Byli prezesi przyparci do muru
Treść
Paweł Zalewski, były wiceprezes Prawa i Sprawiedliwości, wezwał prezesa tej partii Jarosława Kaczyńskiego do zawieszenia rzecznika PiS Adama Bielana. Według Zalewskiego, Bielan posługuje się kłamstwami na jego temat.
Atmosfera przed jutrzejszym kongresem Prawa i Sprawiedliwości robi się coraz bardziej gorąca. Podgrzał ją wczoraj rzecznik PiS Adam Bielan. Wezwanie zawieszonego w prawach członka partii Pawła Zalewskiego do zawieszenia Bielana to efekt stwierdzenia rzecznika Prawa i Sprawiedliwości na antenie TVN24, iż po wyborach "prasa donosiła, że Zalewski prowadził z Donaldem Tuskiem negocjacje w sprawie stanowisk w rządzie" i "jeżeli to prawda", to byłby skandal, bo kierownictwo partii o tym nie wiedziało. - Jeżeli pan Paweł Zalewski chce przejść do obozu rządowego po przegranych przez nas wyborach, to powinien to zrobić sam, a nie robić wszystko, by zostać usuniętym - mówił Bielan, dodając, że Zalewski "prowokuje władze PiS przez ciągłe ataki w mediach na PiS". Przypomnijmy, że Zalewski otrzymał od Platformy propozycję objęcia przewodnictwa w sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych, której zresztą nie przyjął. Propozycja była jednak jawna. Według Zalewskiego, tymi "kłamstwami" Bielan kompromituje się jako rzecznik partii i jest niewiarygodny.
Na razie jednak Zalewski wraz z innymi zawieszonymi "buntownikami" - Ludwikiem Dornem i Kazimierzem Ujazdowskim, którzy wezwali delegatów na kongres, aby wstrzymali się od głosu, podejmując decyzję o udzieleniu prezesowi PiS Jarosławowi Kaczyńskiemu wotum zaufania, stanęli, a raczej usiedli pod ścianą. Byli prezesi partii nie zajmują już czołowych miejsc w sejmowych ławach - Ludwik Dorn siedział w pierwszym rzędzie - lecz trafili do rzędu ostatniego. Jak wyjaśniał szef klubu PiS Przemysław Gosiewski, miało to się stać na ich własną prośbę.
Do jutrzejszego kongresu PiS odniósł się na swoim blogu internetowym Marek Jurek. Były marszałek Sejmu opuścił PiS po konflikcie z Jarosławem Kaczyńskim jeszcze w czasie, gdy ta partia sprawowała władzę. "Kongres będzie kadłubowy, bo w największej partii opozycyjnej utrwala się dobrze mi znany mechanizm ograniczania zakresu i uczestników debaty. Kolegom, z którymi pracowałem przez wiele lat, życzę jednak przede wszystkim, by bardziej zajęli się Polską, bo pozycja jednej z dwu wielkich partii politycznych to przede wszystkim zobowiązanie do definiowania i reprezentacji dobra wspólnego Narodu, a dopiero potem wygodna baza do zabiegów o władzę" - pisze Jurek.
Jego zdaniem, dyskusja powinna "sięgać dalej niż dywagacje wokół przyczyn utraty władzy, wyboru strategii walki z obecną władzą i sposobów odzyskania władzy", a dotyczyć chociażby skutków unijnego traktatu, "wyzwania demograficznego i solidarności wobec rodzin".
Artur Kowalski
"Nasz Dziennik" 2007-12-07
Autor: wa