Był Wolfowitz, będzie Balcerowicz?
Treść
Biały Dom zdaje się wycofywać swoje poparcie dla prezesa Banku Światowego Paula Wolfowitza. Część urzędników prezydenta Busha dementuje tę informację, jednak pojawiają się już listy potencjalnych następców Wolfowitza. Wśród nich jest także Leszek Balcerowicz.
Amerykańska administracja zasygnalizowała możliwość zaakceptowania ewentualnej zmiany na stanowisku prezesa Banku Światowego po tym, jak w poniedziałek bankowa komisja śledcza stwierdziła, że Wolfowitz złamał zasady etyki, zapewniając awans i wysoką podwyżkę swojej przyjaciółce. Wcześniej Waszyngton próbował bezskutecznie uzyskać wsparcie dla mianowanego przez siebie Wolfowitza wśród krajów G-8.
W myśl niepisanej umowy między USA a krajami Europy, Amerykanie mają wolną rękę w obsadzaniu stanowiska szefa Banku Światowego (Europejczycy za to wskazują prezesa Międzynarodowego Funduszu Walutowego). W efekcie posadę tę obejmuje zazwyczaj osoba z wąskiego grona związanego z aktualną elitą władzy w USA. Dzieje się tak mimo że, jak wskazał w niedzielę na łamach "Washington Post" jeden z poprzedników Wolfowitza, Moises Naim, 84 proc. udziałów w tej instytucji należy do 185 innych krajów.
W wyniku afery Wolfowitza pojawiły się spekulacje co do ewentualnego następcy. Wspomniany Moises Naim w artykule "Czy szefem Banku musi być Jankes?" proponuje kandydatów spoza USA. Jednym z nich jest Leszek Balcerowicz, któremu Naim przypisuje zasługę w postaci "jednego z najszybszych wzrostów gospodarczych na świecie, jakim cieszy się Polska".
- To pewnie byłoby z korzyścią dla Polski, ale nie wiem czy dla Banku Światowego - skomentował te doniesienia wicepremier Roman Giertych.
Warto zauważyć, że innym kandydatem Naima jest Ernesto Zedillo, były prezydent Meksyku, krytykowany z podobnych pozycji jak Balcerowicz.
Krzysztof Jasiński
"Nasz Dziennik" 2007-05-17
Autor: wa
Tagi: balcerowicz