Chorał gregoriański krok po kroku...
Treść
Oprócz tradycyjnej listy produktów, które przygotowaliśmy dla Was, będziecie mogli posłuchać utworów z prezentowanych płyt audio. Nie ulega wątpliwości, że chorał gregoriański przynosi ukojenie pośród zgiełku zabieganego świata. Praktyka słuchania śpiewów w wykonaniu mnichów wprowadza ład i pokój…
Gemma caelestis
Chorał to więcej niż śpiew i więcej niż modlitwa. Najstarszy śpiew Kościoła wciąż porywa i koi serca. II Sobór Watykański podkreśla, iż „Śpiew gregoriański Kościół uznaje za własny śpiew liturgii rzymskiej. Dlatego w czynnościach liturgicznych powinien on zajmować pierwsze miejsce, wśród innych równorzędnych rodzajów śpiewu”.
Prezentowana płyta jest głosem z najstarszego z funkcjonujących polskich klasztorów. W Opactwie Tynieckim chorał rozbrzmiewa codziennie; mnisi każdego dnia śpiewają Nieszpory i Kompletę, a przy wielkich świętach także Jutrznię.
Barwy chorału, ton 1
Barwy Chorału to wyjątkowa edycja ukazująca chorał gregoriański nie tylko jako muzykę sakralną, ale jako kod do zrozumienia europejskiej kultury w ośmiu duchowych odsłonach. Choć każda z ośmiu płyt serii jest dziełem samym w sobie, jednak wyrafinowane gusta odkryją niesamowitą satysfakcję z porównywania ze sobą wszystkich ośmiu tonów.
Ton 1 określany jest jako gravis, czyli ciężki, poważny. Więcej w nim wszakże dojrzałości i odpowiedzialności niż przytłaczającego ciężaru. Ma w sobie coś z godności i szlachetności. Jest refleksyjny, ale i pełen energii. Wyraża pobożność pozbawioną sentymentów. Przystoi wielkim sprawom, choć daleko mu do pompatyczności. Wiele w nim wspaniałości, ale i bogactwa, jak i wewnętrznej głębi. Jest w nim coś solidnego i rzetelnego – niezawodność i pewność, oparcie w tym, co istotne, dorosłość i wiarygodność, rozmach i uroczysty charakter. Nie brak mu błyskotliwości, ale i siły przekonywania nierzadko prowadzącej do entuzjazmu.
Barwy chorału, ton 2
Określany jest jako smutny (tristis). Nie jest to jednak pełna jego charakterystyka. Ma on w sobie też coś z ukojenia i pewności. Te dwie, pozornie sprzeczne cechy łączy w tym tonie wspólny korzeń. Rozbrzmiewający tu smutek to, owszem, łzy czy porzucenie, ale nigdy rozpacz. Jest to bardziej świadome zasmucenie uznającego swe grzechy i korzącego się grzesznika. Wiele w nim dramatyzmu kondycji ludzkiej, przełamującej się wszakże w nadzieję płynącą z ostatecznego zawierzenia. Melodie utrzymane w tym tonie, obok błagania i płaczu, niosą też w sobie jakieś głębokie ukojenie – choćby tylko przeczuwane, jednakże wyraźnie obecne, gdyż syci je nadzieja. Piękno i tajemnica tego tonu tkwią we wzajemnym przenikaniu się i nieustannej grze toczącej się między owymi dwoma, wspomnianymi wyżej jego obliczami – smutkiem i nadzieją. Gra ta w pełni nabiera swego sensu w Tajemnicy Paschalnej. Zarazem jest czymś tak bardzo ludzkim, jak niemożność życia samym bólem. Niewątpliwie opisujemy tu rzeczywistość w pełni subiektywną i introspektywną. Pozostaje wszak ona najgłębszym śladem najważniejszych spraw naszego życia odciśniętym w niezatarty sposób na dnie naszego serca. Jest to wielkie zwrócenie się ku sobie – ku własnej słabości, aby odnaleźć Boga objawiającego się w pełnym miłosierdzia pochyleniu się nad grzesznikiem.
Barwy chorału, ton 3
Ton trzeci nosi on miano najbardziej tajemniczego ze wszystkich tonów. Jego opisywanie domaga się tym samym rozsądku i ostrożności – głównie po to, by nie powiedzieć ani za mało, ani za dużo, by nie zdradzić głębokiej liryki przez uprawianie sentymentalizmu. Jest w tym tonie jakaś pierwotna i surowa zarazem prostota połączona z wewnętrznym urokiem. Żyje on ze sprzeczności, czego najlepszym dowodem jest podwójna dominanta: si albo do. W każdej kompozycji tego tonu widać wyraźnie, który z tych dźwięków dominuje, czyli jest rzeczywistą dominantą. Dość często nie dzieje się to bez swoistego zmagania się, by nie rzec: zwyciężenia odległego o półton (w górę lub w dół) sąsiedniego dźwięku. Nic dziwnego, że ton ten towarzyszy tekstom o sporej wewnętrznej sile, żywości, rozmachu, a nawet – rzec można – odwadze czy dumie. Tak będzie w przypadku hymnu Te Deum, ale też – paradoksalnie – w hymnie wielkopiątkowym Pange lingua. Wszystko rozgrywa się w wymiarze tak zewnętrznym, jak i wewnętrznym. Dotyczy równie dobrze walki z kimś, jak i własnych duchowych zmagań, przeciwności zewnętrznych i poruszeń serca. Są w tym tonie jednocześnie wigor i szlachetność, żarliwość i słodycz. Nie wydaje się więc dziwnym określenie go jako mistyczny. I nie chodziłoby tu tylko o nieregularność czy tajemniczość, ale i o pewne wyrafinowanie, szlachetną i subtelną wzniosłość zdającą się prowadzić wprost ku kontemplacji.
Kompleta. Modlitwa na zakończenie dnia
Pierwsze, pełne nagranie w języku polskim, liturgicznej modlitwy wieńczącej trud dnia. Załączony tekst wraz z nutami może pomóc w modlitwie indywidualnej i wspólnotowej. Kompleta pozwala wyśpiewać z tynieckimi benedyktynami chwałę Bożą, albowiem kto śpiewa podwójnie się modli.
Mówi się, że Kompleta (modlitwa na zakończenie dnia) jest najbardziej benedyktyńskim oficjum z Liturgii godzin. Wynika to zapewne z faktu, że modlitwa ta powstała w środowiskach mniszych, a nazwę jej wprowadził po raz pierwszy św. Benedykt w swej Regule. A przecież także samo uwarunkowanie tej modlitwy wymowną porą schyłku dnia nadaje jej niepowtarzalne rysy: spokój, skupienie, intymność, domowość, rodzinność – oto krąg treści, które wpisują się w tę modlitwę i zarazem z niej wypływają.
Dla tych wszystkich, którym bliska jest tradycja i duchowość św. Benedykta, nie ulega wątpliwości, że wyżej wymieniona charakterystyka modlitwy na zakończenie dnia ujmuje nad wyraz trafnie istotę całego benedyktyńskiego życia. Czyż nie jest ono takim zwyczajnym, bardzo ludzkim byciem sam na sam przed Bogiem, z całą gamą egzystencjalnych, psychicznych i emocjonalnych konsekwencji tej postawy?
Oprócz nagrań znajdziecie również dwie, ważne pozycje książkowe, które stanowią przewodnik po zawiłościach chorału gregoriańskiego, zarówno od strony praktycznej, jak jego głębi mistyki i symboliki. Dla chętnych cały czas dostępne są artykuły, dzięki którym możecie poszerzyć swoją wiedzę na temat tego „niebiańskiego śpiewu”.
Semiologia gregoriańska
Dzieło Cardine’a jest do dziś standardowym punktem odniesienia dla naukowców, oraz niezastąpionym podręcznikiem dla studentów. Niektóre szkoły w muzykologii traktują je jako podstawę systemu, który należy jedynie rozwijać (np. Luigi Agustoni, Johannes Berchmans Göschl). Dla innych ustalenia Cardine’a stanowią pewien etap rozwoju badań nad chorałem i należy je stale konfrontować z nowymi źródłami (np. Marie-Noël Colette). Jednak żaden poważny muzykolog lub wykonawca zajmujący się łacińską monodią liturgiczną nie może sobie pozwolić na nieznajomość „Semiologii”. Dlatego cieszymy się, że po ponad trzydziestu latach od pierwszej publikacji, dzieło ukazuje się również po polsku.
Przy lekturze „Semiologii gregoriańskiej” można wyczuć okoliczności, w których powstała. Autor energicznie zwalcza z jednej strony błędy i niedokładności przygotowanej na przełomie XIX i XX wieku Edycji Watykańskiej, z drugiej strony ukształtowaną w pierwszej połowie XX wieku praktykę wykonawczą „starego Solesmes”, z trzeciej wreszcie – przedstawicieli menzuralistycznych teorii rytmu chorałowego. Przygotowane w ostatnim trzydziestoleciu nowe wydania ksiąg chorałowych posiadają coraz bardziej precyzyjną notację uwzględniającą postulaty Cardine’a lub nawet zestawiają kilka notacji jednocześnie. Szkoła wykonawcza „starego Solesmes” jest już raczej na wymarciu. Tylko teorie menzuralistyczne odradzają się i są w środowisku wykonawczym coraz bardziej popularne – choć nigdy nie odpowiedziały przekonująco na przeprowadzoną przez Cardine’a krytykę.
W chorale jest wszystko. Ekstremalny przewodnik po śpiewie gregoriańskim
Czy ktoś ma prawo do chorału? Chciałoby się rzec: Kościół! Ale przecież chorał pozostaje niezaprzeczalnym, uniwersalnym wytworem kultury – nawet jeśli jego brzmienie wyjęte jest z pierwotnego kontekstu liturgicznego! A trzeba zauważyć, że chociaż liturgia jest dzisiaj dostępna (przynajmniej zewnętrznie) każdemu, trzeba przyznać, że chorału jest w niej coraz mniej. Więcej go natomiast w mediach, nagraniach – w internecie. Trochę na koncertach. Pojawia się jako nastrojowe tło, muzyczny wyraz mniej lub bardziej określonej egzotyki. Oczywiście tu i ówdzie istnieją jeszcze klasztory, ale i w nich nie zawsze śpiewa się chorał. Zadziwia więc jego istnienie. Tak naprawdę, poniekąd wydziedziczony ze swego właściwego środowiska, radzi sobie całkiem dobrze. A może należałoby powiedzieć inaczej – że w dzisiejszych czasach nie wystarczą mu dotychczasowe ramy, chce zaistnieć mocno na zewnątrz. I tak się dzieje. Ale czy traci przez to swoją tożsamość? A może jest jeszcze bardziej sobą?
Na pewno jest poszukiwany i potrzebny. Skoro tak, to coś musi znaczyć. Oddziałuje na słuchacza. Jak? Co daje? Radość, przyjemność, spełnienie? Po trochu tak. I nic w tym dziwnego. Tyle wieków ukształtowało i sprawdziło jego brzmienie! Musiało pozostać to, co najlepsze. Sama istota. Czyli – co? Na czym polega owa istota, rzec by się chciało: „tajemnica chorału” – tyleż wzniosła, co dostępna, w sumie na miarę wrażliwości i muzycznego wyrobienia? Nie ma tutaj ekspertów ani monopolistów. W pewnym sensie każdy ma do chorału swoją drogę. Może prostszą i bliższą niż do innych rodzajów muzyki. To gwarantuje jego prostota i wielkość. Czy zatem można wypowiadać się o nim adekwatnie i w sposób dla wszystkich dostępny? Po co zakłócać czystość i niepowtarzalność jego odbioru?
Przy „dobrych wiatrach” planujemy udostępnić dla Was stare nagrania chorału w wykonaniu scholi benedyktynów tynieckich. Będą to m.in. „Benedyktyńskie śpiewy chorałowe”, „Psallite sapienter” na okres Adwentu i Bożego Narodzenia, jak również nagranie liturgii oficjum Wielkiego Piątku.
Źródło: ps-po.pl, 16 listopada 2016
Autor: mj