Chrześcijanie nadal dyskryminowani
Treść
Jest mało prawdopodobne, by w ciągu najbliższych 10 lat w Turcji zapanowała pełna wolność religijna - stwierdził Otmar Oehring, kierujący biurem praw człowieka w katolickim dziele charytatywnym "Missio". Jego zdaniem, w Turcji nie będzie wolności, dopóki nie zmieni się szowinistyczny program nauczania w tamtejszym szkolnictwie podstawowym i średnim.
Oehring zauważa, że w tureckim szkolnictwie ustawicznie wychwala się wszystko, co tureckie. Tureckość zaś utożsamiana jest z islamem sunnickim. Kto nie jest tureckim muzułmaninem sunnitą, nie cieszy się w tym kraju pełnią praw. Uderza to zarówno w mniejszości etniczne, jak i religijne. Niemuzułmanom grozi w Turcji społeczna izolacja i mają trudności z zatrudnieniem. Często więc ukrywają tożsamość, wpisując do dokumentów islam.
Wyznania chrześcijańskie w Turcji nie mają osobowości prawnej. Pod tym względem sytuacja jest nawet gorsza niż za czasów imperium ottomańskiego. Pod panowaniem sułtanów różne niemuzułmańskie wspólnoty religijne miały bowiem własny status określany tureckim terminem millet. W praktyce pozwala się obecnie na katechizację dzieci w parafiach katolickich i prawosławnych. Niemożliwe jest jednak kształcenie duchowieństwa i trzeba je prowadzić za granicą. Seminaria greckoprawosławne i ormiańskie zostały zamknięte w latach 70. Protestanci nie są zatwierdzeni jako grupy religijne, jednak ich działalność się toleruje.
PS, RW
"Nasz Dziennik" 2005-10-28
Autor: ab