Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Chiny oskarżają dalajlamę

Treść

Premier Chin Wen Jiabao winą za niepokoje w Lhasie obarczył dalajlamę, duchowego przywódcę Tybetańczyków oraz tymczasowego szefa rządu na uchodźctwie. Dalajlama zaprzeczył tym oskarżeniom. Stwierdził też, iż jest gotów zrezygnować z pełnionej w rządzie funkcji, jeżeli sytuacja ulegnie pogorszeniu. Tymczasem liczba ofiar starć protestujących Tybetańczyków z chińskim wojskiem pozostaje nieznana.

- Jest faktem - i mamy na to mnóstwo dowodów - że incydenty zostały zorganizowane, z pełną premedytacją zainicjowane przez klikę związaną z dalajlamą - oświadczył Wen Jiabao. Dodał przy tym, iż jest gotów zasiąść do rozmów z przywódcą Tybetańczyków. - Wielokrotnie zaznaczaliśmy, że jeżeli dalajlama zrezygnuje ze swojej niepodległościowej postawy, uzna Tybet za integralną część Chin, to jesteśmy gotowi podjąć rozmowy - powiedział chiński premier.
W odpowiedzi na te oskarżenia dalajlama stwierdził, że nie dąży do uzyskania przez Tybet niepodległości, ale do rzeczywistej autonomii. Wezwał przy tym do rozpoczęcia śledztwa w kwestii stłumienia zamieszek przez chińskie wojska. Liczba ofiar zajść w Lhasie pozostaje nieznana. Oficjalne źródła chińskie podają, że było ich jedynie 16, tymczasem Tybetańczycy twierdzą, iż ponad 100.
Źródła zbliżone do chińskich kół rządowych poinformowały, że Pekin uważa, iż zarówno dalajlama, jak i jego zwolennicy chcą wykorzystać okazję, jaką stwarzają Letnie Igrzyska Olimpijskie w Pekinie, aby uczynić ze sprawy Tybetu problem międzynarodowy. Liczą oni, że dzięki temu uda się doprowadzić do niepodległości Tybetu. - Chiny to nie Serbia, Tybet zaś nie jest Kosowem. Chiny nigdy nie pozwolą na jakąkolwiek interwencję w tym regionie - stwierdził anonimowy rozmówca.
Tymczasem przywódca Tybetańczyków na specjalnie zwołanej konferencji zaapelował do swoich rodaków, aby żyli w zgodzie z Chińczykami. - Nie czyńcie przemocy, to złe. Przemoc jest sprzeczna z naturą ludzką. Przemoc to prawie samobójstwo. Jeśli tysiąc Tybetańczyków poświęci swoje życie, nie zrobią już nic innego - powiedział dalajlama. - Gdy po obu stronach opadną emocje, będziemy mogli pracować - dodał.
Specjalista do spraw Wschodu prof. dr hab. Wiesław Olszewski z Instytutu Historii Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu uważa, że w najbliższym czasie należy spodziewać się powolnej stabilizacji. - Z pewnością żadne państwo nie zdecyduje się na interwencję w Tybecie - skonstatował.
Anna Wiejak
"Nasz Dziennik" 2008-03-19

Autor: wa