Ciężkie rozmowy w Moskwie
Treść
Ruszyła kolejna runda polsko-rosyjskich negocjacji dotyczących wznowienia dostaw gazu, które zostały przerwane rok temu w wyniku konfliktu Rosji i Ukrainy o błękitne paliwo. Tym razem jednak spotkanie odbyło się na szczeblu branżowym pomiędzy PGNiG i Gazpromem Export, czyli bez udziału władz obu krajów.
W grudniu podczas dwudniowych rozmów wynegocjowano porozumienie między rządami w Ministerstwie Gospodarki w Warszawie, ale w tej sprawie muszą porozumieć się również Gazprom i Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo. Prezes PGNiG Michał Szubski miał ustalić techniczne szczegóły umowy w sprawie zwiększenia dostaw do 10,2 mld m sześc. gazu rocznie oraz ich przedłużenie o 15 lat, do 2037 roku. Tymczasem zdaniem ministra gospodarki Waldemara Pawlaka, stabilność dostaw na rynek w Polsce zapewni już 8-9 mld m sześc. surowca rocznie. Jest też wiele kwestii spornych, których obie strony nie potrafią rozwiązać. Negocjacje dotyczą uzupełnienia dostaw do Polski po 2010 roku, gdy Rosja wypowiedziała umowę rosyjsko-ukraińskiej spółce RosUkrEnergo (RUE), która od 2006 roku dostarczała nam 2,3 mld m sześc. gazu rocznie, a teraz tego surowca brakuje. Z kolei strona rosyjska chce obniżenia stawek za tranzyt gazu przez Polskę oraz wyeliminowania z EuRoPol Gazu spółki Gas-Trading, która miała 4 proc. akcji. Jak powiedział PAP członek zespołu ds. bezpieczeństwa energetycznego w Kancelarii Prezydenta Janusz Kowalski, według nowych rozwiązań wszystkie decyzje w EuRoPol Gazie - po wyeliminowaniu trzeciego udziałowca, Gas-Tradingu - mają być podejmowane jednogłośnie przez Gazprom i PGNiG. - Oznacza to, że tracimy rozstrzygający głos prezesa zarządu - Polaka. Bez zgody Rosjan zarząd nie podejmie żadnej decyzji - podkreślił.
Jego zdaniem, powinniśmy się również ubiegać o rozliczenia tranzytowe za rosyjski gaz przesyłany przez Polskę w latach 2006-2009. Wartość należności ocenia się na prawie 1 mld złotych.
Wojciech Kobryń
Nasz Dziennik 2010-01-13 Nr 10
Autor: jc