Chrześcijanie żyją w ciągłej niepewności
Treść
Współczesne mass media ciągle poszukują sensacji, które zachęciłyby czytelników do czytania ich gazet czy oglądania programów telewizyjnych. Zadaję sobie pytanie, czy sensacja ukazywana w mediach dotrze do ludzkich serc i wpłynie na zmianę biegu wydarzeń historii ku lepszemu. Sensacja prześladowań budzi litość, współczucie, solidarność, ale szybko przemija i ulega zapomnieniu. Czy odpowiedź na dzisiejszą sytuację w Egipcie ma być taka sama? Wydaje mi sie, że nie! Dlatego przekazuję moją refleksję o ostatnich prześladowaniach chrześcijan w Egipcie.
Przed rewolucją 25 stycznia br. sensacyjnym i zarazem tragicznym wydarzeniem był atak terrorystyczny na kościół Wszystkich Świętych w Aleksandrii, gdzie zginęło 21 osób. Wszystkie grupy wyznaniowe w Egipcie potępiły ten akt przemocy. Najpierw oskarżono terrorystów z Palestyny, dopiero po rewolucji 25 stycznia okazało się, że atak został przygotowany przez byłego ministra spraw wewnętrznych po to, aby zaostrzyć panujący reżim prezydenta Hosniego Mubaraka. Po rewolucji aż do tej pory władzę sprawuje tymczasowy rząd wojskowy. Wprowadzone zasady prawa wojskowego, które nadal obowiązują, przy braku funkcjonowania policji przez trzy miesiące doprowadziły Egipt do totalnego chaosu. Nieprzestrzeganie obowiązującego prawa wojskowego przez większość sprawiło, że ruchy ekstremistyczne 7 maja br. dokonały spalenia dwóch kościołów koptyjskich w Kairze. Znowu podczas zamieszek w obronie kościołów zginęli niewinni chrześcijanie. Wśród 11 zabitych był również uczeń naszego salezjańskiego technikum w Kairze Abanob Karam. Szczególnie rażący był brak policji i wojska, które pojawiło się dopiero po ustaniu zamieszek.
Nie ma żadnego planu, który zapewniłby bezpieczeństwo chrześcijanom na terenie kraju, dlatego ataki na kościoły wciąż się powtarzają. Przykładem jest kolejne spalenie kościoła w Asswanie, w pierwszych dniach października, na żądanie muzułmańskiego gubernatora miasta, pod pretekstem wybudowania świątyni bez pozwolenia.
To wydarzenie spowodowało oburzenie i zryw chrześcijan w obronie religii i ich świątyń. Za pozwoleniem władz wojskowych zorganizowali pokojowy protest w Kairze 9 października br. Niestety, do pokojowego marszu tysięcy chrześcijan wmieszały się zorganizowane obce grupy (muzułmańskie), które celowo doprowadziły do zamieszek i krwawego starcia z wojskiem. Również przy tej okazji telewizja państwowa transmitowała tylko wybrane wiadomości, nie wspominając o prawdziwych winnych, którzy sprawili, że 25 Koptów zginęło, a ponad 200 zostało rannych. Na drugi dzień rząd wojskowy na konferencji prasowej dla świata przeprosił Egipcjan za nieudolność podczas protestów. Czy to wystarczy? W telewizji koptyjskiej CTV widziałem, jak opancerzone samochody wjechały świadomie w tłum protestujących. Bardziej tragiczne zdjęcia ukazywała CTV podczas rozpoznania śmiertelnych ofiar, niektóre z nich nie miały wszystkich członków ciała, zostały zmiażdżone przez opancerzone samochody. Nic więc dziwnego, że chrześcijanie żyją w ciągłej niepewności, bez jasnej wizji przyszłości. Da się to odczytać z ich twarzy, zwłaszcza gdy się z nimi pracuje na co dzień, tak jak ja.
Podobnie zgaszona jest młodzież chrześcijańska, która uczęszcza do naszej szkoły zawodowej w Aleksandrii. Jako kapłan i nauczyciel przedmiotów technicznych staram się ich przekonać, aby nie tracili nadziei, mimo że wokół jest tyle przemocy i nienawiści. Wielokrotnie podkreślam, że ich pierwszym zadaniem jest jak najlepsze przygotowanie się poprzez naukę do lepszej przyszłości i pozycji w społeczeństwie. Bardzo trudno jest przezwyciężyć w nich zrezygnowanie i pesymizm. To właśnie jest największy problem dzisiejszej, nie tylko chrześcijańskiej, młodzieży. Wydaje mi się, że to właśnie temat pesymizmu, zniechęcenia młodzieży, która powoli zaczyna wątpić w wartości okrzyknięte podczas rewolucji 25 stycznia, powinien budzić sensację. Pozytywną sensację, otwierającą drogi duchowe i materialne, aby odpowiedzieć na oczekiwania egipskiej, zarówno chrześcijańskiej, jak i muzułmańskiej, młodzieży.
Innym aspektem, który powinien budzić sensację w polskich mediach, powinien być temat bezpieczeństwa w Egipcie. Co prawda powoli zaczyna funkcjonować policja, jednak zbyt rzadko i z przestrachem interweniuje w przypadkach łamania prawa. Jazda samochodem po dzisiejszych ulicach Aleksandrii należy do wyczynów. Od czasu rewolucji każdy interpretuje prawo po swojemu, dlatego na ulicach panuje chaos. Jazda pod prąd, nawet minibusem wiozącym dzieci do szkoły, należy do normalności. Taksówkarze stali się aroganccy, zwłaszcza w odniesieniu do obcokrajowców, żądając 3- lub 5-krotnie wyższych opłat, a kto nie zapłaci, jest narażony na bluźnierstwa i zniewagę (świadectwo moich polskich parafian).
Mimo to nadal żyjemy nadzieją, że rewolucja z 25 stycznia przyniesie dobre owoce i spełni nadzieje milionów Egipcjan, zarówno Koptów, jak i muzułmanów, na lepsze życie w harmonii i pokoju. Módlmy się o to w przededniu nowych demokratycznych wyborów, które odbędą się 28 listopada.
ks. Jan Bednarz SDB, Aleksandria
Nasz Dziennik Środa, 26 października 2011, Nr 250 (4181)
Autor: au