Były uczeń napadł na szkołę
Treść
Zabiciem 18-letniego napastnika zakończył się wczoraj dramat w jednej z niemieckich szkół, do której wtargnął były uczeń i zaczął strzelać. Uzbrojony w broń krótką chłopak, jak się później okazało - były uczeń szkoły powszechnej w miejscowości Emsdetten (Nadrenia Północna-Westfalia) - wtargnął tuż po godzinie 9.30 na dziedziniec i oddał kilka strzałów. W wyniku ataku wiele osób zostało rannych. Korespondent prywatnej stacji N-TV poinformował, że sprawca miał opinię zamkniętego w sobie i dziwnie zachowującego się chłopca, lubiącego brutalne gry komputerowe.
Sprawca około godziny 9.30 wtargnął do szkoły i zaczął strzelać. Wielu uczniów zostało trafionych rykoszetem, a woźny dostał postrzał w brzuch. Najprawdopodobniej ranna została także nauczycielka, której mężczyzna strzelił z pistoletu gazowego z bliskiej odległości w twarz. Po pierwszych strzałach rozpoczęła się ewakuacja szkoły. Budynek został bardzo szybko otoczony przez oddziały specjalne.
Według rzecznika policji, napastnik najprawdopodobniej popełnił samobójstwo. W momencie szturmu specjalnego oddziału policji na budynek już nie żył, jego ciało znaleziono na pierwszym piętrze budynku. Zamachowiec miał na sobie ładunki wybuchowe, które już po jego śmieci rozbroili saperzy. Według hamburskiego tygodnika "Der Spiegel" (online), terrorysta zdążył część ładunków rozmieścić w budynku szkolnym.
Do tej pory motywy postępowania zamachowca są nieznane. Policja nie wyklucza zemsty. Sprawca przed laty 3-krotnie nie otrzymał promocji do następnej klasy. Po ukończeniu szkoły - jak zeznali pierwsi świadkowie - miał stwierdzić: "Jeszcze wam zrobię przykrość". Jak poinformowała telewizja WDR, sprawca opublikował w internecie swoje zdjęcie z pistoletem i list pożegnalny. Napisał w nim: "Żegnam się z ludźmi. Jedno, co zdecydowanie wyniosłem ze szkoły, to to, że jestem przegrany. Wy często śmialiście się ze mnie, to samo zrobiłem z wami. Miałem zupełnie inny humor". List kończy się stwierdzeniem: "Odszedłem".
Uczniami, a także rodzicami i nauczycielami zajęła się grupa psychologów.
Waldemar Maszewski, Hamburg
"Nasz Dziennik" 2006-11-21
Autor: wa