Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Ceny w górę, jakość w dół

Treść

Co siódmy litr paliwa sprzedawany na polskich stacjach benzynowych jest złej jakości. Niemal 17 proc. zbadanych próbek nie spełnia wymagań jakościowych - wynika z raportu Inspekcji Handlowej, która skontrolowała w ostatnim czasie 772 stacje. Kontrolerzy alarmują, że jakość paliwa stale się pogarsza.
Tegoroczne kontrole przeprowadzono wyłącznie na tych stacjach benzynowych, na których w ubiegłych latach ujawniono nieprawidłowości bądź na które uwagę zwrócili kierowcy lub policja z Agencją Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Od początku roku do 30 czerwca kontrolerzy Inspekcji Handlowej pobrali 1480 próbek benzyny i oleju napędowego. Wymogów jakościowych nie spełniało niemal 17 proc. zbadanych. W przypadku hurtowni wskaźnik ten wyniósł prawie 11 proc. Wadliwa okazała się niemal co piąta analizowana próbka oleju napędowego oraz co dziesiąta benzyny. Najwięcej nieprawidłowości odnotowano w województwach: lubuskim (ponad 38 proc. próbek niespełniających wymagań jakościowych), śląskim, podkarpackim i lubelskim. - Efekty kontroli są spowodowane tym, że uległy zaostrzeniu kryteria sprawdzania paliw oraz tym, że kontroluje się tylko te stacje, gdzie są podejrzenia, że jest tam sprzedawany towar złej jakości - stwierdził Cezary Banasiński, prezes Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. - Ewenementem były z kolei próbki pobrane w woj. wielkopolskim. Stwierdzono w nich 95 proc. wody i tylko niecałe 5 proc. benzyny - dodał.
Po kontroli Inspekcja Handlowa zwróciła się do sanepidu z doniesieniem o zanieczyszczeniu wody, bo inaczej tego sklasyfikować nie było można... Zdaniem prezesa, w większości przypadków właściciele liczą na to, że stacja, która już raz była kontrolowana i ukarana, nie zostanie sprawdzona po raz kolejny. Okazało się, że pośród stacji benzynowych, na których w latach ubiegłych stwierdzono paliwo złej jakości, aż na co trzeciej nadal sprzedaje się benzynę i olej napędowy niespełniające wymagań. Tylko 3 stacje wskazały na producenta. W jednym przypadku okazało się, że to właśnie producent psuł paliwo.
Wynika z tego, że paliwo jest coraz gorszej jakości, bo w kraju nie działa system kar. Na 287 postępowań grzywnę - od 200 do 6 tys. złotych - otrzymały tylko dwie osoby. Warto dodać, że 6 tys. zł, czyli najwyższa kara, to zaledwie połowa dziennego obrotu niewielkiej stacji. Wobec sześciu osób orzeczono kary pozbawienia wolności w zawieszeniu, a 106 postępowań zostało umorzonych.
UOKiK wraz z Inspekcją Handlową krytykują obecnie obowiązujące przepisy. Według nich, piszącym ustawę zabrakło wyobraźni. Prawo nie pozwala inspektorom kontrolować stacji "po drodze". Jeśli mają podejrzenia, to muszą pisać donosy do... samych siebie. Dużo zastrzeżeń mają również do organów sprawiedliwości. Wiele gorzkich słów padło pod adresem prokuratury. - Oczekujemy bardziej jednoznacznych postaw prokuratury. Ciągle mamy wątpliwości. W Jaświłach (woj. podlaskie) właściciel stacji miał dwa razy umorzoną sprawę z powodu niewykrycia sprawcy - powiedział Stanisław Nowak, Główny Inspektor Inspekcji Handlowej. - Prokuratorzy stosują ustawę, ale jej nie rozumieją - dodał.
Według przedstawicieli IH i UOKiK, osoby wprowadzające do obrotu złej jakości paliwo powinny być karane administracyjnie, a nie na drodze sądowej. Skróciłoby to czas wyeliminowania nieuczciwych sprzedawców z rynku. Podkreślają, że przepisy w tej kwestii trzeba jak najszybciej zmienić. Kontrolerzy opowiadają się za tym, żeby Inspekcja Transportu Drogowego mogła sprawdzać paliwo przewożone w cysternach, a także za kontrolowaniem producentów (teraz tego nie mogą robić) i zaostrzeniem kar. Podkreślają, że najgorszej jakości paliwo jest tam, gdzie ostatnio wykryto ślady działania tzw. mafii paliwowej. Na razie konsumentom pozostaje zapoznawanie się z "Listą skontrolowanych stacji i hurtowni paliw", która publikowana jest na stronach internetowych UOKiK (www.uokik.gov.pl). Aktualnie jest na niej 877 skontrolowanych placówek, w tym 132 stacje i 2 hurtownie, gdzie kontrole w tym roku wykazały sprzedaż paliwa niewłaściwej jakości.
Robert Popielewicz

"Nasz Dziennik" 2005-07-22

Autor: ab