Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Chinom was nie oddamy

Treść

Prezydent USA Barack Obama wszelkimi sposobami chce utwierdzić Australijczyków w przekonaniu, że największy sojusznik nie zostawi tego kraju i innych państw rejonu Pacyfiku samych sobie w obliczu zagrożenia ze strony Chin. W tym celu 2,5 tys. amerykańskich marines zostanie skierowanych do bazy w australijskim porcie Darwin. - Moja wizyta w tym regionie to jasny komunikat, że Stany Zjednoczone zwiększają swe zaangażowanie w całym obszarze Azji i Pacyfiku - powiedział Obama podczas konferencji prasowej z premier Julią Gillard, zorganizowanej w stolicy Australii, Canberze.

Swoje stanowisko amerykański prezydent powtórzył później w przemówieniu wygłoszonym w australijskim parlamencie, podkreślając, że Ameryka pozostanie mocarstwem Pacyfiku i przyczyni się do kształtowania przyszłości tego regionu, który "w XXI wieku odegra znaczącą rolę w kształtowaniu przyszłości świata". - Azja, w której znajduje się większość światowych mocarstw atomowych i żyje około połowy ludzkości, w dużej mierze zadecyduje, czy nowe stulecie upłynie pod znakiem konfliktów czy współpracy, niepotrzebnego cierpienia czy postępu - cytuje jego słowa BBC. Dlatego też, jak zauważył amerykański prezydent, trzeba zapomnieć o cięciach budżetowych, co w tym przypadku wyjdzie Ameryce na dobre. - Redukcja wydatków na obronę nie będzie, powtarzam, nie będzie odbywała się kosztem Azji i Pacyfiku - powiedział Obama.

Tymczasem zapowiedzi amerykańskiego prezydenta spotkały się z komentarzami, że w ten sposób USA przyznają, iż obawiają się rosnącej potęgi Chin i dlatego zamierzają otoczyć je swoimi bazami (amerykańskie bazy funkcjonują już od dawna w Japonii i Południowej Korei, zaś w Pine Gap na głębokiej australijskiej prowincji znajduje się wspólna amerykańsko-australijska baza wywiadu). Odpowiadając na te głosy, Obama podkreślił, iż decydując się na bazę w Australii, Stany Zjednoczone wysyłają jasny przekaz, że Chiny powinny zaakceptować obowiązki wynikające z tego, iż są [USA - przyp. red.] światowym mocarstwem. - Rotacyjne rozmieszczenie [żołnierzy] jest istotne, ponieważ pozwala nam nie tylko budować potencjał wojskowy i współpracę między naszymi krajami, ale także pozwala spełniać wymogi wielu partnerów w regionie (...) i zachować naszą obecność, która jest niezbędna do utrzymania regionalnej architektury bezpieczeństwa - powiedział amerykański prezydent, którego cytuje PAP. Starając się jednak uspokoić obawy Chin, Obama obiecał dążenie do zacieśnienia współpracy z tym krajem. - Będziemy poszukiwać dalszych możliwości współpracy z Pekinem, w tym większej łączności między wojskowymi, aby umacniać zrozumienie i unikać pomyłek - powiedział. W odpowiedzi cytowany przez BBC rzecznik chińskiego MSZ Liu Weimin stwierdził, iż rozmieszczenie amerykańskich marines mija się z celem osiągnięcia pokoju i rozwoju w regionie. Wyjaśnił ponadto, że "Chiny mają własną koncepcję przyjaznej współpracy ze wszystkimi państwami" i "nigdy nie wchodzą w sojusze wojskowe".

Z Afganistanu do Australii
W Australii służy obecnie nieco ponad 100 amerykańskich żołnierzy. Kolejnych 2,5 tys. marines będzie rozlokowywanych stopniowo od 2012 roku. Grupę tę zasilą żołnierze kończący misję w Afganistanie i Iraku. - W miarę kończenia obecnych wojen, poleciłem mojemu zespołowi doradców ds. bezpieczeństwa narodowego, aby nadali najwyższy priorytet naszej obecności i misjom w rejonie Azji i Pacyfiku - powiedział amerykański prezydent. Wraz z marines do portu w Darwin trafią też amerykańskie okręty i samoloty. I choć dwustronne porozumienie nie zakłada powstania stałej amerykańskiej bazy w Australii, to jednak, jak zauważa Agencja Reutera, istotne jest już samo zasilenie znaczną ilością żołnierzy amerykańskiej piechoty morskiej bazy w położonym na północy Darwinie. Ta lokalizacja umożliwi bowiem Amerykanom łatwy i sprawny dostęp do Morza Południowochińskiego i Oceanu Indyjskiego, na których toczą się coraz gorętsze spory terytorialne. W zamian Australia i pozostałe kraje Pacyfiku uzyskają równowagę dla rosnącej zależności ekonomicznej od Chin, oraz otrzymają dodatkowe gwarancje bezpieczeństwa w regionie.

Marta Ziarnik

Nasz Dziennik  Piątek, 18 listopada 2011, Nr 268 (4199)

Autor: au