Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Było zwycięstwo! Nie było cudu

Treść

W rewanżowym meczu 3. rundy eliminacji piłkarskiej Ligi Mistrzów Wisła Kraków pokonała FC Barcelonę 1:0 (0:0). Jednak w pierwszym meczu Barcelona wygrała 4:0 i awansowała do dalszych gier LM. Co prawda Wisła wygrała, ale strata czterech bramek w Hiszpanii była nie do odrobienia dla mistrzów Polski. Zatem nie było cudu w Krakowie. Wisła będzie grać jeszcze w Pucharze UEFA. - Odpadliśmy dziś z Ligi Mistrzów i to na pewno jest smutne. Na osłodę zostało nam, że zagraliśmy świetny mecz i pokonaliśmy wielką drużynę, czołowy zespół światowej piłki. Zagraliśmy z Barceloną jak równy z równym. To, co mieliśmy najlepszego, cały nasz potencjał został dziś wykorzystany. Chłopcy wznieśli się na wyżyny swoich umiejętności i moim zdaniem zagrali doskonały mecz - powiedział po meczu Maciej Skorża, trener Wisły. Natomiast Josep Guardiola, trener FC Barcelona, komentując spotkanie, podkreślił, że była to dla jego zespołu bardzo ważna lekcja, z której trzeba wyciągnąć wnioski. Wisła objęła prowadzenie w 52. minucie po strzale głową Clebera. Kilkadziesiąt sekund wcześniej śmiałym rajdem między piłkarzami Barcelony popisał się Marcin Baszczyński. Ostatecznie piłka trafiła do Pawła Brożka, po strzale którego Victor Valdes z wielkim trudem wybił piłkę na róg. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Tomasa Jirsaka i zagraniu obrońcy Wisły było 1:0. Po stracie gola inicjatywę miała FC Barcelona, ale goście nie potrafili wyrównać. W 55. minucie mogło być 1:1, jednak Mariusz Pawełek obronił strzał Samuela Eto'o. Z kolei w 61. minucie, po główce Gerarda Piqueta, piłka odbiła się od poprzeczki. Ten sam zawodnik w 82. minucie z 6 m uderzył wysoko nad poprzeczką. Pięć minut później Thierry Henry, mając przed sobą tylko bramkarza Wisły, uderzył nad bramką. W pierwszej połowie - ku zdziwieniu wielu obserwatorów - inicjatywę miała Wisła, która wypracowała kilka okazji do objęcia prowadzenia. W 12. minucie groźnie - z 17 m - strzelał Junior Diaz, ale Valdes bez problemów obronił. Osiem minut później w polu karnym Katalończyków Gerard Piquet nie wiedział, co zrobić z piłką, gdy był naciskany przez Pawła Brożka. Ostatecznie ta trafiła do Valdesa, który ją wybił wprost pod nogi Wojciecha Łobodzińskiego. Ten - będąc w rogu pola karnego - zdecydował się na strzał, który był jednak niecelny. W 37. minucie świetnie główkował Paweł Brożek, ale bramkarz Barcelony, choć z trudem, obronił. Dwie minuty później - według wielu obserwatorów meczu - Eric Abidal zagrał w polu karnym przyjezdnych ręką, jednak sędzia nie podyktował karnego. MB, PAP "Nasz Dziennik" 2008-08-28

Autor: wa