Całym sercem oddany Kościołowi
Treść
Był kapłanem oddanym Kościołowi, człowiekiem szlachetnym, dobrym i wrażliwym - tak wspominają śp. ks. prałata Stefana Kośnika, oficjała Sądu Metropolitalnego Warszawskiego, który zmarł 28 lipca, ci, którzy go znali. Do kościoła Świętej Barbary, gdzie ksiądz prałat przez wiele lat był proboszczem, przyszły rzesze wiernych, biskupi, kapłani i siostry zakonne, by towarzyszyć mu w ostatniej drodze. Chcieli podziękować zmarłemu księdzu prałatowi za jego wielkie serce i otwartość na wszystkich ludzi. - To był wspaniały kapłan. Zawsze z każdym porozmawiał, był bardzo życzliwy, dobry dla ludzi, wszyscy bardzo go lubiliśmy - mówiła ze łzami w oczach pani Stanisława, parafianka.
Księdza Kośnika żegnali liczni kapłani, na czele z księżmi biskupami - ks. kard. Józefem Glempem, ks. abp. Kazimierzem Nyczem, metropolitą warszawskim, ks. abp. Henrykiem Hoserem, ordynariuszem warszawsko-praskim, i ks. bp. Andrzejem Dziubą, ordynariuszem łowickim.
Metropolita warszawski przypomniał, że ksiądz prałat Stefan Kośnik przeżył 75 lat, z czego 52 lata w kapłaństwie. Podkreślił, że prawie całe jego kapłaństwo związane było z Sądem Metropolitalnym Warszawskim, którego od 20 lat był oficjałem, i z parafią Świętej Barbary, w której przez ostatnie 25 lat był proboszczem. Ceniono go jednak szczególnie za wielki zapał, z jakim podchodził do spraw beatyfikacyjnych polskich świętych. - Trudno wymienić wszystkie beatyfikacje naszych polskich świętych, przy których ksiądz prałat pracował, tak wiele ich było - powiedział w czasie homilii ks. Jan Sikorski, kolega kursowy ks. Stefana Kośnika. - Pamiętam go od czasów seminaryjnych jako bardzo dobrego, sympatycznego, miłego kolegę. W kuluarach mówiło się, że jest to bliski krewny ks. kard. Wyszyńskiego, ale nigdy od niego tego nie usłyszałem. Ksiądz kardynał był na tyle dyskretny, że też nigdy publicznie o tym nie wspomniał - mówił ks. Sikorski. Właśnie ta wielka skromność śp. ks. Stefana Kośnika ujęła wielu, którzy spotkali go na swojej drodze. Jedną z takich osób jest s. Zofia Chomiuk, matka generalna Zgromadzenia Sióstr Matki Bożej Loretańskiej. - Był człowiekiem bardzo towarzyskim, serdecznym, otwartym, a jednocześnie cichym. Był dla nas bardzo dużym wsparciem. Ma swój wielki wkład w rozpoczęcie się procesu beatyfikacyjnego naszego założyciela ks. Ignacego Kłopotowskiego - podkreśliła siostra Chomiuk. - Był wspaniałym kapłanem. Często jeździliśmy z nim do Francji czy Włoch. Ujmował tym, że wszystko u niego było na swoim miejscu: i modlitwa, kiedy był czas na modlitwę, i humor, kiedy był czas na humor. Biła z niego wielka dobroć - dodała siostra Zofia.
Wrażliwość na ubóstwo, na biedę, na potrzeby drugiego człowieka to znaki wyróżniające tego wspaniałego kapłana. Nad nikim nie przeszedł obojętnie, do serca brał troski innych, zawsze pocieszał i niósł otuchę. Był prawdziwie Bożym kapłanem, zawsze uczynnym, ciepłym. - Znałam go od dawna, był wspaniałym kapłanem, wielkim działaczem w sądzie kościelnym, człowiekiem spokojnym, opanowanym i miłym. Wiele razy z nim rozmawiałam, był bardzo wrażliwy na uszanowanie obyczajów i tradycji kościelnych. To bardzo ważny kapłan dla Warszawy, za szybko odszedł - mówi pani Teresa, który przyszła do kościoła Świętej Barbary oddać mu ostatni hołd. Po Mszy św. pogrzebowej ciało śp. ks. prałata Kośnika zostało przewiezione do Wyszkowa i pochowane w grobie rodzinnym na miejscowym cmentarzu.
Piotr Czartoryski-Sziler
Nasz Dziennik 2010-08-04
Autor: jc