czy rejestrował umowę pożyczki i ewentualne przekazanie danych z umowy.
Członkowie komisji przesłuchali następnie Danutę G., założycielkę i współwłaścicielkę firmy paliwowej Dansztof. Mówiła ona o działalności mafii paliwowej i bezczynności dolnośląskich organów finansowych. Według niej, o sprawie był zawiadomiony ówczesny minister finansów Marek Belka, a wcześniej wiceminister Jan Rudowski. Danuta G. oświadczyła również, że kierownictwo Urzędu Kontroli Skarbowej i Izby Skarbowej we Wrocławiu chroniło struktury mafijne przed ujawnieniem. Powiedziała także, że funkcjonariusze Centralnego Biura Śledczego, w tym świadek komisji śledczej Zenon Parchimowicz, mieli informować ją, że ich działania przeciwko strukturom mafii paliwowej są blokowane przez grupę wysokich funkcjonariuszy MSWiA i Komendy Głównej Policji powołujących się na upoważnienia Krzysztofa Janika.
Robert Popielewicz
Prawo dla maluczkich
Włodzimierz Cimoszewicz, nowa-stara nadzieja lewicy, swoim sobotnim zachowaniem przed komisją ds. PKN Orlen pokazał, jak SLD i inne lewicowe partie traktują prawo. Być może nie chciał zeznawać przed komisją, bojąc się, że pieczołowicie kreowany przez media obraz męża stanu zostanie zdruzgotany. Skorzystał z tego, że wkrótce odbędą się wybory prezydenckie - wniósł o wykluczenie większości członków komisji, zarzucając im stronniczość wobec niego - jako kandydata na prezydenta. Wiadome było, że posłowie będą chcieli zapytać Cimoszewicza m.in. o to, dlaczego w 1997 r., kiedy był premierem, firma J&S osiągnęła dominującą pozycję na rynku dostaw rosyjskiej ropy do Polski. Jak można ocenić takie zachowanie? Tchórzostwo? Może jednak jest to obawa, że kolejne afery ujrzą światło dzienne?
RP
"Nasz Dziennik" 2005-07-11
Autor: ab