Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Bywało pięknie, ale nie tylko...

Treść

Igrzyska olimpijskie w Pekinie i dziesięć medali, walka Roberta Kubicy o podium mistrzostw świata Formuły 1, historyczne sukcesy Agnieszki Radwańskiej, debiut reprezentacji w finałach piłkarskich mistrzostw Europy, znakomite starty Justyny Kowalczyk i Tomasza Sikory, drugi pas Tomasza Adamka, wyjątkowe wyczyny Natalii Partyki - to najważniejsze dla polskich kibiców wydarzenia kończącego się roku. Roku sportowo niejednoznacznego, w którym obok sukcesów, wielkich zwycięstw, przeżywaliśmy też ogromne rozczarowania i bolesne porażki.

Olimpiada w Pekinie: dziesięć medali
Najważniejszą imprezą roku były igrzyska w Pekinie. Pojechała na nie wyjątkowo liczna reprezentacja Polski, która dawała nadzieję na poprawę - i to znaczną - wyniku sprzed czterech lat. W Atenach nasi zdobyli dziesięć medali, teraz także i to tylko dzięki skutecznemu finiszowi. Na pierwszy krążek musieliśmy czekać bardzo długo. Zawodzili ci, na których liczyliśmy i w których pokładaliśmy wiarę. Wreszcie jednak polskie podia się pojawiły, mogliśmy też usłyszeć "Mazurek Dąbrowskiego". Po trzech latach triumfów w mistrzostwach świata marzenia o olimpijskim złocie spełniła wioślarska czwórka podwójna, czyli Adam Korol, Michał Jeliński, Marek Kolbowicz i Konrad Wasielewski. Mistrzostwo olimpijskie zdobył także aktualny mistrz świata i Europy, gimnastyk sportowy Leszek Blanik. Wreszcie na sam szczyt doszedł Tomasz Majewski w pchnięciu kulą. Ze srebrnych medali cieszyła się wioślarska czwórka bez sternika wagi lekkiej - Paweł Rańda, Bartłomiej Pawełczak, Miłosz Bernatajtys i Łukasz Pawłowski, Szymon Kołecki w podnoszeniu ciężarów, Maja Włoszczowska w kolarstwie górskim, Piotr Małachowski w rzucie dyskiem, kajakarska osada K2 Aneta Konieczna i Beata Mikołajczyk oraz drużyna szpadzistów w składzie Tomasz Motyka, Radosław Zawrotniak, Adam Wiercioch i Robert Andrzejuk. Wreszcie jedyny brązowy, ale za to najbardziej niespodziewany medal wywalczyła zapaśniczka Agnieszka Wieszczek. Dzięki nim przeżywaliśmy swoje chwile radości i dumy, ale nie da się ukryć, iż liczyliśmy na więcej. Ba, gdyby nie Włoszczowska i kajakarki, występ naszych sportowców ocenialibyśmy jednoznacznie krytycznie, a szef PKOl Piotr Nurowski musiałby zrezygnować ze swej funkcji. W Pekinie zawiedli pływacy, którzy bezsilnie obserwowali, z jak niewiarygodną prędkością ucieka im cały świat. Rozczarowali szermierze, wśród których upatrywaliśmy kilku pewniaków do podium. Wreszcie marzeń o medalu nie zrealizowali: siatkarki i siatkarze oraz piłkarze ręczni, choć - nie licząc fatalnie przygotowanych siatkarek - był on na wyciągnięcie ręki. Poniżej oczekiwań wypadli i inni. Do tego doszły przeróżne skandale, pijany działacz śpiący na trawniku wioski olimpijskiej, bunt szermierzy przeciw władzom związku, dopingowa wpadka kajakarza Adama Seroczyńskiego.

Euro 2008: jeden gol...
...i to zdobyty ze spalonego, jeden punkt, poczucie klęski, niespełnienia. Polscy piłkarze jechali na ten turniej pełni wiary, ale już kilka miesięcy wcześniej otrzymali pierwsze sygnały, iż coś jest nie tak. Porażki w meczach towarzyskich, kiepska forma nie okazały się jednak dostatecznym ostrzeżeniem. W Austrii prysł mit Leo Beenhakkera, nasi kompletnie zawiedli. Gdyby nie Artur Boruc - doznaliby kompletnego upokorzenia. Forsowana teza, iż trzeba się cieszyć choćby z samego awansu, jakoś się nie obroniła. Ogólnie rzecz biorąc, piłkarski rok był kiepski, z małymi wyjątkami. Przede wszystkim mecz z Czechami w eliminacjach do mundialu w RPA, w którym Polacy zagrali porywająco, pokazując kawał piłki na światowym poziomie. Jesienią w Pucharze UEFA błysnął Lech Poznań, który jako pierwszy przebrnął fazę grupową tych rozgrywek, dostarczając kibicom emocji dawno niespotykanych. Kilka miesięcy wcześniej Wisła Kraków sprawiła nie lada sensację, pokonując Barcelonę w kwalifikacjach do Ligi Mistrzów i choć był to sukces, poza satysfakcją nic nie dał. Awans zdobyli Katalończycy. A poza tym trudno było się czymś chwalić i pasjonować. Przed oblicze wrocławskiej prokuratury, prowadzącej śledztwo w sprawie korupcji w polskiej piłce, trafiały coraz bardziej znane twarze: były selekcjoner kadry, trener z wielkim nazwiskiem i aspiracjami, najlepszy sędzia mający nadzieję pojechać na najbliższy mundial, członek nowego zarządu PZPN. Za ustawianie wyników ligowych meczów zdegradowane do niższych klas zostały kolejne kluby, z futbolu zaczęli wycofywać się poważni inwestorzy. Oczekiwane z nadziejami wybory nowych władz PZPN doprowadziły co prawda do końca ery Michała Listkiewicza, ale jego następcą został Grzegorz Lato, o którym raczej nie można powiedzieć, iż wniósł powiew świeżości. Wcześniej kolejną wojnę futbolową wzniecił minister sportu Mirosław Drzewiecki, wprowadził do związku kuratora, ale całą sprawę poprowadził nieudolnie i nic konkretnego nie wskórał. Może tylko rozniecił emocje, gdy FIFA zagroziła nam zawieszeniem na międzynarodowej arenie, a UEFA zaszantażowała odebraniem Euro 2012 - ale przecież nie o to chodziło. Pod koniec roku otrzymaliśmy dowód narastającej frustracji Beenhakkera, który obrażając Antoniego Piechniczka, raz jeszcze potwierdził, iż do miana dżentelmena raczej mu daleko. Swoje trzy grosze dołożyli też sami piłkarze, którzy wpierw zaszokowali alkoholową wpadką we Lwowie, a potem "popisał" się Boruc. Szkoda słów...

Formuła 1: Kubica krok od podium
Czy jeszcze kilka lat temu ktoś by pomyślał, że Polacy oszaleją na punkcie Formuły 1? Owszem, nie brakowało fanatyków, zagorzałych kibiców, którzy co dwa tygodnie śledzili poczynania najlepszych za pośrednictwem telewizji, ale widok kilkudziesięciu tysięcy fanów w biało-czerwonych barwach na wyścigu Grand Prix wydawał się czymś nierealnym. Wszystko zmieniło się, gdy za kierownicą bolidu BMW-Sauber zasiadł Robert Kubica, a spotęgowało w ostatnim sezonie. Polak wygrał pierwszy w karierze wyścig i kwalifikacje, kilka razy zajmował miejsca na podium, był przez moment liderem klasyfikacji generalnej mistrzostw, do samego końca toczył fascynujący bój o podium. Ostatecznie przegrał, nie doczekawszy się pomocy na miarę oczekiwań ze strony zespołu, ale zapisał na swym koncie imponującą listę sukcesów i wyczynów. Kubica jest dziś wielką gwiazdą i ambasadorem polskiego sportu w każdym zakątku świata. Pod względem popularności może się z nim równać tylko jedna osoba:

Tenis: Radwańska i debel w elicie
Agnieszka Radwańska. Młoda krakowianka w ciągu mijających miesięcy dokonała rzeczy, które zdawały się być poza zasięgiem polskiego tenisisty. Awansowała do czołowej dziesiątki światowego rankingu, przez kilka tygodni była dziewiąta, a to są najlepsze w historii miejsca reprezentanta Polski. Isia wygrywała turnieje, dwa razy była w ćwierćfinale imprez Wielkiego Szlema, pod koniec roku wystąpiła w Turnieju Mistrzyń. Jest już dziś jedną z gwiazd tenisa, osobą rozpoznawalną, znaną na całym świecie. W drugiej części sezonu kilka spektakularnych sukcesów zapisali na swym koncie Mariusz Fyrstenberg i Marcin Matkowski. Nasi debliści w wielkim stylu wygrali prestiżowy turniej Masters Series w Madrycie, pojechali na Turniej Mistrzów, w którym awansowali do półfinału. Potwierdzili, iż drzemie w nich ogromny potencjał, mają wielkie możliwości i w przyszłym roku mogą znaleźć się nawet w gronie trzech najlepszych par świata. To realne.

Zima, czyli Kowalczyk i Sikora
Przez ostatnie lata zima należała bezwzględnie do Adama Małysza, mijający rok nie był niestety udany dla naszego wybitnego skoczka narciarskiego. Orzeł z Wisły nie dość, że nie wygrał ani jednego konkursu PŚ, ani razu nie stanął na podium, to jeszcze po raz pierwszy od lat nie kwalifikował się do finałowych serii pucharowych zawodów! Zagubił formę, trener Hennu Lepistoe nie potrafił znaleźć recepty. Gorzej, iż także jesień w wykonaniu naszego mistrza była kiepska. Reszta skoczków? Katastrofa. Na szczęście nie zawiedli inni. Fantastyczny rok ma za sobą Justyna Kowalczyk. Polka w świetnym stylu awansowała do ścisłej światowej czołówki w biegach narciarskich, kilka razy stała na podium pucharowych zawodów, w kanadyjskim Canmore wygrała, zajęła trzecie miejsce w klasyfikacji generalnej cyklu. Kolejny sezon także rozpoczęła świetnie i - co ważne, jej forma zwyżkuje. Piękny rok ma za sobą także Tomasz Sikora. Nasz utytułowany biatlonista wygrał trzy zawody Pucharu Świata (Oberhof, Chanty Mansijsk i Oestersund), jest aktualnym wiceliderem klasyfikacji cyklu, biega znakomicie, być może najlepiej w karierze, i udowadnia, iż w wieku 35 lat wciąż można iść do przodu, doskonalić się i pokonywać kolejne przeszkody.

Cieszyli i inni
W mijających dwunastu miesiącach swoje chwile chwały mieli i inni. Tomasz Gollob wywalczył brązowy medal mistrzostw świata w jeździe na żużlu, pięściarz Tomasz Adamek zdobył drugi mistrzowski pas w karierze, Mateusz Kusznierewicz i Dominik Życki jako pierwsi Polacy sięgnęli po tytuł w najbardziej prestiżowej żeglarskiej klasie Star, Justyna Mospinek wygrała Puchar Świata w łucznictwie, tenisistka stołowa Natalia Partyka wystąpiła w Pekinie zarówno na olimpiadzie, jak i paraolimpiadzie, a potem sięgnęła po brąz mistrzostw Europy w deblu. Polacy byli widoczni na sportowych arenach, a że chcielibyśmy więcej...
Piotr Skrobisz
"Nasz Dziennik" 2008-12-23

Autor: wa