Chcemy krzewić kulturę wysoką
Treść
Z dr. Janem Bokszczaninem, dyrektorem artystycznym Festiwalu Muzyki Kameralnej i Organowej w Legionowie pod Warszawą, rozmawia Piotr Czartoryski-Sziler
W tym roku Festiwal Muzyki Kameralnej i Organowej w Legionowie obchodzi jubileusz pięciolecia. Jak podsumowałby Pan dotychczasowe jego edycje?
- Minęło niespełna pięć lat, a podczas naszego Festiwalu wystąpiło już ponad pięćdziesięciu artystów, nie licząc zespołów kameralnych czy chóralnych... Występowały m.in. takie gwiazdy, jak: Konstanty Andrzej Kulka, Joachim Grubich, Tytus Wojnowicz, Kuba Jakowicz, Rafał Siwek, Izabela Kłosińska, Anna Lubańska czy wreszcie mój profesor ze Stanów Zjednoczonych, wybitny organista - Jesse E. Eschbach. Gościliśmy także wiele renomowanych zespołów chóralnych i instrumentalnych, w tym Chór Katedry Warszawsko-Praskiej - Musica Sacra, Chór Chłopięcy i Męski przy Akademii Muzycznej im. Fryderyka Chopina czy Camerata Vistula - sekstet smyczkowy Andrzeja Wróbla, Xerxes Strings, Primo Incontro... Mieliśmy także gości z Rosji, Ukrainy i USA. Wszystkie osoby występujące na naszym Festiwalu to artyści o dużej renomie, a ich występy stały się znaczącymi wydarzeniami artystycznymi w naszym mieście. Przez te pięć lat udało się zbudować markę dla niewielkiego festiwalu, który w tej chwili w środowisku festiwali mazowieckich odgrywa naprawdę olbrzymią rolę! Jesteśmy jednym z tych nielicznych festiwali, które trzymają bardzo wysoki poziom, a nie jest ich w naszym województwie wiele...
Festiwal rozpocznie się jutro i potrwa do końca sierpnia. Czy jest coś, czym chce Pan w tym roku w sposób szczególny zachwycić słuchaczy?
- W tym roku obchodzimy piąty jubileusz, zatem edycja ta została potraktowana przez organizatorów w sposób szczególny. Podczas każdego koncertu wystąpi megagwiazda! Zaczniemy od sekstetu wokalnego z Poznania - Affabre Concinui. Tego zespołu nie trzeba reklamować, należy on bowiem do najlepszych zespołów wokalnych Europy śpiewających a cappella. Na tym samym koncercie zagra także prof. Mirosław Pietkiewicz, jeden z najbardziej doświadczonych organistów i pedagogów w Polsce. Podczas kolejnego koncertu wystąpi nasz gość z zagranicy, znakomity trębacz - Johann Plietzsch (z Berlina), z którym zagra pani prof. Elżbieta Karolak z Poznania. Ich program to naprawdę uczta dla melomanów. Utwory na trąbkę z towarzyszeniem organów będą przeplatane kolejnymi częściami IV Symfonii Ch.M. Widora. Niewielu organistów odważyło sie do tej pory grać na naszym zabytkowym instrumencie tak trudny technicznie repertuar! Trzeci koncert wypełni popis Piotra Pławnera - laureata pierwszych nagród najbardziej prestiżowych konkursów skrzypcowych na świecie (m.in. Konkursu ARD w Monachium czy konkursu im. Henryka Wieniawskiego). Wystarczy wspomnieć o tym, że po wspólnym koncercie Jehudi Menuhin nazwał artystę jednym z najbardziej obiecujących talentów nadchodzącej ery! Podczas tego wieczoru wystąpi także niezwykle wszechstronny organista-kompozytor Gedymin Grubba. Jego utwory były wykonywane m.in. w Teatrze Wielkim w Warszawie, a jako organista grywa on ponad 40 recitali rocznie... Na czwartym koncercie zaśpiewa nasz znakomity baryton Artur Ruciński, któremu będą towarzyszyć: sopranistka Magdalena Andreew-Siwek oraz organista prof. Władysław Szymański z Katowic. Festiwal zakończy występ orkiestry Concerto Avenna pod dyrekcją prof. Andrzeja Mysińskiego. Tego zespołu także nie trzeba rekomendować, jako że jest to jedna z najlepszych polskich orkiestr specjalizująca sie w wykonastwie muzyki barokowej. W finałowym koncercie także ja będę miał swój skromny udział. Wykonam bowiem m.in. "Koncert organowy F-dur" G.F. Haendla z towarzyszeniem orkiestry. Jak Pan widzi, trudno zarekomendować coś w sposób szczególny, kiedy cały Festiwal obfituje w takie wydarzenia artystyczne!
Czy i w tym roku usłyszymy zapomnianą muzykę polską?
- Tak. Affabre Concinui wykona kilka utworów z repertuaru polskiego. Na tym samym koncercie usłyszymy także dwa utwory organowe współczesnego polskiego kompozytora Romualda Twardowskiego, co - jak sądzę - również będzie odkryciem dla legionowskiej publiczności. Podczas kolejnych koncertów w wykonaniu Piotra Pławnera zabrzmi "Kaprys Polski" Grażyny Bacewicz, a Magdalena Andreew-Siwek wykona przepiękną "Lacromosę" Witolda Lutosławskiego. Akcentów polskich zatem nie zabraknie. Tegoroczna edycja kazała nam jednak trochę zmienić profil poszczególnych koncertów. Z racji jubileuszu staramy się, by podczas koncertów każdy z artystów pokazał to, "w czym czuje się najlepiej", przez co każdy z koncertów będzie wielką artystyczną fetą!
Dlaczego właśnie muzyka kameralna i organowa zainteresowała Pana? Co w niej jest szczególnego?
- Sam recital organowy jest trudny w odbiorze dla publiczności. Tym bardziej że instrument, którym dysponujemy w Legionowie, jest niezbyt pokaźnych rozmiarów - to jedenastogłosowe organy firmy Schlag und Sohne z 1880 roku. Recital organowy byłby trudny do zrealizowania na takim instrumencie. Nie znaczy to jednak, że organy te nie nadają się do koncertowania. Są one doskonałym instrumentem do wykonywania właśnie muzyki kameralnej, akompaniowania czy zagrania kilku niewielkich solowych utworów. Chciałbym dodać, że od początku Festiwalu przy pomocy organmistrza pana Mariana Leśniczuka i finansowym wsparciu władz miasta udało się w znacznym stopniu rozszerzyć możliwości legionowskiego schlaga. Zakupiona została nowa dmuchawa organowa, naprawiony miech, poprawiona traktura gry... W sekcji drugiego manuału pojawiły się także dwa nowe głosy solowe: obój i nasad, które zastąpiły inne (nieoryginalne) w zasadzie bezwartościowe pod względem brzmienia registry. Wszystko to sprawia, że instrument, którym dysponujemy, pozwala na kameralno-koncertowe granie.
Czy wszystkie koncerty będą się odbywały na tych zabytkowych organach?
- Tak, ale być może już w przyszłym roku będziemy mieli w Legionowie nowy, blisko czterdziestogłosowy, trzymanuałowy instrument. Organmistrz Dariusz Zych, który buduje te organy, zapewnia, że dołoży wszelkich starań, aby do instrumentu tego została dołączona sekcja pedału. To pozwoliłoby na wykonywanie na nim właściwie każdego repertuaru (w tym także romantycznej muzyki organowej). Mam ogromną nadzieję, że ks. dziekan Lucjan Szcześniak, proboszcz parafii Jana Kantego w Legionowie, zechce, by jego organy zabrzmiały w pełnej okazałości już za rok.
W czym tkwi fenomen organów i co Pana w nich zauroczyło?
- Kiedy byłem jeszcze dzieckiem, uczniem szkoły muzycznej I stopnia (gdzie uczyłem się gry na fortepianie), zabrano mnie na koncert do słynnej katedry oliwskiej. Występował sam prof. Joachim Grubich. Tak spodobała mi się muzyka wówczas wykonywana, że wiele lat później podjąłem naukę gry na organach, a moim profesorem był nie kto inny, jak właśnie prof. Grubich. Od tamtego pamiętnego koncertu w Oliwie kocham ten instrument - potęgę jego brzmienia, to, że można na nim stworzyć własną orkiestrę.
Wspomniał Pan, że jest mało takich festiwali jak Pański. Jak ocenia Pan ich kondycję?
- W samej Warszawie w tym roku nie odbyło się już kilka festiwali z muzyką kameralną i organową. Po raz trzeci nie odbył się festiwal w akademickim kościele św. Anny. Nie odbył się także festiwal "Musica Sacra" w katedrze warszawsko-praskiej i jeden z ważniejszych festiwali "Bach, ale nie tylko" organizowany w kościele ewangelicko-augsburskim. Od lat zaprzestano organizowania koncertów organowych w Filharmonii Narodowej... Wszystko to nie napawa optymiznem! Ja się tylko cieszę, że my zamiast spowalniać, jednak przyspieszamy kroku, podczas gdy inni się po prostu zatrzymują.
Festiwale te nie odbyły się z powodu braku dofinansowania przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego?
- Być może brak dofinansowań ze strony urzędu miasta, ministerstwa kultury i innych instytucji dotujących kulturę miał w tym swój udział. Z ważniejszych imprez związanych z organami pozostał w zasadzie tylko festiwal w katedrze "Organy archikatedry". Dodam, że przewidywany na jesień Festiwal Polskiej Muzyki Kameralnej prof. Andrzeja Wróbla też nie dostał w tym roku dofinansowania. Gdy jest kryzys, problemy finansowe, to na początku oczywiście cierpi kultura.
Dlaczego tak ważne jest słuchanie muzyki poważnej i jaki wpływ ma ona na nasze życie?
- Proszę sobie wyobrazić, że legionowski Festiwal jest jedyną cykliczną imprezą, która prezentuje ten rodzaj sztuki w naszym mieście. Ludzie tu mieszkający tak naprawdę nie mieliby styczności z taką dawką różnorodnej muzyki dawnych mistrzów. Wyjątek stanowią jedynie melomani, którzy i tak jeżdżą na koncerty do Warszawy. Możliwości zainteresowania nowych ludzi arcydziełami dawnych epok są coraz mniejsze, dlatego że brak jest środków na organizację tego typu imprez. Kiedy koncertuję w mniejszych miastach, zdaję sobie sprawę z tego, że koncerty organowe dają niekiedy jedyną sposobność obcowania z muzyką o wysokiej wartości artystycznej. Tak samo jest w Legionowie - tylko w tutejszych kościołach (i sporadycznie w sali widowiskowej nowo wybudowanego ratusza) możemy usłyszeć muzykę poważną. W innych miejscach preferowana jest raczej muzyka populistyczna. Dlatego też ideą naszego Festiwalu jest po prostu krzewienie kultury wysokiej wśród społeczeństwa.
Według Pana, muzyka poważna jest lepiej odbierana w kościele czy w filharmonii?
- Trudno powiedzieć, co jest lepsze, a co gorsze... Legionowski Festiwal ma w swej naturze profil sakralny. Organy odgrywają w nim bardzo dużą rolę, a repertuar, który prezentujemy podczas koncertów, jest znacznie bardziej związany z pojęciem "sacrum" niż "profanum". Sam profil kameralno-organowy niejako sugeruje wykonawcom dobór repertuaru i powoduje, że są to utwory, które najlepiej brzmią w kościele. Mam nadzieję, że ludzie uczestniczący w takim koncercie czują aurę i powagę tego miejsca, której sprzyja właśnie odpowiedni program muzyczny.
Czy wszystkie festiwalowe koncerty odbywać się będą w parafii Miłosierdzia Bożego?
- Tak. Uważam, że jest to przepiękny drewniany kościół, o wspaniałym klimacie do tego, żeby stworzyć niezwykłą atmosferę koncertową. Szczegółowy program Festiwalu Muzyki Kameralnej i Organowej w Legionowie można znaleźć na stronie internetowej: www.organy.net/jan. Chciałbym w tym miejscu podziękować przede wszystkim prezydentowi Legionowa Romanowi Smogorzewskiemu i jego zastępcy Piotrowi Zadrożnemu oraz pracownikom Wydziału Marketingu i Promocji, w szczególności Annie Szwarczewskiej, Bożenie Czerwińskiej oraz Arturowi Pawłowskiemu, którzy całym sercem zaangażowali się w nasz legionowski Festiwal. Bardzo się cieszę, że są jeszcze tacy ludzie - zainteresowani promowaniem kultury wysokiej wśród społeczeństwa. Bez nich z całą pewnością nie byłoby tego Festiwalu. Jako organizatorzy (we współpracy z księdzem prałatem Witoldem Ochem i parafią Miłosierdzia Bożego w Legionowie) staramy się o jego odpowiednią rangę. W tym roku nasz Festiwal odbywa się pod honorowym patronatem marszałka województwa mazowieckiego Adama Struzika oraz ordynariusza diecezji warszawsko-praskiej ks. abp. Henryka Hosera.
Dziękuję Panu za rozmowę.
"Nasz Dziennik" 2009-08-01
Autor: wa