Chcą ratować traktat zamiast gospodarki
Treść
Z Kathy Sinnott, irlandzką poseł do Parlamentu Europejskiego (Niepodległość i Demokracja), rozmawia Anna Wiejak
W Europie trwa recesja. Zarówno rządy poszczególnych krajów, jak i instytucje finansowe starają się znaleźć rozwiązanie.
- Irlandia zdecydowała się na udzielenie gwarancji depozytów bankowych swoich obywateli oraz zaciąganych przez nich kredytów. Uczyniła to niezależnie od innych państw członkowskich i jest to prawdopodobnie jedyna decyzja, jaką można było podjąć. Dobrze, że mamy w tej materii pozostawioną pewną wolność działania. Komisarze starali się powiedzieć Irlandii, że nie ma ona prawa podejmować takich decyzji i że rząd będzie musiał cofnąć podjęte przez siebie kroki. Mam nadzieję, że to samo uda się w Polsce, że będzie ona miała możliwość podjęcia niezbędnych działań w celu ratowania sytuacji.
Komisja Europejska ogłosiła, że rządy krajów członkowskich mają swobodę we wprowadzaniu u siebie gwarancji depozytów bankowych wyższych niż 20 tys. euro, tłumacząc tym samym analogiczne stanowisko Niemiec. Tymczasem Irlandia została skrytykowana dokładnie za to samo posunięcie, które wykonała tydzień wcześniej...
- W rzeczy samej. Byliśmy de facto pierwszym krajem, który wprowadził gwarancje depozytów bankowych. Niemcy powiedzieli nam, abyśmy się z tego wycofali, ale nie mogliśmy. Wokół całej sprawy zrobiła się dosyć nieprzyjemna otoczka. Wydarzenie to postawiło pod znakiem zapytania naszą suwerenność jako państwa, a także naszą zdolność do zabezpieczenia się w obliczu kryzysu.
Nadal trwa ożywiona dyskusja na temat traktatu lizbońskiego. Czy to jest odpowiedni moment na tego typu dyskusje?
- To idiotyczne. Zauważmy, że mamy o wiele większy problem w postaci narastającego kryzysu niż traktat lizboński. Na swój sposób niektórzy najwyraźniej mają jednak obsesję na punkcie tego dokumentu oraz reformowania Unii Europejskiej, i starają się odsunąć na plan dalszy to, co dzieje się z bankami. Nadal martwią się traktatem, podczas gdy chwieje się cały system ekonomiczny. Starają się ratować traktat, zamiast ratować gospodarkę.
W UE mamy różny poziom rozwoju gospodarczego poszczególnych krajów członkowskich. Czy ewentualna ratyfikacja traktatu lizbońskiego przyspieszy już istniejący kryzys?
- Irlandia położyła nacisk na to, co było konieczne dla ratowania narodowej gospodarki. Dzięki temu, że nie ratyfikowaliśmy traktatu z Lizbony, mieliśmy prawo ingerencji we własną ekonomię. Gdyby to Europa za nas decydowała, jak to jest np. w państwach należących do strefy euro, nie bylibyśmy w stanie dokonać takich zmian, jakich dokonaliśmy.
W jakim kierunku zmierza Europa?
- Rozmawiałam z jednym ekonomistą, specjalistą w dziedzinie bankowości, dr. Rayem Kinsella, który twierdzi, że problem ten w najbliższym czasie nie zostanie przezwyciężony. Tendencja zniżkowa potrwa co najmniej przez najbliższą dekadę. Jego zdaniem, Irlandia jest na tyle w dobrej sytuacji, że ma stosunkowo młodą populację, dzięki czemu nie powinno być u nas problemu z wypłacaniem wynagrodzeń oraz świadczeń.
Dziękuję za rozmowę.
"Nasz Dziennik" 2008-10-07
Autor: wa