Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Chcą więcej za buraki

Treść

Krajowy Związek Plantatorów Buraka Cukrowego i inne organizacje rolnicze nie doszły do porozumienia z cukrowniami w sprawie najważniejszych kwestii finansowych dotyczących skupu buraków w nowym sezonie cukrowniczym. Niewykluczone, że teraz potrzebna będzie ingerencja resortu rolnictwa.
Wydawało się, że wszystkie kwestie związane z produkcją i skupem buraków uda się zapisać w ogólnopolskim porozumieniu branżowym. I choć wiele spraw udało się uzgodnić, to mimo kilku tygodni rozmów nie doszło do porozumienia w paru kluczowych kwestiach, takich jak: podział nadwyżki ponad cenę referencyjną cukru (dzięki dobrej koniunkturze cukrownie zarabiają więcej na sprzedaży cukru i rolnicy chcieliby udziału w tych zyskach), dopłat do wczesnych i późnych dostaw oraz obniżenia kosztów kompleksowej obsługi surowca i wysłodków.
Plantatorzy oczekiwali, że cukrownie będą hojniejsze i dadzą im wyższe premie za wcześniejsze dostarczenie buraków, niż przewidują to umowy kontraktacyjne. Na podobne bonusy liczono także w sytuacji, gdy również ze względów technologicznych cukrownia poprosi o opóźnienie dostaw. Plantatorzy tłumaczą, że dłuższe trzymanie buraków na polu jest nieopłacalne, a zyskuje na tym zakład przetwórczy, który może sterować dostawami, aby nie zapychać sobie placów składowych. I choć cukrownie proponowały premie, to jednak zdaniem rolników, były one zbyt niskie. Wziąwszy pod uwagę także to, że z powodu unijnej reformy rynku cukru co roku zmniejszano minimalne ceny skupu, dzięki premiom można by myśleć o utrzymaniu choćby minimalnej opłacalności produkcji buraków.
Obie strony zwróciły się do ministerstwa i teraz resort ma twardy orzech do zgryzienia. Teoretycznie minister Marek Sawicki może wydać rozporządzenie, w którym określi warunki umów rolników z cukrowniami, rozstrzygając także wszystkie kwestie sporne. Ale ministerstwo się do tego nie pali, by nie podgrzewać konfliktowej atmosfery. Tym bardziej że - jak wspomniał niedawno minister Sawicki - resort otrzymuje sprzeczne sygnały od samych rolników, bo jedni chcą zawarcia ogólnopolskiego porozumienia, inni zaś wolą dogadywać się bezpośrednio ze swoimi cukrowniami. Wszystko zależy od tego, czy ktoś był zadowolony z dotychczasowej współpracy ze swoją cukrownią, czy nie. Ogólnie jednak rolnicy narzekają, że choć cała Unia Europejska jest objęta reformą rynku cukru i wszędzie są podobne warunki produkcji i kontraktacji buraków, to plantatorzy z krajów zachodnich otrzymują nieco wyższe ceny za swój surowiec, choć parametry buraków są podobne. Różnice wynoszą kilka euro na tonie, co przy produkcji ponad 50 ton na hektar daje już spore sumy.
Chcą odejść z Gli­no­jec­ka
Tymczasem ministerstwo rolnictwa będzie się musiało na pewno zaangażować w rozwiązanie innego poważnego sporu dotyczącego Cukrowni Glinojeck (mazowieckie). Jak już wcześniej informowaliśmy, ten największy w Polsce zakład (ponad 11 proc. krajowej produkcji) został sprzedany przez British Sugar niemieckiemu koncernowi Pfeifer und Langen. A skoro tak, to część rolników, którzy dotąd sprzedawali buraki do Glinojecka, chciała zmienić odbiorcę. Powołują się na przepisy prawne pozwalające na rozwiązanie umowy z cukrownią, jeśli zmienia się jej właściciel. Sprawa jest poważna, bo z Pfeifer und Langen chciałoby się rozstać nawet 3 tys. rolników i gdyby tak się stało, Niemcom zabrakłoby surowca i nie zrealizowaliby swojej kwoty produkcji cukru, w związku z czym musiałaby ona zostać im obniżona o około 40 tys. ton. Z kolei taki dodatkowy limit byłby rozdzielony między te spółki, do których przeszliby rolnicy zaopatrujący dotąd w buraki Glinojeck. I dlatego przewidując taką ewentualność, nowy właściciel uciekł się do wybiegu prawnego polegającego na tym, że formalnie Cukrownia Glinojeck jest w rękach tej samej spółki produkcyjnej co wcześniej, z tym że zmienili się jej udziałowcy. Niemcy twierdzą więc, że skoro kupili cukrownię pośrednio od British Sugar, to plantatorzy nie mają prawa zrywać z nią współpracy. - Będą sporządzone niezależne ekspertyzy prawne - zapowiada minister rolnictwa Marek Sawicki. Gdyby bowiem resort stanął po stronie rolników, a potem przegrał sprawę w sądzie z Pfeifer und Langen, to budżet państwa musiałby Niemcom wypłacić odszkodowanie liczone w dziesiątki milionów euro. Z tego samego powodu plantatorzy też zwlekają ze zrywaniem współpracy z Glinojeckiem. A czasu jest niewiele, bo przecież Pfeifer und Langen, tak samo jak i pozostałe spółki cukrowe, rozpoczął podpisywanie z rolnikami nowych umów kontraktacyjnych. Jeśli więc plantator, który chciałby przejść do innej cukrowni, podpisze teraz taki kontrakt, to będzie to równoznaczne z deklaracją, że uznaje racje nowego właściciela i nie zmieni odbiorcy buraków. Sprawa ciągnie się już kilka miesięcy i wciąż nie widać końca.
Krzysztof Losz
Nasz Dziennik 2010-03-18

Autor: jc