Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Chcą porwać Europę

Treść

Polska musi grać w I lidze europejskiej, być liderem integracji w UE, a nie izolować się w unijnej "szatni" i skazywać na marginalizację - mówi Platforma Obywatelska i zapowiada aktywny wkład w debatę nad przyszłością traktatu konstytucyjnego.

Sprawy europejskie zdominowały sobotnie posiedzenie Rady Krajowej PO. Stanowisko Platformy w sprawie eurokonstytucji prezentował eurodeputowany Jacek Saryusz-Wolski.

Jak mówił, teraz prace nad tekstem traktatu konstytucyjnego rozpoczęły się od początku. Dla Polski ważne jest, że tym razem "jesteśmy w środku".

- Musimy porwać Europę (...) Chcemy więcej Europy, Europy wspólnotowej - podkreślił. Jak dodał, w polskim interesie jest ustanowienie europejskiego ministra spraw zagranicznych, prezydenta UE, budowanie zrębów solidarności energetycznej czy pogłębianie współpracy w wymiarze spraw wewnętrznych i sprawiedliwości.

Platforma gotowa jest odejść od hasła "Nicea albo śmierć", sformułowanego w obronie nicejskiego systemu głosowania. Jak zgodnie przyznali Saryusz-Wolski i szef PO Donald Tusk, hasło, które prezentował Jan Rokita, w sytuacji gdy Polska ustalała warunki, na jakich ma wejść do UE, "odegrało swoją, pozytywną, rolę".

Ale - zaznaczył Saryusz-Wolski - PO nigdy nie upierała się, że zasady nicejskie nie są bez wad. Dlatego - argumentował - Platforma proponuje wypracowanie systemu głosowania łączącego rozwiązania z traktatu z Nicei i systemu podwójnej większości, zapisanego w eurokonstytucji.

Do podjęcia decyzji w Radzie UE - zgodnie z eurokonstytucją - potrzeba co najmniej 55 proc. państw Unii (nie mniej niż 15) reprezentujących co najmniej 65 proc. jej ludności. Do zablokowania decyzji potrzeba ponad 45 proc. państw lub 35 proc. ludności zamieszkującej co najmniej cztery państwa.

System nicejski jest, co prawda, bardziej skomplikowany (każdy kraj ma przyznaną liczbę punktów), ale łatwiej jest w nim zablokować decyzje mniejszej liczby państw.

Nie obyło się bez odniesień do bieżącej polityki, w tym do upublicznionego w piątek raportu z weryfikacji WSI.

Na posiedzenie rady przybył Jan Rokita, ale nie zabierał głosu w dyskusji. Dziennikarze pytali go później, czy to, iż zasiadł za stołem prezydialnym świadczy, że zakończył się konflikt między nim a zarządem Platformy. - Moje miejsce za stołem świadczy o tym, że Donald Tusk zaprosił mnie do stołu, ale o niczym innym - powiedział Rokita. (PAP)
"Dziennik Polski" 2007-02-19

Autor: wa