Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Chcieli zabić Putina?

Treść

Służby specjalne Ukrainy i Rosji zatrzymały dwóch mężczyzn podejrzewanych o planowany zamach na premiera Rosji Władimira Putina - poinformowała wczoraj rosyjska telewizja państwowa Kanał Pierwszy. Za przygotowaniami do zamachu, który miał zostać przeprowadzony wkrótce po niedzielnych wyborach prezydenckich, mieli stać czeczeńscy rebelianci.

- Informację potwierdzam, ale na razie jej nie komentuję - oświadczył sekretarz prasowy premiera Rosji Dmitrij Pieskow w rozmowie z agencją Itar-Tass. Doniesienia te potwierdziła również Służba Bezpieczeństwa Ukrainy. - Tak, mogę to potwierdzić - oznajmiła szefowa służby prasowej SBU Maryna Ostapenko, którą cytuje agencja RIA-Nowosti. Domniemani zamachowcy zostali ujęci na początku lutego w Odessie, dokąd - jak podaje Kanał Pierwszy - przylecieli ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich przez Turcję. Na trop terrorystów wpadły na początku stycznia ukraińskie służby. Doszło do tego po eksplozji w pewnym mieszkaniu w Odessie, gdzie - jak się później okazało - przyszli zamachowcy przygotowywali ładunek wybuchowy. W eksplozji zginął jeden z terrorystów - Rusłan Madajew. Drugiego - niejakiego Ilję Pijanzina - lekarze zdołali uratować, i to właśnie on miał zeznać, że zleceniodawcą zamachu na Putina był przywódca rebeliantów czeczeńskich Doku Umarow oraz że w zamach zaangażowany jest także zatrzymany kilka tygodni temu Adam Osmajew.
Dzięki zeznaniom Pijanzina na początku lutego doszło do zatrzymania 31-letniego Osmajewa, który przyznał się do wszystkiego. - Naszym celem było przedostać się do Moskwy i spróbować dokonać zamachu na Putina po wyborach prezydenta Rosji - mówił. Mężczyzna wyjawił, że do zamachu postanowiono użyć tzw. min przeciwburtowych. - Są takie miny, które nazywa się minami przeciwburtowymi. Nie jest więc potrzebny zamachowiec-samobójca - cytuje słowa terrorysty Kanał Pierwszy. Ten rodzaj min przeciwpancernych jest wyposażony w zapalniki niekontaktowe lub kontaktowe, wykorzystujące światłowody. Po zadziałaniu zapalnika w kierunku pojazdu wystrzeliwany jest pocisk przeciwpancerny z głowicą kumulacyjną lub odpalany jest pocisk formowany wybuchowo rażący ścianę kadłuba pancernego. Jak zauważa cytowany przez rosyjskie media anonimowy funkcjonariusz Federalnej Służby Bezpieczeństwa (FSB), taki ładunek spowodowałby duży wybuch. - Wystarczający, by rozwalić samochód ciężarowy - dodał. Rosyjskie służby specjalne twierdzą, iż zamachowcy planowali zdetonowanie potężnego ładunku wybuchowego w pobliżu Prospektu Kutuzowa, w czasie przejazdu kolumny samochodowej z premierem Rosji. Jak wyjaśnia PAP, Prospekt Kutuzowa jest jedną z głównych arterii komunikacyjnych Moskwy i tamtędy niemal codziennie ze swoich podmoskiewskich rezydencji wjeżdżają do stolicy prezydent Dmitrij Miedwiediew, Władimir Putin i inni przywódcy Rosji.
Nie jest to pierwsza informacja o planowanym zamachu na Putina. Jak bowiem zauważają media, identyczną historię Rosjanie rozpowszechnili także przed poprzednimi wyborami prezydenckimi z marca 2008 roku. Służby specjalne poinformowały wówczas o zatrzymaniu w pobliżu Kremla 24-letniego mężczyzny z karabinem snajperskim, twierdząc, że zatrzymany obywatel Tadżykistanu Szachweład Osmanow zamierzał zastrzelić Putina i Miedwiediewa podczas koncertu na placu Czerwonym. Także osiem lat wcześniej ukraińskie służby specjalne utrzymywały, że weszły w posiadanie danych o planowanym zamachu na Putina, do którego miało dojść w czasie nieformalnego szczytu WNP w Jałcie. Ówczesny szef SBU Leonid Derkacz przekazał, że na Krymie schwytano i wydalano z terytorium Ukrainy czterech Czeczenów. W sumie - jak zauważa PAP - podczas 12 lat rządów Putina informowano o co najmniej 10 próbach zamachu na jego życie.

Marta Ziarnik

Nasz Dziennik Wtorek, 28 lutego 2012, Nr 49 (4284)

Autor: au