Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Byle nie mówić o korupcji

Treść

Prześladowania chrześcijan w Wietnamie mają swoje drugie dno. Represje stosowane są w tym celu, aby odwrócić uwagę od podziałów wewnątrz rządzącej partii komunistycznej i nielegalnej wyprzedaży ziemi Chińczykom. Jak donosi agencja informacyjna AsiaNews, szykany, szczególnie wobec Kościoła katolickiego, są swoistą zemstą komunistów za to, że biskupi publicznie wypominają im nadużycia i przestępstwa.

W ostatnim czasie doszło do kilku ataków na chrześcijańskie świątynie czy nawet tymczasowe namioty, które służyły jako miejsca modlitwy. Jednej z napaści oddziały policji dopuściły się w parafii Tam-Toa w diecezji Vinh w środkowej części kraju, gdzie zaatakowano uczestników nabożeństwa. Tydzień później przedstawiciele tej samej diecezji donosili o pobiciu dwóch katolickich księży. Jeden z nich, o. Paul Nguyen, został zaatakowany przez grupę mężczyzn, gdy stanął w obronie kobiety. Katowaniu duchownego (połamane żebra, liczne obrażenia głowy) przypatrywało się biernie ok. 30 policjantów. Drugi ksiądz został pobity przez gang zamaskowanych i uzbrojonych mężczyzn i wyrzucony przez okno z drugiego piętra szpitala w czasie, gdy odwiedzał ojca Paula.
Tego, że za atakami na chrześcijan stoją bezpośrednio wietnamskie władze, już nawet nikt nie stara się ukryć. Na kościoły, procesje czy nawet osoby noszące symbole katolickie napadają coraz częściej regularne oddziały policji. Część osób musi opuszczać miasta, gdyż nie mają kompletnie do kogo zwrócić się o pomoc. Prawie nigdy, kiedy dochodzi do ataków na tle religijnym, wezwana na miejsce policja nie interweniuje, częściej nawet pomagając napastnikom.
Sytuacja w środkowym Wietnamie - jak podkreśla wielu tamtejszych katolików - jest wynikiem bardzo silnych walk wewnątrz partii komunistycznej, dla której Kościół katolicki stał się kozłem ofiarnym. Wiele wskazuje na to, że rząd zamierza użyć tych samych metod, jakie stosowały Chiny w czasie rewolucji kulturalnej, aby odsunąć od siebie krytykę i uciszyć niepokoje społeczne. Kłopoty komunistów rozpoczęły się wtedy, gdy wyszło na jaw, że ogromna część polityków partii wydawała publiczne pieniądze na hazard. Okazało się bowiem, że co najmniej 7 milionów dolarów z pieniędzy przeznaczonych ze specjalnego funduszu na inwestycje zagraniczne rządzący wydali na... obstawianie meczów. Najlepszą ilustracją tych wydarzeń jest przegranie 320 tys. dolarów na zaledwie jednym meczu pomiędzy Manchesterem United a Arsenalem Londyn 3 stycznia 2008 roku. Proceder rozrastał się w czasie do tak gigantycznych rozmiarów, że interweniować musieli najwyżsi przedstawiciele partii, aby nie doszło do rozchwiania całego systemu finansowego kraju.
Śledztwo w sprawie nielegalnych zakładów doprowadziło do wykrycia serii zakupów drogich rezydencji i samochodów przez kilku wpływowych partyjnych notabli. To z kolei doprowadziło do dymisji ministra transportu Dao Dinh Binha, a także kilku osób z komitetu centralnego partii komunistycznej. Oczywiście nikt ze ścisłego kierownictwa partii nie został uznany winnym. Zaś główny świadek, którego zeznania mogły obciążyć władze, zakończył żywot w więzieniu w niewyjaśnionych okolicznościach.
Inna sprawa, która budzi kontrowersje, to przekazanie zarządzania kopalniami boksytów Chińczykom, a także konfiskata gruntów należących do najbiedniejszych obywateli kraju. Tylko w 2000 r. Wietnam stracił bezpowrotnie 700 km kw. terytorium. Jedyną instytucją domagającą się wyjaśnienia tych spraw jest właśnie Kościół katolicki. Miejscowy Episkopat wydał 31 maja br. list, w którym potępia nowy plan ekonomiczny, stwierdzając, że nie dość, że jest on szkodliwy dla środowiska, to w zupełności nie liczy się z dobrobytem ludności, wartością ziemi ani z losem przyszłych pokoleń. Hierarchowie jednocześnie wezwali wiernych do oprotestowania tego projektu. Wszelkie próby upominania się przez Kościół o prawa najbiedniejszych są przedstawiane przez komunistyczną propagandę jako protesty antyrządowe i próby obalenia władzy. Partia nawołuje wobec tego do zwalczania katolików, co owocuje wciąż narastającą falą przemocy wobec wierzących w Chrystusa.
Łukasz Sianożęcki
"Nasz Dziennik" 2009-08-07

Autor: wa