Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Chcą zawłaszczyć Bykownię

Treść

Działania polskiej Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa (ROPWiM) na cmentarzysku ofiar NKWD w podkijowskiej Bykowni mogą doprowadzić do poważnego zaognienia stosunków polsko-ukraińskich - ostrzegł wczoraj wiceszef ukraińskiego Instytutu Pamięci Narodowej (IPN) Roman Krucyk, dodając, że polska ekipa nie ma prawa do prowadzenia poszukiwań w Bykowni. Sprawa upamiętnienia Polaków pomordowanych i pochowanych na terytorium Ukrainy od dawna jest solą w oku przedstawicieli ukraińskich władz, powiązanych ze środowiskami nacjonalistycznymi. Członkowie polskiej ekspedycji badawczej kilkakrotnie musieli już przerywać prace w Bykowni.

- Efektem niezgodnych z prawem prac poszukiwawczych w Bykowni może być zaostrzenie stosunków między Polską a Ukrainą. Może dojść do powtórki problemów wokół cmentarza Orląt Lwowskich i by tego uniknąć, poszukiwania w Bykowni muszą być prowadzone zgodnie z literą prawa - oznajmił wczoraj wiceszef ukraińskiego IPN. Wyraził także sprzeciw wobec planów ROPWiM wzniesienia w tym miejscu pomnika pomordowanych Polaków. - Dopóki nie będzie planu zagospodarowania tych terenów, żadne pomniki nie będą tam stawiane - oświadczył Krucyk. - Planujemy, że w Bykowni stanie pomnik upamiętniający wszystkie narodowości, których przedstawiciele są tam pochowani. Znajdzie się tam miejsce i dla Polaków, ale żadnego wyróżniania jakiejkolwiek narodowości nie będzie - dodał.
Takie stanowisko potwierdza tezę Andrzeja Przewoźnika, sekretarza ROPWiM, który w rozmowie z nami stwierdził, że Ukraińcy podejmują próby zawłaszczenia sobie Bykowni, na co my oczywiście nie możemy się zgodzić. - Na polskie prace w Bykowni nie chcą się zgodzić przede wszystkim ludzie prezydenta Wiktora Juszczenki ulokowani na różnych szczeblach władzy - zaznaczają członkowie ROPWiM.

Nacjonaliści w tle
Według dr. Adolfa Kondrackiego, historyka i członka Komisji Rady Miejskiej Kijowa ds. Rehabilitacji Ofiar Represji Politycznych, Krucyk jest sympatykiem skrajnych nacjonalistów ukraińskich spod znaku OUN - UPA.
- Już wcześniej Krucyk próbował udowodnić, że polska ekipa archeologiczna prowadziła prace ekshumacyjne w miejscu byłego tajnego cmentarza NKWD w Bykowni niefachowo, bagatelizując szczątki ofiar narodowości innych niż polska - wskazywał Kondracki.
W związku z konfliktem między przedstawicielami ukraińskich instytucji zajmujących się upamiętnieniem ofiar reżimu komunistycznego grupa naszych ekspertów, skierowanych do Bykowni przez ROPWiM na początku sierpnia, kilka razy próbowała przystąpić do poszukiwań na miejscowym cmentarzysku, po czym zmuszona była przerywać prace.
Informacje o masowych grobach w Bykowni ujrzały światło dzienne pod koniec lat 80. Badania przeprowadzone w latach 2001-2004 wykazały, że jest to największy na Ukrainie cmentarz ofiar komunizmu. Liczbę pochowanych szacuje się na 100-120 tysięcy. Władze ukraińskie poinformowały polski IPN, że w Bykowni odnaleziono także szczątki polskich oficerów wziętych do niewoli po napaści ZSRS na Polskę w 1939 r. i rozstrzelanych w 1940 roku. Polscy specjaliści przystąpili do prac poszukiwawczych latem zeszłego roku; rozpoznano wówczas półtora hektara terenu. Efektem trzymiesięcznych badań było 195 odnalezionych grobów ze szczątkami ofiar NKWD, w tym 21 zbiorowych mogił Polaków z tzw. ukraińskiej listy katyńskiej.
Anna Wiejak, BF
"Nasz Dziennik" 2007-08-21

Autor: wa