Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Chcę pokazywać kulturę polską i innych narodów

Treść

Z Jurijem Sulimowem, artystą malarzem, rozmawia Alicja Trześniowska
Mówi się o Panu, że jest Pan "artystą drogi", szukającym inspiracji twórczej w podróżach. Maluje Pan rodzinny Krym, Sandomierz, w którym mieszka Pan od kilkunastu lat, partnerskie miasta Sandomierza, jak Emmendingen (Niemcy), Newark on Trent (Wielka Brytania), Paryż, od piętnastu lat jeździ Pan na plener do Bretanii. Twórcze fascynacje odnajduje Pan również tam...
- Bretania fascynowała wielu malarzy, że wspomnę Gaugina czy polskich artystów: Ślewińskiego, Pankiewicza, Boznańską i innych. Na mnie ogromne wrażenie wywarły pejzaż i architektura, powietrze, niebo, kolorystyka, odmienne od tego na Krymie, w Sandomierzu czy na południu Europy. Fantastyczny jest Ocean Atlantycki, wzburzony, jego fale gwałtownie uderzają o skaliste klify, malownicze porty rybackie, zacumowane przy wybrzeżu kutry, promienne niebo, bardzo wyraziste chmury. Dawny, historyczny charakter zachowały stare kamienne domy, dwustu-, trzystu-, czterystuletnie, pokryte spadzistymi dachami, wspaniałe gotyckie kościoły, otoczone murami cmentarze, krzyże na rozstajach, kapliczki. Utrwalam też na obrazach największe osobliwości Bretanii - rzeźbione w granicie kalwarie, zwietrzałe już, porosłe mchem kompozycje figuralne: wokół Chrystusa rozpiętego na krzyżu zgrupowane postaci z Pasji, apostołowie, święci - stawiane w pobliżu kościołów. Ciekawi są ludzie: rozmiłowani w morzu, swoich tradycjach i kulturze, wytrwali, z fantazją, chętnie więc maluję ich portrety. Praca nad portretem daje mi bezpośredni kontakt z człowiekiem, który przekazuje mi o sobie jakąś informację, utrwalam więc nie tylko jego wygląd, strój, ale również staram się o głębię psychologiczną przedstawianej postaci. Częstym tematem moich prac są widowiskowe odpusty, zwane pardons, ku czci lokalnego świętego, Matki Bożej i św. Anny, procesje ze świecami, relikwiami patrona kościoła, figurami świętych i chorągwiami z wizerunkami świętych do odległych kapliczek, podczas których można zobaczyć Bretonów w starych, regionalnych strojach.
Jakie jeszcze inne elementy kultury bretońskiej inspirują Pana jako malarza?
- Ważnymi elementami tej kultury są taniec i muzyka, o czym świadczą liczne festiwale tańca i muzyki celtyckiej, mocno zakorzenione i kultywowane przez wszystkie pokolenia. Chociaż Bretania po zawarciu unii realnej z Francją w 1532 r. straciła niezależność, lecz nigdy nie zapomniała o swoich celtyckich korzeniach, o swej wspaniałej historii, własnym języku, mitach i legendach, tańcach i muzyce. Bretończycy przeżywają obecnie renesans rodzimej kultury. Pielęgnują rodzimą kulturę, tradycję i język, podkreślają swoją indywidualność, odrębność kulturową, zakorzenienie w swej historii, obyczajowości, poczucie dumy z niezwykłego wprost bogactwa dziedzictwa kulturowego regionu. Robią wrażenie wspólne tańce w kręgu i muzyka, rycerska z ducha. Bretońskie instrumenty: la bombarde - obój, biniou-koz-dudy, la veuze - dudy średniowieczne, harfa celtycka, akordeon i flażolet nadają utworom niebywałe brzmienie. Na te imprezy przyjeżdżają tysiące turystów z różnych regionów Francji i ze świata. Podziwiać można stroje zdobione haftem i koronkami, wysokie, koronkowe nakrycia głów kobiet. Nawet bardzo małe dzieci przebierane są w ludowe stroje. Na gorąco maluję tańczących i oczekujących na występ, przekazując również swoje emocje i przeżycia. W sztuce ważny jest nie tyle temat, co jego ujęcie, nastrój. Czerpię z tego bogactwa wrażeń, jakbym pił wodę ze źródła i nie mógł ugasić pragnienia. Udowodniłem Bretończykom, że przyjeżdżam popracować, bo zachwyciła mnie ich kultura. Za obraz "Bretonka" otrzymałem wyróżnienie na Salonie Grand Palais w Paryżu w 1994 roku.
Morskie pejzaże, ludzie morza to chyba tematyka bardzo Panu bliska?
- Urodziłem się nad Morzem Czarnym w Teodozji na Krymie. Okna mego rodzinnego domu wychodziły na morze. Pierwsze akwarele, które malowałem, przedstawiały zachód słońca, światło odbite na wodzie. W muzeum sztuki marynistycznej poznałem malarstwo Iwana Ajwazowskiego, wywodzącego się z polskich Ormian, jego romantyczne pejzaże morskie. Pierwsze tajniki sztuki malarskiej poznawałem w szkole plastycznej przy Galerii Ajwazowskiego, a następnie w Liceum Plastycznym w Simfieropolu. Gdy po ukończeniu studiów w Akademii Sztuk Pięknych w Kijowie - które dały mi warsztat artystyczny, lecz nie dały filozofii życiowej i artystycznej - w Teodozji szukałem swojej drogi artystycznej, często chodziłem wówczas nad morze. Niedaleko murów Twierdzy Genueńskiej obserwowałem ludzi pracujących w kołchozie rybołówstwa i jak wychodzili w morze. Rybacy przywozili z dna morza amfory, które miały z tysiąc lat. To wszystko bardzo pobudzało moją wyobraźnię, pogłębiało zainteresowanie morzem i stało się tematem moich prac. Mój tryptyk z amforami i inne obrazy marynistyczne, w których odchodziłem od realizmu - po pierestrojce w 1985 r., także w kulturze, w podejściu do sztuki, do filozofii sztuki - dostały się bez problemu na wystawę do Kijowa, a w 1990 r. zostałem członkiem Związku Artystów Plastyków Ukrainy. Brałem udział w różnych wystawach w Kijowie, Bułgarii i na Węgrzech, ucząc również malarstwa w Szkole Plastycznej im. I. Ajwazowskiego. Malowałem morze, przyrodę i architekturę na Krymie oraz ludzi tu żyjących. Za ukazywanie kultury krymskich Tatarów, za obraz "Krymska Tatarka" otrzymałem brązowy medal na Salonie Grand Palais w Paryżu w 1995 roku. W Paryżu zrobiły na mnie wrażenie wystawy wielkich artystów z portretami zwykłych ludzi, Bretończyków w strojach ludowych, wkrótce sam zacząłem ich malować i bretoński nadmorski region. Obrazy wystawiane były m.in. w Domu Bretanii w Poznaniu, Centrum Kultury Polsko-Francuskiej w Olsztynie, w Łazienkach Królewskich i Galerii "Abakus" w Warszawie, Galerii Klubu Środowisk Twórczych w Radomiu, na ziemi sandomierskiej. Malując obrazy przedstawiające kulturę różnych narodów, które łączą wartości chrześcijańskie, chcę pokazywać Polskę, Krym we Francji, a Francję, Bretanię, Krym w Polsce, a także namalować miejsca na Krymie opisane tak wspaniale w "Sonetach krymskich" przez Adama Mickiewicza.
Bardzo dziękuję za rozmowę.
Jurij Sulimow ma obywatelstwo polskie, od 2001 r. jest członkiem Związku Polskich Artystów Plastyków, od 2005 r. należy też do Asocjacji Artystów Francuskich. Od 2002 r. jest członkiem jury Międzynarodowego Festiwalu i Pleneru Plastycznego dla Dzieci we Lwowie.
"Nasz Dziennik" 2009-07-20

Autor: wa