Był przede wszystkim Rosjaninem
Treść
Jestem pełen podziwu do Aleksandra Sołżenicyna, który nie dał się zastraszyć, mimo doświadczeń stalinowskich obozów. W okresie reakcji sowieckiej genseka Breżniewa na cały głos krytykował on reżim komunistyczny. Nie bał się mówić prawdy, chociaż KGB dawało mu do zrozumienia, jakie może ponieść konsekwencje. Dlatego Sołżenicyn na początku lat 70. oświadczył zagranicznym dziennikarzom w Moskwie, że jeżeli zostanie zabity, to rękami oprawców z KGB. Możliwe, iż z tego względu KGB zapewniło mu ochronę, aby nie został zamordowany. Sołżenicyn to ostatni rosyjski romantyk. Wraz z nim odchodzi cała epoka niepokornych. Lubił Rosję - to jest pewne. Dlatego nie mógł zakorzenić się w USA. Był stuprocentowym Rosjaninem. Na przykład Ukrainę zawsze uważał za Małorosję i nie wierzył w to, że ten kraj potrafi pozostać niezależnym od Rosji przez dłuższy okres. Czy miał rację? Trudno stwierdzić, gdyż Ukraina coraz bardziej uzależnia się od Rosji gospodarczo i energetycznie. Sacharow i Sołżenicyn to ludzie na miarę tysiącleci. My, Słowianie, nie doceniamy swych genialnych ludzi - dlatego tkwimy często w bagnie. Tylko śmierć powoduje, iż na chwilę się zastanawiamy nad życiem i wiarą, a potem... Dramatem Sołżenicyna było to, że nie porzucił Rosji, która dziś wybiera Stalina na najbardziej wybitną osobistość XX wieku. Nie Sacharowa czy Sołżenicyna, ale właśnie Stalina. not. ETL "Nasz Dziennik" 2008-08-05
Autor: ab