Cameron się tłumaczył
Treść
Premier Wielkiej Brytanii David Cameron, który na ostatnim szczycie unijnym zablokował zmiany w traktacie dotyczące projektu unii fiskalnej, tłumacząc się ze swojej decyzji przed brytyjskim parlamentem, podkreślił, iż jego stanowisko było "skromne, istotne i rozsądne". Zapewnił jednocześnie, że chce pozostania Wielkiej Brytanii w Unii Europejskiej. - Jesteśmy w Unii i chcemy w niej pozostać - powiedział Cameron, zwracając się wczoraj po południu do Izby Gmin.
- Pojechałem do Brukseli w jednym celu: ochrony interesów narodowych Wielkiej Brytanii. I to zrobiłem - podkreślił cytowany przez telewizję BBC premier, przekonując, iż w ten sposób wypełnił złożone wcześniej przed tym gremium obietnice. Jak bowiem wyjaśnił, można być pełnoprawnym członkiem UE bez angażowania się w każdą decyzję podejmowaną przez Wspólnotę. - Wielka Brytania pozostaje pełnoprawnym członkiem UE, a wydarzenia z zeszłego tygodnia tego nie zmieniają. Nasze członkostwo w UE jest kwestią naszych żywotnych interesów narodowych - podkreślił cytowany przez PAP Cameron. Zaznaczył przy tym, że Londyn nie zamierza wykluczać się z dyskusji dotyczących eurostrefy.
Brytyjski premier zmuszony był wytłumaczyć się ze swojego sprzeciwu, który sprawił, że Wielka Brytania znalazła się w wyjątkowej izolacji na unijnej arenie. Wywołała też spór w ramach koalicji rządzącej z liberałami, którzy negatywnie przyjęli decyzję Camerona. Ten jednak podkreśla, że w momencie, gdy uczestnikom szczytu nie udawało się jednogłośnie wypracować "traktatu z odpowiednimi zabezpieczeniami", lepszym rozwiązaniem było nietworzenie żadnego traktatu. - My po prostu prosimy o równe zasady gry dla wszystkich członków - zaznaczył. - Można być pełnym, zaangażowanym i wpływowym członkiem UE, pozostając poza rozwiązaniami tam, gdzie nie chronią interesów poszczególnych państw - powiedział. Tymczasem choć piątkowe weto Camerona spotkało się z krytyką ze strony unijnych oraz części brytyjskich polityków, popiera je większość obywateli Wielkiej Brytanii. Jak wynika z przeprowadzonego przez ośrodek Populus, a opublikowanego wczoraj przez dziennik "Times" sondażu, aż 57 proc. ankietowanych wyborców popiera decyzję premiera. Przeciwnego zdania było, jak zauważa PAP, zaledwie 14 proc. pytanych.
Weto Camerona nie przesądza jednak sprawy wzmocnienia dyscypliny finansowej eurolandu, gdyż 17 państw strefy euro i 9 krajów spoza niej (w tym Polska) zapowiedziało już zawarcie odrębnej międzyrządowej umowy. Prezydent Francji Nicolas Sarkozy chce, by nowy traktat powstał w ciągu 15 dni oraz by do marca został podpisany przez zainteresowane kraje. Jak podkreślił wczoraj minister ds. europejskich Mikołaj Dowgielewicz, prace nad umową będą sie toczyć w grupie roboczej ds. euro (Euro Working Group) w Radzie UE, gdzie z tej okazji po raz pierwszy zasiądą przedstawiciele Polski i innych krajów chętnych do udziału w zacieśnianiu dyscypliny finansów publicznych i zarządzania gospodarczego. Jednak jego zdaniem realnym terminem zakończenia prac jest druga połowa stycznia.
Marta Ziarnik
Nasz Dziennik Wtorek, 13 grudnia 2011, Nr 289 (4220)
Autor: au