Caryca Katarzyna wzorem dla Merkel
Treść
Przyszła kanclerz Niemiec Angela Merkel chce się wzorować na rosyjskiej carycy Katarzynie II, gdyż uznaje ją za wzór "silnej kobiety". Merkel powiedziała w wywiadzie dla dziennika "Bild am Sonntag", że wprowadzając się do Urzędu Kanclerskiego, zamierza zabrać ze swego biura w siedzibie CDU portret Katarzyny II. "Katarzyna Wielka była pod pewnymi względami, lecz z pewnością nie we wszystkim, wzorem silnej kobiety" - stwierdziła w wywiadzie.
Młoda księżniczka Sophie Friederike Auguste, urodzona w Szczecinie, wówczas na terenie wschodnioniemieckiego księstwa Anhalt-Zerbst, przyjechała do Rosji jako młoda dziewczyna i w 1745 r. została wydana za mąż za rosyjskiego następcę tronu, księcia holsztyńskiego Piotra Ulryka, późniejszego Piotra III. Sprawował on jednak władzę zaledwie pół roku. Po zorganizowanym przez siebie w 1762 r. przewrocie, w wyniku którego Piotr został zamordowany, Katarzyna sama ogłosiła się cesarzową. Polakom kojarzy się przede wszystkim z bezwzględną polityką wobec naszego kraju, która doprowadziła do rozbiorów Polski.
BM
Symbol, ale znamienny
Szefowa niemieckich chadeków deklarowała wcześniej demontaż sojuszu Francji i Niemiec z Rosją, a przynajmniej uwzględnianie w stosunkach z Moskwą interesów polskich. Poparcie dla niemieckich wypędzonych, a także dla rosyjskiego projektu budowy gazociągu po dnie Bałtyku pokazuje jednak, że jej polityka może być znacznie bardziej niebezpieczna dla naszego kraju, niż to wynika z zapowiedzi. Jeśli wzorem ma być dla niej caryca Katarzyna, swą siłę opierająca głównie na bezwzględnej polityce, której ofiarami stali się m.in. Polacy, to można to traktować jako kiepską zapowiedź dla naszego kraju. Tym bardziej że Merkel również ma faworyta w jednym z kandydatów do fotela prezydenta RP, któremu do króla Stanisława Augusta trochę brakuje. Chyba że pierwsza kobieta kanclerz w RFN chce "dzięki" Katarzynie II wzmocnić swój wizerunek, który nie wszystkim Niemcom kojarzy się z siłą. Ta zaś będzie jej bardzo potrzebna w rządzie z socjaldemokratami, którzy z oporami uznali wygraną CDU.
Mariusz Bober
"Nasz Dziennik" 2005-10-24
Autor: ab