Całkowicie przerabiamy tekst
Treść
Rozmowa z ks. prof. Tonym Anatrellą z Paryża, jednym z ekspertów synodu
Jaka jest atmosfera w małych grupach?
– Pracujemy bardzo intensywnie, ponieważ postanowiliśmy na nowo napisać dokument podsumowujący pierwszy tydzień obrad. A to dlatego, że większość kardynałów i biskupów nie zgadza się z tym tekstem. Mówią, że są to myśli kilku redaktorów, ale nie jest to opinia ani biskupów, ani synodu, a już w ogóle nie jest to stanowisko Kościoła. A zatem całkowicie przerabiamy ten tekst, schodzą nam na tym całe noce, piszemy całe paragrafy.
Czy są to odczucia właściwe tylko waszej grupie czy całemu synodowi?
– Jest to odczucie powszechne. W czasie przerw rozmawiamy ze sobą. Jest głębokie niezadowolenie z tego dokumentu, w którym właściwie nikt nie odnajduje swoich poglądów. Budzi to głęboki zawód, ale też pytania. Nie możemy zrozumieć, jak można było ogłosić tekst, który jest tak płytki, tak źle napisany, a na dodatek stojący w sprzeczności z nauczaniem Kościoła, przez co może wprowadzić w błąd wielu katolików, a u niekatolików sprawia wrażenie, że Kościół porzuca swoje nauczanie.
Ale jak to możliwe, że tekst ten nie odzwierciedla myśli ojców synodalnych?
– Nie wiem. Dokument ten był opracowywany na kilku etapach, a następnie dopracowało go kilka osób o określonej orientacji. Ale to jest tak, jakby chciano tę orientację narzucić ojcom synodalnym wbrew ich woli, że trzy, cztery osoby chcą skłonić ich w ten sposób. Sam nie wiem, ale tak to odbiera wielu biskupów, którzy mówią: nie o tym mówiliśmy na synodzie, nie tego chcemy, nie taka jest nasza opcja duszpasterska. Bo większość biskupów dobrze się orientuje w realiach życia rodzinnego, chcą pomóc rodzinom żyć lepiej, ale nie byle jak i nie za wszelką cenę. Punktem wyjścia nie może być socjologia, lecz to, czego oczekuje od nas Chrystus. To wszystko oczywiście stwarza wiele problemów i jest sprzeczne z tym, co ogłoszono w ostatnich latach, zwłaszcza przez Kongregację Nauki Wiary. I to nie tylko w odniesieniu do rozwodników, którzy zawarli drugi związek, ale również w stosunku do homoseksualizmu.
Czy media przyczyniły się do złej interpretacji tego tekstu?
– Na pewno, bo trzeba było najpierw zastanowić się nad charakterem tego materiału. Jest to wstępny projekt. A stacje telewizyjne, i to przy pomocy pewnych księży populistów i demagogów, którzy zawsze się znajdą, rzeczywiście zaczęły rozpowszechniać fałszywe wiadomości, które zasiały niepokój w ludzie Bożym i w sumieniach wiernych, naruszając jedność Kościoła. W efekcie zgłaszają się do mnie księża, którzy zapowiedzieli sprzeciw sumienia, bo przekłamuje się przesłanie Chrystusa, przesłanie Kościoła odnośnie do tych wielkich tematów. I stąd ten smutek, by nie powiedzieć bunt, choć jest to wielkie słowo, bunt tu w Rzymie. Wielu biskupów domaga się, by „Relatio post disceptationem” poprawić. Zobaczymy, co się będzie działo na zgromadzeniu ogólnym w piątek po południu, a następnie w sobotę, czy nowy, zmieniony tekst zostanie przegłosowany.
Rozmawiał ks. Sartre.
Tekst za Radiem Watykańskim. Tytuł pochodzi od redakcji.
Nasz Dziennik, 17 października 2014
Autor: mj