Byłem mieszkańcem Naliboków
Treść
Z Wacławem Nowickim, byłym mieszkańcem Naliboków, autorem książki "Żywe echa", rozmawia Jacek Dytkowski Łódzki IPN twierdzi, że nie ma dowodów na obecnym etapie śledztwa, że w mordzie w Nalibokach brali udział ludzie z oddziału Tewje Bielskiego... - Mam dowody na udział w zbrodni oddziału Bielskiego. Gdyby Naliboki były Jedwabnem, to już dawno by opublikowano wielki tom na ten temat. Byłem mieszkańcem Naliboków i dobrze wszystko pamiętam. Odpowiedzialność oddziału Bielskiego udało mi się potwierdzić nawet w 1989 roku. Pojechaliśmy wtedy z kolegą Gumińskim do Jeremicz do jego ciotki i ona wskazała na swojego znajomego, który był w partyzantce. Powiedziałem do niego: "Wania wiele zabiłeś nalibockich ludzi?". A on odpowiada: "Wacek, my strzelaliśmy w powietrze, a wszystkich zabijali Żydzi". Prokurator Robert Kopydłowski powiedział, że przesłuchiwani świadkowie nie potrafili wyjaśnić, dlaczego odpowiedzialnymi za napad uznali ludzi Bielskiego... - Byłem przesłuchiwany przez IPN i mogę przysiąc, że ludzie Bielskiego ostrzelali ścianę mego domu. Gdy wyszedłem, chroniąc się pod drzewem, słyszałem, jak napastnicy rozmawiali po żydowsku. Gdy z ojcem porwaliśmy za broń, do domu wszedł nasz dziadek i woła: "Ot kara Boska, to nasi Żydzi zabili Karola, poznałem Matusa z synem. A ja ich obu w barciach chowałem". Usiadł ciężko na taborecie i pyta: "Za co? Dlatego, że był w wojsku? Do strzelców należał?" - pytał. Później po pogrzebie 128 trumien, które często wypełniały niedopalone szczątki ludzkie, a nawet popioły, pozostali przy życiu mieszkańcy Naliboków z boku mówili: "Gdyby nie major Wasilewicz, to bracia Bielskiego z Gulewiczem wymordowaliby nas wszystkich". Więc IPN mydli oczy. Jak pamiętam, sprawę Naliboków prowadziła pani prokurator. Gdy ją spotkałem w Instytucie i zacząłem opowiadać moje przeżycia z 8 maja 1943 r., wtedy nie chciała ze mną rozmawiać. Przesłuchiwali natomiast młodszych świadków, np. mojego kolegę Gumińskiego, który był wtedy jeszcze młodym chłopcem, więc niewiele z tego czasu pamiętał. Ja natomiast miałem 18 lat, więc dobrze wiem, kto strzelał. Natomiast przesłuchiwani młodzi znali zdarzenia bardziej z późniejszych opowieści. Dziękuję za rozmowę. "Nasz Dziennik 2008-06-06
Autor: wa