Były prezydent na ratunek więźniowi
Treść
Były prezydent Stanów Zjednoczonych Jimmy Carter wyruszył do Korei Północnej z misją uwolnienia obywatela amerykańskiego, aresztowanego i osadzonego w więzieniu za nielegalne przekroczenie granicy. To całkowicie prywatna inicjatywa mająca na celu pomoc Aijalonowi Mahliemu Gomesowi, skazanemu na 8 lat ciężkich robót.
Dziennikarze zadają pytanie, dlaczego z taką misją do Korei Północnej pojechał były prezydent, nie zaś któryś z obecnych przedstawicieli administracji Białego Domu. Jak wyjaśnia Waszyngton, zawsze przy takich okazjach wskazane jest, by ta wizyta miała charakter prywatny i czysto humanitarny. Dla nikogo jednak nie jest tajemnicą, że tego typu misje odbywają się wyłącznie za zgodą szefa Białego Domu, w tym wypadku Baracka Obamy.
Określając wizytę jako czysto prywatną, Waszyngton nie chce, by władze w Phenianie postrzegały Stany Zjednoczone jako kraj, który bezpośrednio chce ingerować w ich politykę wewnętrzną. Zwłaszcza w kontekście zaostrzenia sankcji nałożonych na Koreę Północną po domniemanym zatopieniu przez ten kraj okrętu wojennego należącego do Korei Południowej. USA w tym sporze poparły Koreę Południową. Następnie oba kraje zadecydowały o przeprowadzeniu wspólnych manewrów na Morzu Żółtym, co zostało odebrane przez Phenian jako wymierzony weń cios.
Carter został wybrany do przeprowadzenia tej niezwykle subtelnej misji ze względu na zaufanie, jakie mają do niego północnokoreańskie władze. W 1994 roku przekonał ówczesnego dyktatora kraju Kim Ir Sena, by zasiadł do stołu obrad na temat denuklearyzacji. To już kolejna wizyta byłego amerykańskiego prezydenta na Półwyspie Koreańskim. Ostatnio gościł tam Bill Clinton, który zabiegał o uwolnienie dwóch amerykańskich dziennikarzy.
Jak podkreślają amerykańscy analitycy, bardzo prawdopodobne jest, że warunki zwolnienia Gomesa zostały już wstępnie ustalone. Wywierany na Phenian międzynarodowy nacisk w tej sprawie, powiązany z kwestią zatopienia okrętu, może doprowadzić do jeszcze większej izolacji gospodarki koreańskiej. Nałożone na Koreę Północną przez ONZ sankcje praktycznie do zera ograniczają możliwości eksportu. Uwalniając Amerykanina, Korea może chcieć uzyskać pewne złagodzenie sankcji. Z drugiej strony niektórzy komentatorzy ostrzegają, że jeśli władze poczują się zbyt mocne, może to doprowadzić do znacznego spowolnienia rozmów o nuklearnym rozbrojeniu. Waszyngton uspokaja, iż denuklearyzacja Phenianu będzie dalej prowadzona. Dodają jednak, że powrót do tzw. rozmów sześciostronnych będzie możliwy dopiero wówczas, jeśli Korea Północna przyzna się do zatopienia okrętu należącego do marynarki Południa.
Łukasz Sianożęcki
Nasz Dziennik 2010-08-27
Autor: jc